HMD Global nadal jest przekonane o tym, że światu potrzebne są smartfony z Androidem Go – pewnie stąd premiera telefonu Nokia 1.4, której… trudno coś zarzucić.
Poziomy zbudżetowienia
Zwykle, kiedy mamy na myśli „tani smartfon”, to przychodzi nam do głowy jakieś Xiaomi za 500-600 złotych. Wybór może być jednak całkiem inny, jeśli jesteśmy jeszcze bardziej oszczędni i nie zamierzamy wydać na urządzenie więcej niż 4 stówki. Rzecz jasna w takich okolicznościach trzeba iść już na spore kompromisy, ale w sytuacji, gdy w pierwszej kolejności zależy nam na praktyczności, a nie na wydajności, da się znaleźć coś taniego, ale jednocześnie niewybrakowanego.
HMD Global na przykład, proponuje za równowartość około 370 złotych Nokię 1.4. Wygląda naprawdę przyzwoicie, a i działanie smartfona nie powinno wołać o pomstę do nieba – zwłaszcza w wersjach z większą ilością RAM. Mając do dyspozycji nawet 64 GB pamięci wewnętrznej, można z nową Nokią nieco zaszaleć.
Sam ekran LCD ma 6,51 cala i działa w rozdzielczości HD+. W jego górnej części widać wydatnego notcha na przedni aparat 5 Mpix. Z tyłu znajdziemy czytnik linii papilarnych oraz zestaw dwóch obiektywów z matrycami 8 Mpix i 2 Mpix. W środku pracuje procesor Qualcomm Snapdragon 215.
Rzecz jest wyposażona w pojedynczy lub podwójny slot na karty SIM (zależy od regionu sprzedaży), Wi-Fi 802.11 b/g/n, Bluetooth 4.2, GPS z AGPS i gniazdo słuchawkowe. Trochę szkoda, że Nokia 1.4 ładowana będzie przez microUSB, a nie USB-C. Bateria zasilająca urządzenie ma pojemność 4000 mAh, zaś systemem zarządzającym całość jest Android 10 Go Edition, czyli lżejsza wersja klasycznego Androida 10.
Nowa Nokia ma wymiary 166,42 × 76,72 × 8, 7 mm i waży 178 g.
Jak bardzo opłacalna będzie Nokia 1.4?
W wielu wypadkach odpowiedzi na tego typu pytania streszczają się w prostym „to zależy”. Choć bazowa cena jest bardzo przystępna, to pamiętać trzeba, że dotyczy wersji z 1 GB RAM. Wyższe opcje – z 2 GB lub 3 GB RAM z pewnością będą droższe. Ponadto nie znamy jeszcze wersji, która zostanie udostępniona w Europie ani jej ceny. Mało prawdopodobne, by na Stary Kontynent przywędrował smartfon w najniższej opcji, więc szanse na to, że dostaniemy tanie i nieźle wyglądające urządzenie za kilka stówek, wydają się niewielkie. Obym się mylił.