Jakimś cudem przebrnęliśmy przez luty! Choć zatrzęsienie premierowych gier okazało się najmniejszym z problemów, wielu z nas spędziło najbardziej intensywne dni przy komputerach i konsolach. Marzec nie jest tak obfity w premiery gier, jak luty, lecz mogło być o wiele gorzej. Klasycznie już – zapraszam do naszego zestawienia najciekawszych tytułów!
Gran Turismo 7 – powrót królowej wyścigów
- Dostępność: PS4/PS5
- Premiera: 4 marca
- Cena: 339 złotych
Ponad 400 unikatowych samochodów, a także 90 tras, rozmieszczonych po 34 lokacjach na całym świecie. Gran Turismo 7 zbliża się wielkimi krokami, zdecydowanie przy tym będąc największą premierą marca. Zagrywałem się w serię od Polyphony Digital jeszcze na klasycznym szaraczku, dlatego trudno jest mi ukryć ekscytację, jaka towarzyszy odliczaniu do oficjalnego startu tej produkcji.
Zwłaszcza, że siódma odsłona Gran Turismo ma szansę być świetną, wieloletnią grą-usługą, jaką Sony będzie rozwijać z Polyphony Digital przez najbliższe lata. Potencjał na rozwój jest ogromny. Tytuł trafia nie tylko na PlayStation 5, a również na swoją starszą siostrę – PlayStation 4. Gran Turismo Sport już wcześniej pokazało, że słaby start można odrobić fantastycznymi dodatkami oraz imponującymi mechanikami w sieciowej rozgrywce, która wymusza sportowe emocje.
Nie chcę też obecnie rozpisywać się na temat Gran Turismo 7, ponieważ mam zaszczyt ogrywać je przedpremierowo na potrzeby naszej recenzji. Ta pojawi się w serwisie już 2 marca o godzinie 12. W międzyczasie, przeczytajcie naszą relację z State of Play, poświęconą w pełni Gran Turismo 7, a także podsumowanie prezentacji Gran Turismo SOPHY – rewolucyjnej sztucznej inteligencji, która pojawi się w grze, dzięki jednej z aktualizacji. Zanim skończycie to czytać, nasza recenzja już będzie dostępna na portalu.
WWE 2K22 – jego imię to John Cena
- Dostępność: PS4/PS5/Xbox Series X|S/Xbox One/PC
- Premiera: 11 marca
- Cena: 339 złotych
Nie miałem okazji się tym nigdy tutaj chwalić, lecz od dziecka uwielbiam profesjonalny wrestling. Odkąd przypadkowo natrafiłem u ciotki na WWE SmackDown!, zakochałem się w tym niecodziennym połączeniu sportów walki, teatru oraz najwyższych poziomów prezentacji telewizyjnej, znanych wcześniej tylko z transmisji koszykarskiej NBA.
Choć obecnie World Wrestling Entertainment jest cieniem swojej dawnej potęgi z początku lat 2000., to sytuacja najnowszej produkcji Visual Concepts jest niecodziennie ciekawa. WWE 2K20 było tak niedopieczoną grą, że studio musiało anulować następne wydanie, przechodząc na dwuroczny cykl wydawniczy. Twórcom gry nie pomaga również sama federacja, która w zeszłym roku zwolniła rekordową liczbę aktorów. To zmusiło Visual Concepts do usunięcia wielu postaci z gry, które przeszły na przykład do konkurencji.
Pomijając losy federacji, grą naprawdę warto się zainteresować. Nawet, jeżeli nie macie pojęciam, kim są Rey Mysterio, Edge, czy też The Undertaker, seria od lat jest fantastyczną bijatyką. Przy odrobinie wprawy oraz poznaniu zasad tego ringu, WWE 2K22 może wciągnąć na godziny. Zwłaszcza, że tam również odegramy pewne scenariusze z telewizji, co pozwoli Wam wdrożyć się w zwariowane uniwersum Vince’a McMahona.
Kirby & The Forgotten Land – odyseja w najsłodszym wydaniu
- Dostępność: Nintendo Switch
- Premiera: 25 marca
- Cena: 219 złotych
O Kirby & The Forgotten Land pisałem przy okazji ostatniego Nintendo Direct. Od tego czasu, różowa kulka okrążyła już cały Internet, głównie z powodu rewolucyjnej mechaniki połykania samochodu. Kirby tak już ma – cokolwiek pożre, przejmuje tego moce. Do dzisiaj Kirby’s Adventure pozostaje jedną z moich ulubionych gier na pierwszej konsoli Nintendo, już wtedy prezentując rewolucyjne mechaniki na 8-bitowej platformie.
Teraz jednak, Kirby po raz pierwszy trafia do graczy jako w pełni trójwymiarowa gra. Całość zapowiada się na pewną kontynuację pomysłów z Super Mario Odyssey. Podobnie, jak czapka hydraulika, Kirby lubi zjadać wszystko i wszystkich. A to oznacza, że Nintendo zaskoczy graczy w tej produkcji nie jeden raz. W nieco wolniejszym tempie, ale jednak. Nasza kuleczka w końcu nie jest tak szybka, jak sławni bracia z Włoch.
