Robot Mova P50 Pro Ultra
Mova P50 Pro Ultra (fot. Mova)

Nie wyobrażam sobie już życia bez robota sprzątającego

Artykuł sponsorowany

Każdy ma swoje rytuały. Ja na przykład zaczynam dzień od kawy (nie bierzcie ze mnie przykładu, lepiej sięgnąć po szklankę wody) i przejrzenia mejli. A tak serio to nie – najpierw mizianki z kotami, które bez tego nie wypuszczą mnie z łóżka. Podczas gdy ja nic nie robię, coś może robić się samo – na przykład sprzątać!

Czy ja już kiedyś mówiłam jak bardzo nie lubię domowych obowiązków? Bardzo doceniam fakt istnienia zmywarek, które w trymiga potrafią uporać się z brudnymi naczyniami po rodzinnej imprezie, czy suszarek, dzięki którym nie muszę rozwieszać prania na środku pokoju.

A odkąd na rynku dostępne są roboty sprzątające, z nieukrywaną radością przekazuję im tą część dbania o porządek w zaciszu czterech ścian. Doceniam je tym bardziej teraz, gdy koty są już cztery, w efekcie czego żwirek i kocia sierść jest wszędzie. A jeszcze bardziej docenię niedługo, po przeprowadzce do domu, gdzie do odkurzania będzie sporo więcej przestrzeni… Nie wyobrażam sobie już ganiać z odkurzaczem. Wolę, gdy to kociaki ganiają się z nim ;)

To właśnie one odpowiadają za najwięcej zabrudzeń, jakie przyjmują podłogi – masa kociej sierści (zwłaszcza dzięki dwóm ragdollom) i żwirku, przenoszonego z pomieszczenia do pomieszczenia. Przeszłam jednak nad tym do porządku dziennego. Dosłownie – trzeba sprzątać codziennie. A najlepiej dwa razy dziennie, ale na szczęście nie jestem pedantką i mogę przeżyć to, że wykładzina pokrywa się sierścią już po kilku chwilach od ostatniego odkurzania.

Robot sprzątający pozwala zaoszczędzić czas

Żyjemy w ciągłym biegu, więc wcale nie dziwi mnie, że dla wielu tak prozaiczna rzecz, jak sięgnięcie w kierunku odkurzacza i ręczne odkurzenie mieszkania, może służyć rozładowaniu stresu. Jeśli jednak ktoś pracuje dużo, a po powrocie z pracy ma na głowie dalsze obowiązki, docenia, że odkurzacz automatyczny może zrobić to za niego.

Tym bardziej, że tego typu sprzęt nie tylko nas odciąża, ale też pozwala zaoszczędzić czas, który możemy w przyjemniejszy sposób – choćby na chwilę dla siebie, o której często zdarza nam się zapominać.

Robot Mova P50 Ultra
Mova P50 Ultra (fot. Mova)

Zwłaszcza, że jest to sprzęt maksymalnie bezobsługowy. Wymaga od nas jedynie włączenia z poziomu aplikacji mobilnej. A nawet tego wcale nie musimy robić, bo wystarczy ustalić harmonogram, według którego odkurzacz ma działać, i ten będzie włączał się sam, a – po zakończonym sprzątaniu – wróci do stacji bazowej, odessie kurz i naładuje się, by być gotowym na kolejny cykl pracy.

Osobiście jednak z reguły nie korzystam z harmonogramu. Wolę odpalić odkurzacz będąc w domu, wiedząc, co w danej chwili robią moje czworonogi. Jasne, mogę to zdalnie podejrzeć z użyciem kamery w odkurzaczu, ale tylko z poziomu podłogi – a często spędzają czas na drapaku czy łóżku, czego nie jestem w stanie z tej perspektywy sprawdzić.

Mając psy zapewne podchodziłabym do tematu nieco inaczej – odkurzacz wyjeżdzałby sprzątać podczas wyjść na spacer. A przynajmniej tak to sobie w tej chwili wyobrażam.

Czy może być lepiej? Może.

Bo odkurzacz też mopuje

Dzisiejsze roboty sprzątające potrafią zaskoczyć swoimi możliwościami. Bo to, że odkurzają, już raczej nikogo nie dziwi – w dodatku z coraz większą mocą ssania. To, że mają szczotkę boczną, która się wysuwa, skuteczniej wymiatając brudy z różnego rodzaju zakamarków i przy krawędziach, też powoli staje się standardem. Ale opcja mopowania jeszcze do niedawna ograniczona była do minimum. Była – już nie jest.

Najnowsze odkurzacze automatyczne, w tym MOVA P50 Pro Ultra, mają dwa obrotowe pady mopujące, mocowane magnetycznie. Gdy nie są używane, np. podczas samego odkurzania, zostają w stacji bazowej. Gdy jednak włączymy mopowanie, automatycznie wpinają się w odkurzacz, moczą (w międzyczasie dodając detergent), a następnie odświeżają podłogi naszego mieszkania czy domu.

Robot Mova P50 Pro Ultra
Mova P50 Pro Ultra (fot. Mova)

Co jednak najważniejsze, nie musimy się przy tym brudzić. Po zakończonym mopowaniu robot wraca do stacji, myje podkładki mopujące, odsysa brudną wodę i rozpoczyna suszenie podkładek. Jedyne, co musimy zrobić, to wylać brudną wodę – w przeciwnym razie będzie śmierdzieć (nie pytajcie skąd wiem :P).

Jasne, raz na jakiś czas wypada przeprowadzić konserwację robota – z naciskiem na szczotkę główną i boczną, by wydłużyć cykl jego życia.

Nie wyobrażam sobie już życia bez robota sprzątającego

To nie są w żadnym wypadku przesadzone słowa. I wydaje mi się, że osób z podobnym podejściem do mojego jest sporo. Bo skoro można scedować część obowiązków domowych na sprzęt, to dlaczego z tego nie skorzystać?

Pretekstem do powstania niniejszego tekstu jest premiera na polskim rynku dwóch odkurzaczy marki MOVA: MOVA P50 Ultra i MOVA P50 Pro Ultra, spośród których drugi wyposażony jest w szczotkę główną CleanChop – jej zadaniem jest zapobieganie plątaniu się na niej włosów. Co więcej, otrzymał też certyfikat TÜV SÜD, potwierdzający pełne pokrycie sprzątania krawędzi i narożników, precyzyjne omijanie przeszkód oraz brak plątania się włosów na szczotkach.

Cena MOVA P50 Ultra została ustalona na 3339 złotych, a MOVA P50 Pro Ultra – 4249 złotych. W obu przypadkach możecie jednak skorzystać z promocji, która obowiązywać będzie w dniach 10-27 kwietnia 2025, a która obniża ceny obu modeli o 12%.

Materiał powstał na zlecenie marki MOVA