Co robimy, gdy widzimy przed sobą długi dokument, zawierający warunki korzystania z usług jakiegokolwiek serwisu? To proste, klikamy Akceptuj, nie zważając na treść podpisanej przez nas umowy. Nic w tym dziwnego – kto ma na to czas?
TLDR – za długie, nie przeczytałem
Terms-of-service Labeling, Design and Readability Act – w skrócie, TLDR. Jest to zupełnie nowa ustawa, nad której przygotowaniem pracuje amerykański parlament. Ma ona prosty cel: zmusić wielkie korporacje technologiczne do przygotowania krótkiego podsumowania treści umowy, jaką te przedstawiają nowym użytkownikom ich serwisów.
Muszę przyznać, że takie streszczenie nie jest najgłupszym pomysłem. Powiedzmy to sobie wprost: ludzie nie czytają podpisywanych przez siebie umów. Obecność takiego skróconego dokumentu sprawiłaby, że żargon technologiczny używany w całej klauzuli, stałby się nieco bardziej zrozumiały dla przeciętnego Kowalskiego. Do tej pory, firmom nie zależało specjalnie na upraszczaniu tych tekstów. Jeszcze ktoś by je przeczytał i się zraził, co nie?
Social-media na dywaniku
Międzypartyjna zgodność w parlamencie USA wynika głównie z niechęci wobec usług korporacji Meta. Do wzmożonego działania przyczyniła się w dużej mierze Frances Haugen. Była menedżerka Facebooka odpowiada za serię wycieków, które stawiają firmę Marka Zuckerberga w dość niekorzystnym świetle. Jak przypomina Polsat News, serwis ma ogromny wpływ na polityczną polaryzację społeczeństwa, a także promocję dezinformacji oraz nienawiści, nie wspominając o wątpliwościach dotyczących innej platformy Meta, czyli Instagram.
Jak wspomina The Verge, ustawa TLDR będzie mieć zastosowanie w przypadku większości stron internetowych oraz aplikacji. Moim zdaniem, powinna ona sięgnąć zdecydowanie szerszej grupy usługodawców. Dostawcy łącza internetowego, operatorzy telekomunikacyjni czy wreszcie telewizja satelitarna – to tylko nieliczne branże, jakie pierwsze przychodzą mi do głowy.
Inne kraje zdecydowanie nie powinny czekać na gotową ustawę Amerykanów, tylko jak najprędzej tworzyć własną. Potrzebujemy rozwiązań, które pomogą nam łatwiej zrozumieć działanie serwisów, z jakich korzystamy. TLDR jest świetnym krokiem naprzód, lecz jest on podejmowany zdecydowanie późno, jak na poziom rozwoju wielkich korporacji technologicznych. Krótko mówiąc – oby nie za późno.