Co jednak bardziej ciekawi, to post-apokaliptyczny klimat gry. Przy pierwotnej zapowiedzi pojawiały się nawet skojarzenia z The Last of Us, głównie za sprawą zzieleniałych, opuszczonych budynków.
Saga o Kirbym może się pochwalić jedną z najbardziej skomplikowanych fabuł w branży gier, dlatego też jestem niezmiernie ciekawy, jak najsłodsze stworzenie Japończyków znalazło się w tej okropnej sytuacji. Przekonamy się o tym już niedługo, ekskluzywnie na Nintendo Switch!
Ghostwire: Tokyo – horror na ulicach miasta
- Dostępność: PS5/PC
- Premiera: 25 marca
- Cena: 299 złotych
99% populacji miasta znika, a na ulicach unoszą się duchy. Nie jest to optymistyczny scenariusz, a zaledwie zarys fabuły, jaka czeka nas w Ghostwire: Tokyo. Tytuł ma roczną ekskluzywność na PlayStation 5, a wychodzi z ramion Tango Gameworks – studia, będącego obecnie pod banderą Xbox Game Studios. Jest to na obecną chwilę również ostatni tytuł, jaki Microsoft wypuści na platformie Sony.
Wcielamy się w jednego z ocalałych z tego niewyjaśnionego zniknięcia populacji. Z jakiegoś powodu dostajemy garść nadnaturalnych zdolności, które ułatwią walkę z przybyszami w Tokio. Siłą produkcji będą pojedynki w pierwszoosobowej kamerze, a kluczem do zwycięstwa poznawanie słabości duchów, jakie napotkamy przemierzając japońską stolicę.
Na co tutaj liczę? Przede wszystkim na fabułę, a także szerokie wykorzystanie możliwości kontrolera Dual Sense. Coraz więcej gier pokazuje, że ten pad naprawdę ma potencjał. Co do fabuły – nad nią czuwa Shinji Mikami – twórca takich legend, jak Resident Evil czy Dino Crisis. Gdy tylko marketing nie spocznie na laurach, Ghostwire: Tokyo może być niezłym zamieszaniem, jeżeli chodzi o premiery gier w marcu.
GTA V – jeszcze raz zabierz mnie…
- Dostępność: PS5/Xbox Series X|S
- Premiera: 15 marca
- Cena: jeszcze nie ogłoszono
Po niesamowitym fiasku, jakim okazało się GTA: The Trilogy – The Definitive Edition, przyszedł czas na CZWARTE już wydanie GTA V. Tym razem, tytuł trafi na PlayStation 5 oraz Xbox Series X|S. Możemy liczyć na poprawioną rozdzielczość, prędkość animacji, a także funkcje śledzenia promieni oraz wsparcie dla kontrolera Dual Sense.
Można besztać Rockstar Games za politykę odrzewanych kotletów, lecz dla szkockiej korporacji nie ma to wielkiego znaczenia. Samo GTA V sprzedało już więcej egzemplarzy niż cała seria Assassin’s Creed czy też Final Fantasy. Żeby być dokładnym, 160 mln kopii od momentu oryginalnej premiery w 2013 roku na PlayStation 3 oraz Xbox 360.
I – co najlepsze – ciągle znajdują się gracze, którzy nie ukończyli jeszcze przygody w Los Santos. Skąd to wiem? Ponieważ tak się złożyło, że sam jeszcze nie zaliczyłem GTA V. Jakoś tak wyszło, że wszechobecne pochwały zniechęciły mnie do ogrywania tej produkcji. Kto wie, może to uda się w końcu na roboczym PlayStation 5? Zwłaszcza, że od 15 marca, GTA Online będzie dostępne bezpłatnie przez trzy miesiące dla wszystkich subskrybentów PlayStation Plus.
Pozostałe premiery gier w marcu
Przede wszystkim – Shadow Warrior 3 – krótka, polska strzelanka w świecie fantasy, prosto od ekipy z Flying Wild Hog. Zagrać w nią możecie już dzisiaj, choć cena 229 złotych na PlayStation 4 może nieco odstraszać. Opinie jednak są pozytywne, więc jeśli brakuje Wam intensywnej jatki w stylu Doom Eternal – premiera jak znalazł!
Ciekawostką niech będzie również Chocobo GP, wychodzące 10 marca ekskluzywnie na Nintendo Switch. Trudno sobie wyobrazić ten zakup w momencie, gdy gigant z Kyoto ogłosił potężne DLC do Mario Kart 8, lecz – cóż – posucha w gatunku kart-racerów panuje już od lat.
Nie warto również zapominać o Tiny Tina’s Wonderlands, któremu miał okazję przyjrzeć się bliżej Tomek. Odsyłam więc do jego wrażeń przypominając, że pozycja ukaże się również 25 marca, na PlayStation 5, Xbox Series X|S oraz komputery PC. Zauważyliście, że ten dzień był również w lutym tak oblegany? O co chodzi tym wydawcom gier?
Jak to mawiał Królik Bugs – That’s all folks! Dajcie znać koniecznie, na jakie premiery gier czekacie w marcu. Przypominam również o jutrzejszej recenzji Gran Turismo 7, której zwyczajnie nie możecie przegapić.
Do rychłego przeczytania!