Design Samsunga przeszedł bardzo długą drogę. Właściwie od początku rynku GSM, kiedy królowały plastikowe potworki, do dzisiejszych czasów szkła i metalu. Przez ostatnie lata bardzo wiele się w tym temacie zmieniło. Jakość wykonania produktów tej firmy znacznie wzrosła, wzornictwo dojrzało, a i nakładka TouchWiz zyskała pod względem wyglądu interfejsu.
Mało kto z Was wie, ale po dłuższym obcowaniu z Galaxy S6 edge przesiadłam się na Galaxy Note 5. I o ile byłam zadowolona z tego pierwszego, tak piąta generacja „Notatnika” pokazała mi, że ergonomię – nawet w przypadku tak dużych smartfonów (oba mają przecież 5,7”) – można wznieść na wyższy poziom. Galaxy S6 Edge Plus miał szklaną obudowę, ale prostą – bez żadnych zakrzywień i zaobleń, przez co można było odnieść wrażenie, że krawędzie delikatnie wżynają się w dłonie. A mój mężczyzna twierdził wtedy, że smartfon ten wygląda, jakby mu odpadła obudowa – czegoś mu tam po prostu brakowało. W Galaxy Note 5 tył urządzenia wygląda już nieco inaczej. Co prawda wciąż mamy szkło, ale jest ono zakrzywione – zachodzi na boczne krawędzie, dzięki czemu dużo lepiej leży w dłoni. Miałam wielką nadzieję, że Samsung zastosuje tą sztuczkę w przypadku Galaxy S7 i Galaxy S7 edge. Na szczęście, koreański koncern mnie nie rozczarował – i tak się faktycznie stało.
W drodze po ideał
Samsung przeszedł bardzo długą drogę w poszukiwaniu charakterystycznego dla siebie wzornictwa. Weźmy pod uwagę cztery ostatnie generacje smartfonów z serii Galaxy S, bo świetnie pokazują, jak wielką pracę wykonuje Samsung pod względem zmiany designu i wykorzystywanych przy produkcji materiałów.
Galaxy S4 był plastikowy – w 2013 roku mało kto myślał o stosowaniu bardziej szlachetnych materiałów w smartfonach, wtedy bardziej liczyły się parametry i możliwości niż wygląd urządzenia. Galaxy S5 sporo zmienił w tej kwestii. Pierwszy raz w historii firmy, Samsung zastosował obudowę, która była odporna na kontakt z wodą. Co prawda już chwilę po premierze pojawiły się memy porównujące ją do plastra (przez zastosowaną fakturę), ale wodoszczelność była nieoceniona. Zmiana zatem jak najbardziej na plus.
Kolejny rok, kolejne zmiany w wyglądzie. W tym przypadku dużo bardziej rewolucyjne niż ewolucje w poprzednich latach. Plastik zastąpiony został przez dwie tafle szkła – z tyłu i z przodu, z kolei po środku dominowała metalowa, świetnie wyglądająca ramka. Całość wreszcie wyglądała tak, jakbyśmy tego oczekiwali od flagowca z prawdziwego zdarzenia – elegancko i, po prostu, ładnie. Design Galaxy S6 zdecydowanie przykuwał wzrok. Szkoda tylko, że i odciski palców nie były mu obce – te przyciągał jak lep. Charakterystyka obudowy była dokładnie taka sama, jak w Galaxy S6 Edge Plus, prosta tafla szkła z tyłu, a i zakrzywienia z przodu w wersji Edge (Galaxy S6 był dostępny w dwóch wersjach: płaskiej i zakrzywionej). W przypadku Galaxy S6 trzeba też pamiętać, że zmiana w designie pociągnęła ze sobą zmianę w odporności – smartfon ten nie był odporny na wodę i usunięcie gniazda microSD.
Pożądana ewolucja i zdecydowanie dobra zmiana
Nadszedł rok 2016, końcówka lutego. Tym razem o rewolucji mowy być nie może. Ale czy faktycznie była potrzebna? Zdecydowanie nie. Wystarczyło, że Samsung udoskonalił wzornictwo Galaxy S6 o zakrzywienia tylnej obudowy, co znacznie wpłynęło na komfort użytkowania smartfona – zwłaszcza w przypadku większego modelu. A do tego powróciła norma IP68 i slot microSD, z czego trudno było się nie cieszyć.
Kupujemy wzrokiem?
Doczekaliśmy czasów, w których większość flagowców oferuje podobne parametry techniczne – przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo po zagłębieniu się w nie okazuje się, że różnic jest sporo. Wśród nich bezprzewodowe ładowanie, IP68 czy technologia, w jakim wykonany jest ekran. Ale dla wielu użytkowników to właśnie wygląd urządzenia jest priorytetem. Nic zatem dziwnego, że kupujemy wzrokiem. Wybieramy te urządzenia, które przykuwają naszą wagę szybciej od pozostałych. Konkurencja na rynku jest ogromna, wyróżnić się jest coraz trudniej, ale to właśnie Samsung, jako jeden z nielicznych producentów, kształtuje trendy we wzornictwie smartfonów. Spójrzcie tylko, ile smartfonów szklano-aluminiowych pojawiło się w sprzedaży od momentu debiutu Galaxy S6. I ile modeli zaczerpnęło pomysł z zakrzywianiem obudowy, jakie znajdziemy w Galaxy S7.
Od momentu premiery Galaxy S7 edge w Barcelonie minęło już kilka miesięcy. A ja wciąż nie dziwię się, że wtedy, przy pierwszym spotkaniu z nim powiedziałam, że „this is my next”. Zwłaszcza, że dwa tygodnie testów doskonale pokazały, że urządzenie to broni się pod każdym kątem – zarówno pod względem czasu pracy, świetnego aparatu, jak i właśnie wzornictwa.
A teraz, cóż, czekam na możliwość przetestowania Galaxy Note 7, w przypadku którego wzornictwo znów nieco ewoluowało, o czym przeczytacie w pierwszych wrażeniach.
Tekst powstał przy współpracy z Samsung Polska