Bardzo rzadko zdarza się, że recenzuję usługę uprzednio korzystając z niej zaledwie raz. Ale wiem, że kolejna okazja może się powtórzyć nieprędko, dlatego mam dla Was kilka spostrzeżeń na temat aplikacji mWars, dzięki której w wybranych pociągach możecie zamówić wszystko z karty Warsu bezpośrednio do Waszego miejsca w przedziale. Nie ukrywam, że byłam mocno zdziwiona, że taka opcja w ogóle jest możliwa. A skoro jest, postanowiłam ją przetestować.
Jak wiecie, byłam na premierze Pixeli w Berlinie. Google zaprosiło dwie redakcje z Polski, co jest dla mnie dużym wyróżnieniem i powodem do radości, bo wśród nich znalazło się właśnie Tabletowo. Aby się dostać do stolicy Niemiec mogłam wybrać bezpośredni pociąg lub samolot z przesiadką we Frankfurcie. Jak się domyślacie, wybrałam pierwszą opcję, podchodząc do tematu strategicznie – cały czas dostępny zasięg (no dobra, z nielicznymi przerwami przejeżdżając przez lasy) i brak przesiadki. Podróż do Berlina przebiegła bardzo szybko, aż tak, że nie zdążyłam nawet pomyśleć o tym, że coś bym zjadła (pewnie głównym powodem był fakt, że wyjeżdżałam o 5:45…). W drugą stronę jednak było zgoła inaczej. Wyjazd o 12:37, czyli już po śniadaniu, ale jeszcze przed obiadem. Plan był prosty: posiłek w Warsie, czyli coś, czego naprawdę długo nie praktykowałam. Bo i też rzadko ostatnio jeżdżę pociągami.
W tak zwanym międzyczasie konduktor ogłosił, że w pociągu jest przedział restauracyjny i… jest też opcja zamówienia jedzenia do swojego miejsca w przedziale, korzystając z aplikacji mWars. Usłyszałam wtedy o niej pierwszy raz. No dobra, drugi, ale za pierwszym nieszczególnie mnie interesowała. Tym razem jednak było nieco inaczej. Bo byłam głodna. Bardzo głodna. A wiecie, jak Kasia głodna, to zła. Postanowiłam zatem sprawdzić czy mWars działa, a jeśli tak, to jak.
I mam kilka uwag
Tuż po uruchomieniu aplikacji, na ekranie wyświetla się komunikat o konieczności przyznania uprawnień korzystania z GPS. I wszystko by było OK, gdyby nie fakt, że… na pierwszy rzut oka aplikacja wcale tego GPS-u nie potrzebuje, bo w żaden sposób nie ustala naszej lokalizacji. Pozornie tego nie robi. Naszym oczom pokazuje się bowiem lista pociągów oraz odległość, jaka nas od nich dzieli. Wszystko by było super, gdyby nie fakt, że… nie jest ona posegregowana od pociągów znajdujących się najbliżej, tylko według zupełnie nieogarniętego klucza – bo też nie alfabetycznie (no dobra, czasem jest odległościami, ale nie zawsze…). Co więcej, żeby było śmieszniej, często odległość rzeczywista nie ma nic wspólnego z tą wyświetlaną – bo jak inaczej mogę powiedzieć siedząc w pociągu, według aplikacji, oddalonym ode mnie o 45 km? I, tak, mam pewność, że to ten pociąg, bo w nim zamówiłam jedzenie i, co najważniejsze, dostałam je.
Jak zatem widzicie, pociąg, który znajduje się w najbliższej odległości, to ten, którym w danej chwili się przemieszczacie. Ale możecie go też znaleźć nieco inaczej, bo lista wyświetla nazwy pociągów. Problem w tym, że… i tu kolejna przeszkoda, na bilecie elektronicznym nie ma ani nazwy pociągu, ani jego numeru. No dobra, numer jest, ale wcale nie tak oczywisty. W moim przypadku było to ZUC 45, tymczasem w aplikacji pociąg widniał jako BWE45, po podanej trasie (Berlin – Warszawa) i odległości łatwo było wywnioskować, że to o to konkretne połączenie chodzi.
