Dla miłośników hulajnóg elektrycznych mam bardzo dobrą wiadomość: na polskim rynku debiutuje dziś Motus Scooty 8,5+, model, który wyróżnia się na tle pozostałych zastosowaniem akumulatora o pojemności aż 10400 mAh. Dzięki niemu dystans, jaki jesteśmy w stanie przejechać na jednym ładowaniu, rośnie do aż kilkudziesięciu kilometrów. Miałam okazję sprawdzić z czym się to je korzystając w ostatnim czasie z modelu przedprodukcyjnego.
Najważniejsze informacje na temat Motus Scooty 8,5+:
- moc silnika: 350W,
- bateria: 10400 mAh,
- max. prędkość: 25 km/h,
- zasięg: 20-40 km,
- maksymalne obciążenie: 120 kg,
- maksymalny kąt jazdy: 15°,
- koła: 8,5-calowe,
- hamulec tarczowy: tak, z tyłu i z przodu,
- wymiary: 1260 x 1140 x 490 mm,
- waga: 15,5 kg,
- wymienny akumulator: nie,
- cena: 1999 zł.
W moje ręce trafił prototyp
Najważniejsza rzecz, jaką muszę Wam w tym momencie przekazać, to fakt, że niniejsze pierwsze wrażenia dotyczą hulajnogi Motus Scooty 8,5+ w wersji przedprodukcyjnej. Przez to jestem daleka od oceny tego produktu w całości, bo – jak to w przypadku prototypów – błędy, które teraz występują, w finalnym produkcie mogą zostać usunięte.
Patrząc na Motusa Scooty 8,5+ od razu w oczy rzuca się dość nietypowa konstrukcja. Jak tylko dostaliśmy tę hulajnogę, Kuba od razu stwierdził, że jej rama kierownicy ma kształt łabędzia i tak już zostało, że przez czas testów określaliśmy Motusa Scooty 8,5+ pieszczotliwie jako łabądek. Jego kierownica jest bardzo wysoka, co jest jedną z jego największych zalet – dla osób wysokich rzecz niezastąpiona. Ja mam 178 cm, Kuba – 192 cm. Oboje zgodnie stwierdziliśmy, że wysokość kierownicy Motusa jest idealna, a przesiadka na niższe, nazwijmy je “standardowymi” jest mocno odczuwalna.
Długodystansowiec – co do tego nie mam wątpliwości
Tylko raz odważyłam się pojechać na dłuższą przejażdżkę na Motusie Scooty 8,5+. Akurat miałam spotkanie w centrum – dystans między miejscem mojego zamieszkania a spotkania – równe 10 km. Idealny, by przetestować hulajnogę, która ze mną na pokładzie powinna być w stanie przejechać tę trasę mniej – więcej 1,5 raza ;) Dojazd w jedną stronę zajął mi dokładnie 34 minuty, jadąc cały czas ścieżkami rowerowymi, a gdy takowej nie było – chodnikiem, utrzymując ciągle włączony najwyższy bieg, a – gdy sytuacja pomagała – również tempomat. Po przejechaniu tych 10 km ekran wskazywał stan naładowania baterii 3/5 – wow!
Na czas spotkania postanowiłam nie wyłączać Endomondo, by trasę całego przejazdu, w obie strony, zarejestrować podczas jednego treningu. Wracając do domu telefon lub aplikacja (trudno wyczuć) spłatały mi figla i Endo wyłączyło się po przejechaniu 17,93 km. Gdy dojechałam do celu, a więc po 20 km, wciąż miałam jeszcze dwie kreski naładowania z pięciu dostępnych. To pozwala mi domniemywać, że Motus Scooty 8,5+ pozwoli mi (osobie ważącej ok. 70 kg) przejechać ok. 30 km, ale to będę chciała sprawdzić w przypadku finalnego egzemplarza hulajnogi.
Dla porównania, żeby nie było wątpliwości, na innych hulajnogach (które miały akumulatory o pojemności 6400 mAh) udawało mi się przejechać maksymalnie 16,6 km. Tak więc sami widzicie różnicę, jaką powoduje zastosowanie dużo większego ogniwa.
Według mnie najciekawiej będzie jak długodystansowe testy przeprowadzi Kuba (który waży 120 kg) i sprawdzi na swoim przykładzie, jak długi dystans jest w stanie pokonać osoba o takiej masie, na hulajnodze mającej akumulator 10400 mAh. Warto tu bowiem dopowiedzieć, że na modelach z bateriami 6000 mAh, dystans zamyka się w 11 km.
Z rzeczy ważnych
- Motus 8,5+ ma sporą platformę, przez co osoby o sporych stopach nie muszą martwić się o komfort jazdy,
- oświetlenie jest na tyle dobre, że nie trzeba bać się o swoje bezpieczeństwo podczas jazdy po zmroku,
- hulajnoga wyposażona jest w dwa hamulce, przy czym korzystania z samego lewego, odpowiedzialnego za hamowanie przednim kołem, nie polecam – łatwo o wywrotkę,
- napęd na tylne koło,
- wyświetlacz znajduje się na “szyi łabędzia”, na biało wyświetla najważniejsze informacje, tj. bieg (jeden z trzech trybów), tempomat, światła, stan naładowania baterii; jego widoczność w pełnym słońcu mogłaby być lepsza,
- przycisk zmiany trybów jazdy znajduje się dość nisko, przez co korzystanie z niego podczas jazdy graniczy z cudem (zmiana trybu jazdy możliwa raczej tylko podczas postoju),
- przy podeście znajduje się nóżka – podobna do tej rowerowej.
No i najważniejsze: fakt, że rama w Motusie Scooty 8,5+ jest tak wysoka, niesie ze sobą automatycznie mniejszą stabilność całej konstrukcji. Kierownica jest dość cienka, a jej góra, gdzie znajdują się hamulce i rączki, dość ciężka, przez co punkt ciężkości przesunięty jest w górę – powoduje to zasadne obawy o bezpieczeństwo użytkownika (a przynajmniej w przypadku testowanego prototypu, z którym miałam do czynienia). W finalnym produkcie Motus ma co poprawiać. I mam nadzieję, że tak się stanie, bo podczas jazdy na Motusie Scooty 8,5+ nie czułam się zbyt pewnie.
Czekamy na finalny produkt, bo zapowiada się naprawdę dobrze
Jak już wiecie, mam kilka uwag co do Motusa Scooty 8,5+. Pytaniem otwartym jest to, ile z nich będą dotyczyć tej finalnej wersji produktu. Będę mogła na nie odpowiedzieć, mam nadzieję, już niebawem, gdy trafi do mnie Motus Scooty 8,5+ obrandowany i przygotowany do wejścia do sprzedaży – weźcie bowiem pod uwagę fakt, że model, który mieliśmy okazję wstępnie testować, nie ma nigdzie nawet logo firmy Motus.
Motus Scooty 8,5+ trafia dziś do przedsprzedaży w cenie wynoszącej 1999 złotych – do kupienia w sklepie 7way i u partnerów Motus. Jako gratis dla pierwszych klientów dodawana jest deskorolka, a raczej tak zwany „jeździk” (o wartości 499 złotych). Sprzedaż właściwa ruszy 10 września.