Zainfekowanie urządzenia złośliwym oprogramowaniem może nieść ze sobą bardzo nieprzyjemne skutki dla jego posiadacza. Dla „zwykłego Kowalskiego” to najczęściej utrata pieniędzy z konta bankowego, wyciek danych ze skrzynki pocztowej czy profilu w mediach społecznościowych. Na ryzyko są jednak narażone również duże fabryki. Nawet tam, pomimo (zapewne) dużo bardziej zaawansowanych systemów bezpieczeństwa zdarzają się takie sytuacje. Po jednej z nich TSMC, największy na świecie producent chipów, na kilkadziesiąt godzin zmuszony był zatrzymać swoje prace.
Po tym, jak w piątkowe popołudnie do systemów informatycznych tajwańskiego giganta dostał się wirus, produkcja układów scalonych została wstrzymana. Jak przyznają przedstawiciele firmy, nie była to pierwsza próba tego typu ataku. Nigdy wcześniej jednak wirus nie zaatakował linii produkcyjnych.
Zgodnie z informacją przekazaną przez TSMC, pojawienie się go w systemie nie było spowodowane przez działanie hakerskie. Bardziej chodziło o niedopełnienie procedur bezpieczeństwa podczas instalacji oprogramowania dla jednego z nowych urządzeń. Po podłączeniu go do sieci wirus błyskawicznie się rozprzestrzenił. Firma zapewnia, że żadne poufne dane nie trafiły w niepowołane ręce, a specjaliści pracują już nad tym, aby taka sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości.
Część fabryk udało się przywrócić do życia kilka, kilkanaście godzin po ataku. Wczoraj firma podała do informacji, że pracuje już 80% z nich. Z kolei z pełną mocą wszystkie linie produkcyjne miały zacząć pracę w dniu dzisiejszym. Pomimo tego, że szybko podjęto działania, i tak przestój w pracach może nieść ze sobą olbrzymie skutki. Zwłaszcza te finansowe.
TSMC współpracuje bowiem z wieloma gigantami – między innymi AMD, Nvidią, Qualcommem czy Apple. Dla tych ostatnich firma produkowała procesory A12, które mają być sercem najnowszych urządzeń giganta z Cupertino. Czy to oznacza, że ekipa Tima Cooka stoi przed widmem opóźnienia w pojawieniu się urządzeń na rynku?
W tym momencie trwają rozmowy przedstawicieli TSMC ze swoimi klientami. Te mają na celu opracowanie na nowo harmonogramu dostaw. Firma poinformowała już o spodziewanych stratach. W związku z całą sytuacją szacowane przychody mają być niższe o 3% Mowa więc o kwocie 250 milionów dolarów. Mimo wszystko Tajwańczycy zapewniają, że wszystkie straty uda się odrobić w następnym kwartale.
Źródło: The Verge, DigiTimes, CNN Tech