Na całym świecie jest tak dużo marek smartfonów, że nie sposób wszystkich poznać. Niektóre z nich próbują jednak podbić polski rynek (nie zawsze z powodzeniem) i Infinix jest ostatnim odważnym, który się tego podjął. Jako świeżynka nie jest jeszcze powszechnie znany wśród mieszkańców Polski, ale kiedy zobaczą ten model, z pewnością zapamiętają nazwę jego producenta.
Smartfon Infinix ZERO ULTRA ma wyśrubowaną specyfikację
Producent nie bez powodu zdecydował się okrasić ten model dopiskiem „ULTRA”, ponieważ w wielu aspektach jest to naprawdę topowe urządzenie. Nie we wszystkich, ale w najważniejszych dla większości użytkowników jak najbardziej.
ZERO ULTRA ma wodospadowy wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,8 cala i promieniu zagięcia aż 71°, który niewątpliwie robi wrażenie, choć nie wszystkim musi przypaść do gustu. Na rynku zadebiutowało już przynajmniej kilka modeli z podobnym ekranem, m.in. Huawei Mate 30 Pro, ale ogólnie widać, że większość producentów jednak zmniejsza zagięcie.
A skoro mowa o ekranie, to trzeba też wspomnieć, że oferuje on dynamiczną częstotliwość odświeżania do 120 Hz, aczkolwiek producent niestety nie precyzuje, co to oznacza w praktyce. Wiadomo natomiast, że wyświetlacz osiąga jasność do 900 nitów, potrafi próbkować dotyk z prędkością 360 Hz i zintegrowano z nim czytnik linii papilarnych.
Nowy model ZERO ULTRA jest „ultra” również dlatego, że obsługuje ładowanie przewodowe o mocy az 180 W, dzięki czemu (dwukomorowy) akumulator o pojemności 4500 mAh można naładować do 100% w zaledwie 12 minut za pomocą ładowarki wykorzystującej wydajniejszą technologię GaN. Producent umożliwia jednak wyłączenie trybu wściekłości, jak sam nazywa 180 W ładowanie.
Dlaczego jeszcze Infinix ZERO ULTRA zasłużył na dopisek „ULTRA”? Dlatego, że wyposażono go też w aparat główny o rozdzielczości aż 200 Mpix z matrycą 1/1.22″ i pikselami wielkości 0,64 µm oraz PDAF i optyczną stabilizacją obrazu. Obok niego znajdują się 13 Mpix aparat z obiektywem ultraszerokokątnym i dodatkowy 2 Mpix, a na przodzie 32 Mpix do selfie i rozmów wideo z podwójną diodą doświetlającą.
Pozostała specyfikacja nie jest już taka „ultra”, bowiem smartfon został wyposażony w średniopółkowy procesor MediaTek Dimensity 920 z modemem 5G oraz 8 GB RAM (+ 5 GB dzięki funkcji Extended RAM) i 256 GB wbudowanej pamięci wewnętrznej, a do tego jeszcze 11-warstwowy system rozpraszania ciepła (w tym cztery warstwy grafitowych arkuszy).
Ponadto na pokładzie są też radio FM, dual SIM i USB-C ze wsparciem dla USB OTG. O NFC nie ma natomiast mowy. Jeśli zaś chodzi slot na kartę microSD, to na stronie producenta pojawiają się sprzeczne informacje na ten temat, zatem nie wiadomo, czy smartfon obsługuje zewnętrzne nośniki pamięci w tym formacie, czy tylko podłączone przez USB.
Ciekawostką natomiast jest, że ZERO ULTRA pomyślnie przeszedł test TÜV SÜD 36-Month Fluency i otrzymał Rating A, który ma zapewniać, że smartfon będzie działał płynnie przez nawet 36 miesięcy. Fabrycznie urządzenie ma wgrane system Android 12 z XOS 12. Całość waży 213 gramów. Wymiary różnią się w zależności od wersji – Genesis Noir mierzy 165,50×75,08×9,16 mm, a Coslight Silver 165,50×74,50×8,76 mm.
Cena, dostępność Infinix ZERO ULTRA
Na tę chwilę nie wiadomo, na których rynkach będzie sprzedawany nowy Infinix ZERO ULTRA. Nie można jednak wykluczyć, że pojawi się w Polsce, bowiem Infinix oficjalnie wszedł do Polski w czerwcu 2022 roku.