Żeby poznać, jak dobry jest wydany na rynek sprzęt, zazwyczaj potrzeba kilku miesięcy i parunastu recenzji. W przypadku OnePlus 10 Pro oba warunki zostały spełnione i firma wie, jak został odebrany jej topowy produkt. Producent podobno wziął sobie wszystkie uwagi do serca i zamierza przygotować flagowca, który zwali klientów z nóg.
OnePlus 10 Pro – bywało lepiej
Okazało się, że pierwszy OnePlus Pro o dwóch cyfrach nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań – winnych takiej sytuacji można upatrywać na wielu płaszczyznach. Może chodzić o rok 2022, w którym żaden producent smartfonów nie ma lekko. Albo o dziwne decyzje projektowe, takie jak brak modułu eSIM, gorszy aparat ultraszerokokątny czy brak opcji z 512 GB pamięci wewnętrznej poza Chinami. Cegiełkę mogła również dołożyć sprzedaż smartfona w Stanach Zjednoczonych, gdzie ze względu na brak kompatybilności z siecią klienci otrzymali w pudełku słabszą o 15 W ładowarkę, a także podatność na złamanie, co pokazał JerryRigEverything.
W dzisiejszych czasach firmy jednak nie mają czasu roztrząsać zbyt długo, co poszło nie tak i wiemy że OnePlus skupia się już na następcy – modelu 11 Pro. Jak donoszą chińskie ptaszki, „Jedenastka” będzie urządzeniem celującym o półkę wyżej niż jej poprzednik. W jaki sposób producent chce to osiągnąć?
Jak dwie krople wody
Część z Was z pewnością zdaje sobie sprawę, że od kilku lat BBK Electronics mocno zacieśnia współpracę z OnePlusem – niektóre ze smartfonów w portfolio marki to modele bliźniacze względem produktów realme czy OPPO, a ColorOS 13 ma wiele wspólnego z OxygenOS 13. Tegoroczny OnePlus 10 Pro obiektywnie był smartfonem gorszym od flagowej propozycji OPPO, modelu Find X5 Pro. W przyszłym roku sytuacja ma się zmienić, a jej rozwiązanie będzie trywialnie proste – „Jedenastka” stanie się bliźniakiem względem flagowca OPPO.
Jeżeli plotki z Państwa Środka się potwierdzą, OPPO Find X6 Pro+ zostanie zaprezentowany też jako OnePlus 11 Pro, być może po niewielkich modyfikacjach. Dzięki takim działaniom koszty opracowania topowego smartfona dla obu marek byłyby niższe, a nowy flagowiec otrzymałby tym razem lepsze aparaty niż tegoroczna „Dziesiątka”.
O tym, czy faktycznie dojdzie do takiej sytuacji, przekonamy się podczas oficjalnej prezentacji obu smartfonów lub kiedy do sieci trafią przedpremierowe doniesienia na ich temat z dobrych źródeł.