Smartfon roku to: Google Pixel. Nie dlatego, że uważam, że to najlepszy smartfon w roku 2016, ale dlatego, że Google wreszcie poważnie podeszło do produkcji własnych urządzeń. A mając tak silną pozycję na rynku z Androidem, może okazać się, że Google ma coraz więcej przewag nad Apple. Już nie tylko w sferach usług, ale również w kwestii jakości sprzętu.
Tablet roku to: Apple iPad Pro 9.7”. Z firmy Apple czy iPadów można się śmiać (nie bez powodu), ale nie ma drugiego takiego tabletu, który tak doskonale łączyłby sobie tak daleko posuniętą integrację sprzętu i oprogramowania. Świetna jakość wykonania, coraz więcej funkcji „pro”, długie wsparcie. W 2017 roku kupowanie klasycznego tabletu z Androidem będzie czystym szaleństwem.
Hybryda roku to: Lenovo Yoga Book. Modem LTE w standardzie, ultrasmukły design, do wyboru wersja z Androidem i Windowsem. Następne generacje mają pole do popisu w kwestii usprawnień i wyeliminowania niedociągnięć pierwowzoru, ale Yoga Book to był prawdziwy powiew świeżości w świecie hybryd, w 2016 roku.
Rok 2016 będzie kojarzył mi się ze: śmiercią smartwatchy. Oczywiście ten wyrok jest bardzo przedwczesny, ale w mojej opinii rok 2016 pokazał, że cała atmosfera oczekiwania na inteligentne zegarki w dużej mierze była rezultatem sztucznego pompowania napięcia przez portale technologiczne i działy PR producentów. Trudno mi powiedzieć czy to wina wciąż niedostatecznie rozwiniętej technologii/miniaturyzacji, czy po prostu sam koncept nie jest tak atrakcyjny, jak próbuje nam się wmawiać.
Najbardziej zaskoczyło mnie: tak dobre przyjęcie Surface Studio przez recenzentów i artystów. Mimo oczywistych niedociągnięć pierwszej generacji, Microsoftowi rzeczywiście udało się przedefiniować to, jak powinien wyglądać komputer na biurku. To była premiera, która sprawiła, że zaczęliśmy chcieć produktu, który nigdy dotąd nie wydawał się nam potrzebny.
Nie żałowałbym pieniędzy wydanych na: Leikę Q. To aparat-marzenie kosztujący fortunę. Świetnie łączący to co najlepsze ze świata analogowego (mechaniczny fokus, obiektywy Summilux, wizjer, nieśmiertelny design) i cyfrowego (dotykowy wyświetlacz, superszybki autofokus, doskonała pełnoklatkowa matryca CMOS).
Hit tego roku to bez wątpienia: Autopilot w samochodach elektrycznych Tesli. Na razie to wciąż rarytas dla zamożnych, ale Model 3 sprawi, że auta od Elona Muska będą dostępne dla szerszej rzeszy użytkowników. Za 20-30 lat będziemy się pukać w czoło myśląc o tym, że niegdyś ktoś pozwolił ludziom siadać za kółko.
Największa wtopa roku to: Note 7. Tutaj nie było innego wyboru. Miliardowe straty, nieodwracalna skaza na marce. Otwartym pytaniem pozostaje czy marka Note w ogóle będzie kontynuowana, a jeśli tak, to czy przetrwa najbliższe lata.
Czarnym koniem roku był: Surface Hub. Urządzenie czysto korporacyjne i potwornie drogie, a zamówione w zadziwiającej liczbie egzemplarzy. Z jednej strony sukces Microsoftu cieszy, a z drugiej, skręt w stronę korpo nie musi oznaczać nic dobrego dla przeciętnego użytkownika czy fana produktów firmy z Redmond.
Przyszły rok będzie rokiem: Linuksa na desktopie. Szach mat, Windowsowcy.
Następne podsumowanie?