Motorola Moto G9 Plus trafiła do sprzedaży w Polsce w połowie września bieżącego roku w cenie wynoszącej 1199 złotych. Tomek pisał wtedy, że z miejsca urządzenie to staje się jednym z ciekawszych w tej półce cenowej. Ja jednak uważam, że dopiero po obniżce ceny, z którą mamy do czynienia teraz, faktycznie można powiedzieć, że Moto G9 Plus jest warta zainteresowania. Co oferuje za 999 złotych?
Specyfikacja techniczna Motoroli Moto G9 Plus:
- ekran LTPS o przekątnej 6,8” i rozdzielczości 2400×1080 pikseli,
- procesor Qualcomm Snapdragon 730G z Adreno 618,
- 4 GB RAM,
- 128 GB pamięci wewnętrznej,
- Android 10,
- aparat 64 Mpix f/1.8 (Quad Pixel), ultraszerokokątny 8 Mpix f/2.2 118°, makro 2 Mpix f/2.2, czujnik głębi 2 Mpix f/2.2,
- aparat przedni 16 Mpix f/2.0,
- NFC,
- LTE,
- Bluetooth 5.0,
- Wi-Fi 2,4&5 GHz 802.11 a/b/g/n/ac,
- GPS, AGPS, LTEPP, SUPL, Glonass, Galileo,
- 3.5 mm jack audio,
- USB typu C,
- akumulator o pojemności 5000 mAh, ładowanie TurboPower (30 W),
- wymiary: 169,98 x 78,1 x 9,69 mm,
- waga: 223,3 g.
Cena Motoroli Moto G9 Plus: 999 złotych (rzekomo w promocji z 1199 złotych, ale cena promocyjna utrzymuje się już od miesiąca i sądzę, że już taka może zostać)
Motorola Moto G9 Plus w Media Expert
Wzornictwo, jakość wykonania
Nie ukrywam – trochę jestem zawiedziona. Być może się ze mną zgodzicie (a jeśli nie – zapraszam do dyskusji), że Moto G9 Plus wygląda… trochę nudno. W czasach, kiedy producenci prześcigają się, żeby nie powiedzieć, że dwoją się i troją, by zaproponować od siebie coś przyciągającego wzrok (patrz: vivo Y70, Realme 6 czy Oppo A72 – każdy z nich kosztuje do 1100 złotych), Motorola… w ogóle się nie stara.
Mamy tutaj obudowę, w testowanej wersji złotą (oficjalna nazwa to Blush Gold), która nijak nie wyróżnia się spośród tłumu. Dla mnie jest to wada. Zrozumiem natomiast, że niektórzy mogą poszukiwać czegoś innego i im taki stonowany wygląd, bez żadnych fajerwerków w postaci gradientów czy świecącej się obudowy, nie są potrzebne.
Gorzej, że ta obudowa – swoją drogą wykonana z tworzywa sztucznego – w dotyku jest maksymalnie plastikowa. Trudno jest to opisać, ale mając przed sobą kilka smartfonów z plastikowymi obudowami, ta Moto G9 wygląda właśnie najbardziej plastikowo. Pozostałe – z różnym skutkiem próbują imitować szkło, tymczasem Motorola idzie swoją drogą – mamy tworzywo sztuczne, więc pokażmy, że nim jest faktycznie. Czy to dobra droga, oceńcie sami.
Dodam jeszcze tylko, że Moto G9 Plus jest pokryty hydrofobową powłoką, co oznacza, że jest odporny na delikatne zachlapania (typu niewielki deszczyk) – nic więcej. Na większe strumienie wody jej nie wystawiajcie, bo może tego nie przetrwać. Plus za uszczelniony dual SIM (który, swoją drogą, jest hybrydowy).
Motorola Moto G9 Plus jest smartfonem wielkim. Swoimi gabarytami bardzo przypomina testowaną przeze mnie nie tak dawno Nokię 8.3 5G. Ma wymiary 169,98 x 78,1 x 9,69 mm, przez co bardzo trudno jest ją obsługiwać jedną ręką, do tego jest ciężka – waży aż 223,3 g, co daje się we znaki podczas dłuższego użytkowania.
Ergonomia? Cóż, jestem zdania, że czytnik linii papilarnych, który umieszczony jest w fizycznym włączniku, powinien być nieco przesunięty w dół (tak mniej-więcej na połowę wysokości krawędzi), przez co automatycznie też regulacja głośności stałaby się bardziej dostępna – bez przeróżnych wygibasów. Nie muszę też raczej mówić, że dosięgnięcie do pierwszego rzędu ikon czy górnej belki systemowej sprawia spore trudności – nie tylko osobom mającym małe dłonie.
Na lewym boku smartfona umieszczony został przycisk Asystenta Google, którego – moim zdaniem – mogłoby tu w ogóle nie być. Nad nim mamy hybrydowy dual SIM, który pozwala nam korzystać albo z dwóch kart nanoSIM, albo jednej karty nanoSIM i rozszerzenia pamięci dzięki microSD.
