Chociaż testy Zacka z kanału JerryRigEverything są dość ekstremalne, to i tak – przynajmniej ja – oglądam je z wypiekami na twarzy, ponieważ za każdym razem jestem ogromnie ciekawy, jak poradzi sobie dany smartfon. A praktyka pokazała, że bywa bardzo różnie. Jak jest w przypadku OnePlus 5? Zobaczcie.
Procedura u Zacka zawsze jest taka sama – nie będę więc jej opisywał krok po kroku. Zwrócę tylko uwagę, że tafla szkła, pokrywająca ekran (oraz także oczko 16 Mpix kamerki), rysuje się przy szóstce, co jest absolutnym standardem. Sam czytnik linii papilarnych chroni natomiast ceramika, więc przy normalnym traktowaniu smartfona są nikłe szanse na pojawienie się jakichkolwiek uszkodzeń.
Jeśli zaś chodzi o tył, to podwójny aparat główny pokrywa szkło, którego Zack nie był w stanie zarysować nożykiem (swoimi wskaźnikami od skali Mohsa nie próbował), ale już w sam plastik, pod którym znajduje się podwójna dioda doświetlającą, metal wchodził jak w masło. Co ciekawe, anodowane aluminium, z którego zrobione są plecki OnePlus 5, da się porysować kluczami od samochodu lub monetami, lecz później wystarczy przejechać kilka razy palcem po zrobionych szramach i nic nie widać – taka magia :)
OK, teraz czas na bend test. Przyznaję, że podczas tej części serce biło mi bardzo mocno. A już kulminacja była, kiedy usłyszałem trzaśnięcie i zobaczyłem, jak panel przedni odłącza się od korpusu. Jednak mimo to, OnePlus 5 nie złamał się wpół, ani nawet nie odkształcił. Oddzielenie się poszczególnych części wynika z faktu, że producent nie zakleił swojego smartfona, ponieważ nie musiał, gdyż nie jest on pyło- i wodoszczelny.
Źródło: JerryRigEverything