W 2005 roku na półki sklepowe trafiła gra, którą uważam za klasykę gatunku i tytuł, z którym niewiele nowoczesnych produkcji może się równać. Dynamika, przemyślana, zaskakująca fabuła, doskonałą fizyka jazdy i grafika, która po ponad siedmiu latach od premiery wciąż robi wrażenie – to tylko niektóre z zalet gry Need For Speed: Most Wanted. W ubiegłym tygodniu zainstalowałem ją na swoim laptopie i po kilku godzinach zabawy stwierdziłem, że dałbym wiele, by w Most Wanted móc zagrać na tablecie lub smartfonie. W niewytłumaczalny sposób firma EA Mobile odebrała moje życzenie i opublikowała zwiastun Need For Speed: Most Wanted, który pod koniec bieżącego miesiąca zadebiutuje w sklepach Apple AppStore i Google Play.
Problem w tym, że Most Wanted nie będzie takie, jak się spodziewałem. Wygląda na to, że gra będzie przypominać swoje mobilne poprzedniczki – nierealistyczne „wyścigi na torach”, w których jedynym zadaniem gracza będzie przechylanie tabletu/telefonu (a i to nie zawsze) i okazjonalne odpalenie nitro, by uzyskać przewagę nad przeciwnikami. Chciałbym się mylić. W zwiastunie widać dynamiczne pościgi policyjne, system uszkodzeń i świetną grafikę, ale czy to wystarczy? Szczególnie w obliczu nadchodzącego wielkimi krokami Real Racing 3, które, choć będące nieco innym typem gry wyścigowej, porównywane jest z mobilną odsłoną serii Need For Speed (a według wielu jest od niej lepsze).
Tytułem wyjaśnienia, Need For Speed: Most Wanted na iOS i Androida nie powstało z myślą o wskrzeszeniu oryginalnej gry, a w nawiązaniu do rychłej premiery jej sequela o tym samym tytule. Niecierpliwi kierowcy mogą spodziewać się ponownego spotkania z kierowcami z Czarnej Listy, emocjonujących ucieczek przed policją, błyszczących samochodów wartych dziesiątki tysięcy dolarów rozwalających opancerzone wozy za niewiele mniej i wyścigów, w których dobre auto nie wystarczy, by wygrać.
via Phone Arena