Po przejściu pierwszego, wcale nie tak łatwego kroku, możemy przejść do zamówienia. To już jest bardzo proste – wybieramy interesujące nas pozycje z menu i zatwierdzamy. W kolejnym kroku aplikacja prosi o wprowadzenie numeru wagonu i konkretnego miejsca. Następnie wybieramy metodę płatności – gotówkę lub kartę. Szkoda, że nie ma opcji szybkich płatności internetowych, które poniekąd rozwiązałyby problem zamówień składanych dla żartów – bo i takie się zdarzają.
Oczywiście podczas korzystania z aplikacji wymagane jest połączenie z siecią – czy to komórkową czy to WiFi. Bez tego zamówienie nie przejdzie. Teoretycznie. Mój przypadek pokazuje jednak, że i w takich sytuacjach zamówienie może się udać złożyć. Było tak, że akurat przejeżdżając przez jakiś las, podczas składania zamówienia zerwało mi połączenie z internetem, po czym na ekranie wyskoczył komunikat “niewysłane zamówienie”, co jest dla mnie jednoznaczne z niepowodzeniem całego procesu. Tymczasem… kilka chwil później podszedł do mnie sympatyczny pan z obsługi Warsu z tabletem, który chciał się upewnić czy na pewno składałam zamówienie. Nie ukrywam, że byłam zdziwiona, bo przecież teoretycznie nie udało mi się przeprowadzić całego procesu zamówienia do końca. Okazało się jednak, że jakimś cudem zamówienie przeszło. A to oznacza, że jakiś czas później mogłam się cieszyć schabowym! ;) Oczywiście problemu z płatnością kartą żadnego nie było.
Z ciekawości zapytałam obsługę czy w ogóle często zdarza się, że ktokolwiek korzysta z mWars. W odpowiedzi usłyszałam, że jest to naprawdę bardzo rzadkie, dlatego też wszystkie zamówienia potwierdzają podchodząc do miejsc wskazanych wcześniej w aplikacji. Czasem zdarzają się bowiem przypadki, że zamówienia są składane dla żartu (a przy wybranej opcji płatnością gotówką Wars jest wtedy stratny) lub ktoś pomyli pociągi.
Sama aplikacja ma bardzo prosty, trochę przestarzały wygląd, ale da się w niej relatywnie łatwo odnaleźć. Z mojego punktu widzenia jednak najważniejsze jest, że spełnia swoje zadanie. Choć… nie zawsze. Jak wynika z komentarzy publikowanych przez użytkowników mWars w Google Play, często zdarza się, że Wars w danym pociągu oznaczony jest jako zamknięty mimo tego, że jest otwarty, a jeszcze częściej nie ma danego pociągu na liście, przez co skorzystanie z mWars jest możliwe. Warto też pamiętać, że mWars w ogóle nie działa w Pendolino.
Chciałam zamówić schaboszczaka, udało mi się to, zjadłam i jestem zadowolona. Bez chodzenia po pociągu i targania ze sobą wszystkich rzeczy (sprzętu przecież nie zostawię bez opieki). Tym bardziej cieszę się, że coś takiego, jak mWars istnieje. Może zamieniłabym kilka rzeczy (jak segregacja pociągów od tych znajdujących się najbliżej, inny opis pociągów, dodanie na bilecie elektronicznym jasnego komunikatu dotyczącego numeru pociągu aż wreszcie internetowych płatności natychmiastowych). Niby jest tego sporo, ale i tak większość z Was stwierdzi zaraz, że największą wadą mWars jest… brak możliwości zamówienia piwa ;)
Jak to jest u Was? Macie jakieś doświadczenie z mWars? Jestem ciekawa czy słyszeliście wcześniej o tej aplikacji, a jeśli tak, to czy zdarzyło Wam się z niej skorzystać. Dajcie znać w komentarzach.