O tym jak obfitym miesiącem w premiery gier będzie luty, trąbiłem już od początku grudnia. Pojawi się przynajmniej kilka wysokobudżetowych hitów, które pochłoną graczy na dziesiątki godzin. Czas nie jest z gumy, więc to oznacza tylko jedno – będziecie musieli wybierać!
Horizon Forbidden West – następny rozdział historii Aloy
- Dostępność: PS4/PS5
- Premiera: 18 lutego
- Cena: 299 złotych
Jeśli mówimy o wojnach konsolowych, początek roku zdecydowanie należy do PlayStation. Sony wystawia na pierwszą linię frontu Horizon Forbidden West, kontynuację fenomenalnej opowieści łowczyni Aloy. Tytuł ukazuje się aż 5 lat po Horizon Zero Dawn, więc fani produkcji studia Guerilla Games muszą już być wygłodniali nowych przygód.
Tym razem, wybieramy się daleko na zachód Ameryki Północnej. Na paśmie łączącym Utah oraz wybrzeże Pacyfiku, okropna zaraza zabija wszystko co napotka na drodze. Aloy musi odnaleźć źródło niebezpiecznej plagi oraz pozbyć się jej za wszelką cenę. Życie na Ziemi zmierza ku zagładzie, więc nasza łowczyni musi działać jak najszybciej.
Horizon Zero Dawn było jedyną grą ekskluzywną na PlayStation, która tak ostro romansowała z mechanikami RPG. W nachodzącej kontynuacji, twórcy przygotowali mnóstwo nowych maszyn do okiełznania, ogromny świat do eksploracji, dziesiątki godzin zadań głównych i pobocznych, zaawansowane mechaniki walki wręcz i na odległość, a także nowości pokroju linki z hakiem, pozwalające na akrobacje w stylu Nathana Drake’a z serii Uncharted.
Patrząc na wszystkie zapowiedzi Horizon Forbidden West, trudno sobie wyobrazić, żeby ta gra zaliczyła jakąkolwiek wpadkę. Studio Guerilla Games przyzwyczaiło nas do jakościowych produktów już w 2004 roku, wydając – jeszcze na PlayStation 2 – grę o tytule Killzone. Ze wsparciem dla wodotrysków kontrolera Dual Sense, oraz 4K dobijającym do 60 kl/s, pozostaje wierzyć iż kontynuacja przygód nie zawiedzie nawet najbardziej wybrednych graczy. Zwłaszcza, że jest to ostania pozycja od PlayStation Studios, która oferuje darmową aktualizację z PS4 na PS5.
Elden Ring – specjał dla masochistów
- Dostępność: PS4/PS5/PC/Xbox One/Xbox Series X|S
- Premiera: 25 lutego
- Cena: 299 złotych
Luty to także wielkie święto fanów gier od From Software. Elden Ring nadchodzi wielkimi krokami, by pokazać jak słabymi graczami jesteśmy, i to każdemu z osobna! Nie będę Was oszukiwać – nigdy nie przepadałem za umieraniem w produkcjach typu soulslike. Dlatego też listopadowe beta-testy potraktowałem jako unikalną możliwość, by spróbować polubić się z tym gatunkiem gier.
Niestety, jak możecie przeczytać w moim artykule, nie poszło mi to najlepiej. Już pierwszy napis YOU DIED uświadomił mi, jak bardzo marnuję swój czas. Jak to napisał jeden z komentujących, zdecydowanie wolę się zająć takimi Uncharted: Legacy of Thieves Collection czy też Guardians of the Galaxy. Nie każda pozycja musi pasować każdemu. Dlatego też obecny rynek jest tak zróżnicowany w premiery gier, nawet na przestrzeni jednego miesiąca.
Prawda jest jednak taka, że Elden Ring ma spore szanse na nominację do gry roku. Z perspektywy laika, hity od From Software nie prezentują tak wypolerowanej jakości jak tytuły ekskluzywne dla platform Sony oraz Microsoftu. Są jednak ludzie, którzy uwielbiają tę surowość, niesamowite zdolności budowania światów przedstawionych, a także brutalną, lecz satysfakcjonującą walkę z wielkimi potworami i zjawami.
Ten kto czeka na Elden Ring, już dawno powinien mieć złożone zamówienie przedpremierowe. Nie potrafię sobie wyobrazić scenariusza, w którym otwarty świat Elden Ring zawodzi kogokolwiek. To jest, jeśli From Software załata na czas komponenty sieciowe swoich gier.
GRID Legends – wyścigowy sztos od Codemasters
- Dostępność: PS4/PS5/PC/Xbox One/Xbox Series X|S
- Premiera: 25 lutego
- Cena: 299 złotych
Tutaj zasada jest zaskakująco prosta. Jeżeli Codemasters wypuszcza grę wyścigową, to prędzej czy później zrobię w niej platynowy pucharek. Tak było w przypadku DiRT Rally 2.0 oraz Onrush. Obecnie powolnym krokiem kończę DiRT 5, choć wymóg przejechania 1000 mil sprawia, że wysłucham jeszcze kilkanaście długich podcastów, zanim zdobędę upragnioną platynę.
Między innymi dlatego czekam na GRID Legends z wypiekami na twarzy. Po fantastycznym GRID z 2019 roku, apetyt na wyścigi łączące symulację i arcade’owy styl, rośnie do granic możliwości. Choć warstwa fabularna wydaje się tam nieco zbędna, Codemasters dopieściło mechanikę jazdy tak dobrze, że z przyjemnością poświęcę temu tytułowi kolejne godziny. Gry wyścigowe oraz słuchanie podcastów to mój niezastąpiony sposób na relaks, dlatego cieszę się, że dostajemy tak wiele jakościowych pozycji.
