Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że smartfony Apple są jednymi z najdroższych na rynku, dlatego cena iPhone’a SE 2020 miło nas zaskoczyła (w Stanach Zjednoczonych od 399 dolarów, zaś w Polsce od 2199 złotych). Okazuje się jednak, iż chociaż producent płaci za części do niego więcej niż w przypadku innych iPhone’ów, to jednocześnie wciąż zarabia na nim niemało.
Wiele osób krytycznie ocenia wprowadzenie na rynek nowego iPhone’a SE, lecz z biznesowego punktu widzenia to strzał w dziesiątkę. Po pierwsze, właściciele starszych iPhone’ów z 4,7-calowymi ekranami w końcu dostali ciekawą propozycję do przesiadki. Nie brakuje bowiem użytkowników, którym taki rozmiar odpowiada, ale jednocześnie chcieliby przesiąść się na coś nowszego z oferty Apple.
Po drugie, cena iPhone’a SE 2020 jest bajecznie atrakcyjna (patrząc przez pryzmat cen innych iPhone’ów), a jej stosunek do oferowanych przez smartfon możliwości też mimo wszystko nie najgorszy. To zadziałało jak magnes na klientów, o czym świadczy fakt, że przez początkowy okres użytkownicy musieli poczekać na dostawę tego modelu nawet do dwóch tygodni (teraz sytuacja się już unormowała).
Ile Apple zarabia na iPhonie SE 2020?
Chociaż nowy iPhone SE jest bardzo tani, to Amerykanie oczywiście skalkulowali wcześniej, czy wprowadzenie go na rynek będzie im się opłacać, bowiem nie zwykli przykładać uwagi do udziałów w rynkach – to dla nich kwestia co najmniej drugorzędna.
Jabłuszko = magnes na klientów. To smartfon Apple sprzedawał się najlepiej w Q1 2020
Jak zauważyło wiele osób, iPhone SE 2020 jest niemal kopią iPhone’a 8. Różnice ograniczają się przede wszystkim do zastosowanego procesora (A13 Bionic vs A11 Bionic) i sposobu podłączenia baterii (nie można w nowszym modelu zastosować akumulatora ze starszego, mimo że mają one taką samą pojemność 1821 mAh).
Fomalhaut Techno Solutions oszacowało, ile Apple kosztują części do nowego iPhone’a SE. Według obliczeń Japończyków, Amerykanie wydają na nie o 18% mniej niż płacili za podzespoły do iPhone’a 8. W przybliżeniu jest to koszt rzędu 217 dolarów, co stanowi ~54% ceny tego modelu.
Jest to dość sporo, bowiem w przypadku iPhone’a 8 koszt części stanowił zaledwie 38% ceny końcowej, a jednocześnie też zrozumiałe, gdyż nowy iPhone SE kosztuje od 399 dolarów, podczas gdy za „pierwowzór” trzeba było zapłacić na start aż 300 dolarów więcej (699 dolarów). Apple zatem zarabia na nim mniej, ale wciąż marża zapewne jest odpowiednio wysoka. A na pewno wyższa niż przy smartfonach z Androidem, które kosztują mniej lub podobnie, a oferują znacznie lepszą specyfikację (dla przykładu Huawei P30 Lite w Japonii równowartość 282 dolarów).
Źródło: Nikkei Asian Review