Fani kosmicznych wojaży, mam dla Was świetną informację. Jeżeli posiadacze sprzęt obecnej generacji od Nintendo i marzyliście o świetnym open-worldzie w kosmosie – Wasze prośby zostały wysłuchane!
No Man’s Sky – syn marnotrawny
Ci, którzy śledzą branżę gier od kilku lat, możliwe że pamiętają, jaką porażką był No Man’s Sky w dniu premiery. Tytuł od początku był pełen bugów, a deweloperzy nie spełnili wielu składanych wcześniej obietnic. Z tego powodu mnóstwo graczy było zawiedzionych, a blizna na wizerunku twórców utrzymywała się przez długi czas. Przez sześć lat sporo się zmieniło i po 20 aktualizacjach tytuł ten z pośmiewiska stał się jednym z lepszych kosmicznych survivali w otwartym kosmosie.
Okazuje się, że Hello Games ma chrapkę na jeszcze jedną platformę – Nintendo Switch. No Man’s Sky trafi na przenośną konsolę już 7 października i widać, że twórcy naprawdę chcą zaoferować nam produkt dopasowany do każdego grającego na Switchu.
Dowody? Proszę bardzo – gra trafi na rynek zarówno w wydaniu cyfrowym jak i pudełkowym. Przy okazji pojawi się też wersja fizyczna na PlayStation 5. Gra nie będzie w żaden sposób okrojona względem innych platform – znajdziemy w niej zawartość z sześciu lat aktualizacji, w tym najnowszy dodatek zatytułowany Outlaws. Co prawda kosmiczny tytuł wystartuje jako doświadczenie dla pojedynczego gracza, ale liczę na to, że opcja gry wieloosobowej i crossplay trafią do No Man’s Sky w swoim czasie.
Gra będzie grywalna w każdym trybie – zadokowanym i handheldowym, i skorzysta korzystać z ekranu dotykowego w Switchu.
Powrót w chwale
Przyznam że w jakiś sposób zachwyca mnie historia No Man’s Sky. To prawda, że początkowo gracze otrzymali niedopracowany produkt i mogli poczuć się oszukani, jednak Sean Murray i Hello Games zamiast zabrać zabawki i udawać że nic się nie stało, spięli cztery litery i po latach zaserwowali graczom produkt, z którym każdy fan sci-fi i latania po galaktyce powinien się zapoznać.
A Wy daliście szansę No Man’s Sky i nie żałujecie czy jednak nie kręcą Was klimaty kosmicznych wojaży? A może czekacie po prostu na Starfielda?