Martwią mnie za to dwie rzeczy. Electronic Arts wypycha GRID Legends na pożarcie przez Elden Ring, i to tego samego dnia! Gwoździem do trumny wydaje się jednak fakt, że dosłownie tydzień później swoją premierę ma Gran Turismo 7. Legendarne wyścigi pochłoną wszystkich posiadaczy konsol PlayStation, choć GRID Legends ciągle będzie miało szansę wykazać się na komputerach PC oraz konsolach z rodziny Xbox. Zwłaszcza, że symulacyjne podejście serii Gran Turismo do wyścigów, może nie przypaść każdemu do gustu.
Dying Light 2: Stay Human – zakażeni wstają z kolan
- Dostępność: PS4/PS5/PC/Xbox One/Xbox Series X|S
- Premiera: 4 lutego
- Cena: 269 złotych
Wbrew przewidywaniom, krytykom oraz własnemu przeznaczeniu, Dying Light 2: Stay Human wreszcie ujrzy światło dzienne, wychodząc jednocześnie na nowej i starej generacji konsol. Mało tego – wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tytuł nie zaliczy takiej porażki Cyberpunk 2077. Dying Light 2: Stay Human ma szansę pokazać, że premiery gier nie muszą być festiwalem błędów technicznych, a wielkim świętem dla graczy na całym świecie.
Wrocławski Techland uczy się na porażkach kolegów z CD Projekt RED, pokazując graczom otwarcie fragmenty rozgrywki ze starych platform, sukcesywnie promując tytuł segmentami Dying 2 Know More, a także produkując fantastyczne zwiastuny z użyciem takich studiów jak Platige Image.
Sama gra zaserwuje nawet do 500 godzin rozgrywki, z podkreśleniem głównej kampanii fabularnej na 20 godzin. Zadania poboczne wydłużą czas gry nawet do 80 godzin, co z pewnością spodoba się wszystkim tym, którzy przeliczają wydane złotówki na czas zabawy. Zwłaszcza, że wszechobecny parkour sprawi jeszcze więcej frajdy, a walki w pierwszej osobie dostarczą wielu emocji.
Trzymam mocno kciuki za to, żeby Dying Light 2: Stay Human okazało się sukcesem dla Techlandu. Potrzebujemy tak silnych marek w Polsce, które przyciągają znacznie większych inwestorów do kraju. Pośrednim efektem mogą być takie zakupy jakie popełnił Epic Games, rekrutując polską ekipę z Plastic.
Sifu – kung-fu z niespodzianką
- Dostępność: PS4/PS5/PC
- Premiera: 8 lutego
- Cena: 209 złotych
Młody uczeń kung-fu pragnie zemścić się na ludziach, którzy zamordowali jego rodzinę. Choć kontekst fabularny pasuje bardziej do 8-bitowej gry, mówimy tutaj o tytule czasowo ekskluzywnym dla PlayStation oraz Epic Games Store. Sifu to dość zaskakująca bijatyka chodzona, której autorów skojarzycie z pewnością dzięki takiej produkcji jak Absolver.
Główną mechanika w Sifu jest… starzenie się naszej głównej postaci. Gdy umrzemy, odradzamy się nieco starsi, z większą wiedzą i doświadczeniem, lecz mniejszą odpornością na ataki. To rozwiązanie sprawi, że odkrywanie tajemnic śmierci nie będzie tak monotonne, jak w wielu innych bijatykach chodzonych.
Interakcje z otoczeniem – w trakcie walki i poza nią – dają nadzieję na to, że Sifu swoją dynamizmem powali pozostałych reprezentantów gatunku na łopatki. Rzadko już się zdarza, żeby bijatyki chodzone w 3D były tworzone z taką jakością, którą widzimy na fragmentach rozgrywki. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Sifu dowiezie swój potencjał, przez co luty będzie jeszcze bardziej obfity w premiery świetnych gier!
Pozostałe premiery gier w lutym
Co słychać u drużyny Phila Spencera? Przede wszystkim, do Xbox Game Pass zbliża się CrossfireX (10 lutego). Ta strzelanka jest mocno inspirowana sukcesem Counter Strike: Global Offensive. Sam uwielbiałem wyścig zbrojeń w kultowym CS-ie, dlatego bardzo się cieszę, że posiadacze Xboxów dostaną dość podobną produkcję. Mało tego, za jej kampanię fabularną odpowiada studio Remedy – autorzy tak świetnych tytułów jak Max Payne, Alan Wake czy wreszcie Control!
Dla fanów remasterów wszelakich, swoją premierę dzisiaj ma Life is Strange: Remastered Collection. Posiadaczy konsoli Nintendo z pewnością ucieszy też fakt, że seria Kingdom Hearts zawita na Switcha. Co prawda jest to wariant zabawy w chmurze, ale zawsze to jakaś opcja. Zwłaszcza, jeśli nie mieliście okazji poznać tego cudownego mariażu Final Fantasy oraz uniwersum Walta Disney’a.
Jak sami widzicie, w lutym zdecydowanie jest co robić. Jeżeli chodzi o premiery gier, to może być najgorętszy miesiąc tego roku! Sam mam ręce pełne roboty, dlatego też zbędnie nie przedłużam, uciekając do dalszych obowiązków. Pozostaje Wam życzyć owocnych rozgrywek oraz wytrzymałych konsol i komputerów. Nie można przecież pozwolić, żeby w takim miesiącu coś się zepsuło, prawda?