Od lat wiadomo, że jedną z ulubionych zabawek większości małych (choć czasem też dużych) chłopców są resoraki i tory wyścigowe, po których te mogą się ścigać. Jedna z najpopularniejszych marek produkujących te małe samochodziki – Hot Wheels, rok temu wprowadziła do sprzedaży udoskonaloną wersję zabawki, wykorzystującą najnowsze technologie. Teraz system doczekał się sporej rozbudowy.
Hot Wheels ID
Hot Wheels ID to nazwa omawianej zabawki, na którą składają się tor wyścigowy, w którym linia startu i mety została wyposażona w czytnik NFC oraz samochodziki wyposażone w tag możliwy do odczytania przez bramkę. Dzięki temu po zakończonym wyścigu można było odczytać, z jaką prędkością poruszał się po torze dany zawodnik, ile okrążeń pokonał i w jakim czasie.
Największą wadą nowego systemu była, jak zwykle w przypadku takich nowości, bardzo wysoka cena – 180 dolarów. Dzięki wprowadzonym do sprzedaży nowościom zabawka stała się niewiele, ale jednak bardziej dostępna.
Nowy, tańszy tor i uniwersalna bramka
Rodzinę zabawek, które wykorzystują Hot Wheels ID, powiększył nowy, krótszy tor wyścigowy w cenie 120 dolarów oraz sama bramka startowa, którą można wykorzystać w dowolnym, analogowym torze Hot Wheels – w cenie 35 dolarów.
Nieco mniejszym wydatkiem będą kompatybilne samochodziki z NFC. Te kosztować będą 5 dolarów za każdy, a pojazdem promującym najnowszą serię będzie nadchodząca wielkimi krokami nowinka od Tesli – Cybertruck.
Technologia wrogiem prawidłowego rozwoju dziecka?
Pisząc o zabawkach, które zyskały rozwinięcie smart, trudno nie wspomnieć o obawach niektórych psychologów, jakoby współczesne zabawki wykorzystujące najnowsze technologie wpływały niekorzystnie na rozwój dzieci. Skomputeryzowane zabawki często ograniczają to, co w dziecięcym wieku jest bardzo istotne – wyobraźnię, a co jeszcze bardziej szkodliwe, atakują dzieci zdecydowanie zbyt dużą ilością bodźców zewnętrznych.
Przypadek Hot Wheels ID wydaje się przeczyć tym obawom, ponieważ sama zabawa nie różni się niczym od jazdy zwykłym resorakiem po zwykłym torze.
Liczą się dane, do których dziecko może (ale wcale nie musi!) uzyskać dostęp po skończonej zabawie. Dzięki bardzo podstawowej telemetrii będzie mogło poznać podstawowe prawa fizyki towarzyszące przemieszczaniu się przedmiotów i nauczyć się wykorzystywać tą wiedzę w praktyce, a w przypadku zabawy z kolegami spór o to, kto potrafi szybciej jeździć zyska rozstrzygnięcie nie do podważenia :).
Czy warto taki tor kupić swojemu chłopczykowi? Ten dylemat dopiero przede mną, wszak moja pociecha ma dopiero kilkanaście miesięcy, chętnie jednak posłucham rad doświadczonych rodziców :).
Źródło: Engadget