Mój stary to fanatyk wędkarstwa. Pół dysku w kompie zawalone screenami z No Man’s Sky, najgorzej. Średnio raz w miesiącu trzeba opróżniać foldery z tysiącami takich samych zdjęć jakichś kosmicznych szczupaków. Było nie pobierać tej aktualizacji Auquarius.
Kosmiczne wędkowanie w No Man’s Sky
Byłem na tyle głupi, że nauczyłem ojca into No Man’s Sky bo myślałem, że przynajmniej tam nie ma nic o wędkowaniu, ale teraz nie dosyć, że siedzi wlepiony w ten ekran i zwiedza planety, to jeszcze grzebie w poszukiwaniu najlepszych zanęt, dzięki którym można złowić jakieś dzikie okazy obcego pochodzenia.
Wszystko zaczęło się po aktualizacji Worlds Part I z lipca, która sprawiła, że woda w grze jest bardziej wrażliwa na wiatr, warunki pogodowe i zachowuje się inaczej w zależności od głębokości. Stary prawie posikał się z radości, bo przecież „jak nic zaraz łowienie ryb wprowadzą”. Siedział na forum Hello Games i spamował z wielu stworzonych przez siebie kont, żeby dodali wędkowanie, „bo to się nie godzi, żeby tytuł z proceduralnym tworzeniem biomów i wieloma formami życia wodnego nie miał takiego trybu”, mówił.
Podobno deweloperzy skleili ten motyw dla świętego spokoju i po namowach community managerów, bo posty ojca na forach Hello Games przekraczały progi liczbowe charakterystyczne dla ataków typu brute force. I dobrze, bo stary potrafił drzeć mordę do monitora albo wywalić klawiaturę za okno, jak mu moderator nie odpisywał dłużej niż przez 5 minut.
Oficjalna wersja jest taka, że po aktualizacji Worlds Part I pewien artysta stworzył fanowską grafikę przedstawiającą jego postać łowiącą ryby, bezpośrednio ze statku. I niby to zainspirowało Hello Games do dodania takiej mechaniki. Wcisnęli ją w aktualizacji Aquarius, którą można już pobierać. Ale ja wiem, jak było.
W tym roku sam sobie kupił na święta ponton
Ano tak, bo w No Man’s Sky można łowić nie tylko z brzegu. Samodzielnie, czy ze znajomymi – da się wyposażyć w osobistą platformę i czekać na grubszą rybę na głębokiej wodzie. Hello Games obiecuje, że wśród zdobyczy mogą być zwykłe płotki, ale i wspaniałe okazy wielkich morskich ssaków. Stary łowi oczywiście tylko wspaniałe okazy.
Ci geniusze, co to tę grę stworzyli, nie poprzestali na tym. Żeby mi uprzykrzyć życie, ojciec wypełnia jakieś chore dzienniki połowowe i bierze udział w wyprawach wędkarskich, które prowadzą do miejsc, gdzie można znaleźć „połów dnia”. I ja muszę się patrzeć, jak on te spławiki moczy, albo zakłada sieci, bo to przecież nie da się tak bez publiczności. Raz po pięciu minutach mi się znudziło, więc scrollowałem smartfona o tym, jak Sony utopiło w Concord 200 milionów baksów, ale wtedy ojciec walnął mnie podkładką pod mysz po głowie, że ryby słyszą jak suwam palcem po ekranie telefonu i się płoszą. Czuję się jak w jakimś kosmicznym Guantanamo.
Się będę musiał przyzwyczaić, że w No Man’s Sky teraz zawsze na obiad ryby, bo do gry trafiły też nowe przepisy gotowania do odkrycia. A do tego jest jeszcze specjalny strój do nurkowania, nowa maskotka do kokpitu statku i jakaś kosmiczna wędka do wygrania podczas wydarzenia Aquarius Expedition. Najgorzej, że ten event potrwa 6 tygodni. Matka nie nadąży z gotowaniem bigosu.