OnePlus zaprezentował swoje najnowsze flagowce, modele OnePlus 9 Pro i OnePlus 9, w miniony wtorek, 23 marca 2021 roku. Szeroki uśmiech bardzo szybko pojawił się na twarzy producenta, ponieważ smartfony z miejsca zaczęły sprzedawać się jak ciepłe bułeczki.
Raczej nie można powiedzieć, żeby najnowsze flagowce marki OnePlus nas zaskoczyły, ponieważ na długo przed oficjalną prezentacją pojawiło się wiele nieoficjalnych doniesień na ich temat, a i sam producent przedpremierowo ujawnił sporo szczegółów, w tym design wersji z dopiskiem „Pro” oraz informację o współpracy z legendarną firmą Hasselblad.
OnePlus 9 Pro i OnePlus 9 sprzedają się jak ciepłe bułeczki
Zainteresowani nowymi flagowcami marki OnePlus mieli więc sporo czasu przed ich oficjalną premierą, żeby rozważyć zakup. Wygląda na to, że zastanawiało się nad tym naprawdę dużo osób, ponieważ producent ujawnił, że w pierwszym dniu złożono aż o 324% więcej zamówień niż na serię OnePlus 8 w analogicznym okresie. To gigantyczna różnica.
Wychodzi na to, że klienci zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że smartfony marki OnePlus nie są tanie – ceny tegorocznych modeli są podobne do cen modeli poprzedniej generacji. Dla przypomnienia, OnePlus 9 kosztuje od 3349 złotych, natomiast OnePlus 9 Pro od 4299 złotych.
Pete Lau, współzałożyciel i dyrektor generalny firmy OnePlus, nie ujawnił jednak, jaką część zamówień w pierwszym dniu stanowiła wersja podstawowa, a jaką ta z dopiskiem „Pro”. Prawdopodobnie jednak ta ostatnia cieszyła się większym wzięciem, ponieważ najczęściej początkowo właśnie najmocniejsze modele sprzedają się najlepiej.
Wynika to z faktu, że w pierwszej kolejności nowe smartfony zamawiają osoby, które „siedzą w temacie” i długo wyczekują oficjalnej premiery oraz rozpoczęcia sprzedaży konkretnego modelu – dopiero później zaczynają kupować je „przeciętni klienci”.
W przypadku najnowszych smartfonów na decyzję klientów wpływ może mieć przede wszystkim fakt, że model podstawowy oferuje płaski wyświetlacz, który wciąż ma mnóstwo zwolenników. Niestety, z niezrozumiałych powodów producent pozbawił go optycznej stabilizacji obrazu w aparacie, która w urządzeniu tej klasy po prostu powinna być.
Wersja z dopiskiem „Pro” to z kolei propozycja dla bardzo wymagających, ponieważ w jej przypadku producent nie poszedł już na żadne kompromisy – klient płaci i otrzymuje to, czego wymaga.