Na górnej krawędzi mamy jeden z mikrofonów i 3.5 mm jacka audio (preferuję na dolnej), natomiast na dolnej – głośnik mono, USB typu C oraz drugi mikrofon. Z tyłu naszym oczom ukazuje się delikatnie wystający ponad poziom obudowy moduł z aparatami i logo producenta, z kolei z przodu – 6,8-calowy wyświetlacz otoczony dość wąskimi ramkami, w którym w lewym górnym rogu widoczny jest otwór na przedni aparat (16 Mpix). Nad nim dostępny jest głośnik do rozmów telefonicznych.
Wyświetlacz
Ekran zastosowany w Moto G9 Plus to panel o przekątnej 6,8” i rozdzielczości 2400 x 1080 pikseli. Biorąc pod uwagę cenę urządzenia, właściwie trudno się do niego przyczepić – można by było rozgadywać się o tym, że przy tak dużym wyświetlaczu aż się prosi o wyższą rozdzielczość, ale – halo – to smartfon za tysiąc złotych. Mimo wszystko jednak wszelkie treści wyświetlane na smartfonie są czytelne, a i sam panel responsywny – nie odnotowałam żadnych problemów z obsługą dotykiem.
Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że może jedynie jasność maksymalna mogłaby być wyższa (bo jest jedynie OK – nie jest nad wyraz wysoka), a dodatkowo ekran mógłby współpracować z okularami polaryzacyjnymi (trzymając go poziomo na ekranie nie widać nic). Oprócz tego jest po prostu dobrze.
W ustawieniach ekranu urządzenia znajdziemy podświetlenie nocne (czyli filtr światła niebieskiego), ciemny motyw, tryby kolorów (ja korzystałam z nasyconych, do wyboru są jeszcze dwa: naturalne i wzmocnione), a także “uważny ekran”, który odpowiada za zapobieganie przyciemniania ekranu podczas korzystania z telefonu.
Motorola Moto G9 Plus nie oferuje Always on display, a na obudowie – diody powiadomień. Musi nam wystarczyć podgląd powiadomień, czyli opcja odpowiedzialna za wyświetlanie powiadomień w formie ikony aplikacji wraz z podstawowymi informacjami (np. początkiem treści mejla), gdy poruszymy telefonem.
Działanie, oprogramowanie
Myśląc nad wejściem w posiadanie Moto G9 Plus jestem przekonana, że potencjalni klienci wiedzą, na co się piszą. Podzespoły, jakie tu znajdziemy, to procesor Qualcomm Snapdragon 730G z Adreno 618 i 4 GB RAM. Do tego czysty system Android w wersji 10, z łatkami bezpieczeństwa datowanymi na 1 sierpnia (czyli będące już lekko nieaktualne).
O Motoroli Moto G9 Plus mogę powiedzieć wiele, ale z całą pewnością nie to, że jest strasznie wolna, zacina się na każdym kroku i każe wieczność czekać na uruchomienie aplikacji. Jeśli taki mieliście jej obraz patrząc na parametry, od razu mówię – jest dużo lepiej, powiedziałabym nawet, że w boju sprawdza się zaskakująco dobrze.
Jasne, Moto G9 Plus to wciąż smartfon z niższej-średniej półki cenowej (właściwie przez tę promocję trudno ją zakwalifikować konkretnie), ale działa po prostu dobrze. Jest dość szybki – powiedziałabym, że smartfon ten zapewnia odpowiednią wydajność do wykonywania codziennych zadań bez żadnej frustracji.
Ciekawostką niech będzie fakt, że Motorola Moto G9 Plus, kosztująca, w zależności od oferty, 999 lub 1199 złotych, osiąga porównywalne wyniki w benchmarkach – do Nokii 8.3 5G, której cena wynosi… 2999 złotych.
AnTuTu: 246859
GeekBench 5:
single core: 543
multi core: 1723
3DMark:
Wild life: 741
Sling Shot: 3487
Sling Shot Extreme: 2432
API Overhead – OpenGL ES 3.0: 179337
Co ciekawego znajdziemy w ustawieniach Moto G9 Plus? Standardowo, jak przystało na Motorolę – niewiele (i dobrze!). Tak na dobrą sprawę do naszej dyspozycji jest oddana aplikacja Moto, pozwalająca spersonalizować telefon pod swoje preferencje oraz poznać gesty Moto, charakterystyczne dla smartfonów tej marki.
Mamy tu między innymi szybkie uruchamianie aparatu przez dwukrotne obrócenie nadgarstkiem, szybkie włączanie latarki poprzez dwukrotne potrząśnięcie telefonem czy robienie zrzutów ekranu przesunięciem trzech palców. Gestów jest jeszcze kilka, a wszystkie możecie znaleźć na screenach załączonych poniżej.
Dodatkowo, dwukrotne dotknięcie czytnika linii papilarnych otwiera menu szybkich skrótów.
Motorola Moto G9 Plus została wyposażona w następujące moduły: dwuzakresowe WiFi, NFC, LTE, Bluetooth 5.0 oraz GPS. Wszystkie działają bardzo poprawnie, podczas testów nie spotkałam się z żadnymi problemami z którymkolwiek z nich – każdy jeden działał niezawodnie. Samą jakość rozmów telefonicznych oceniam pozytywnie – uważam, że nie ma się co nad tym więcej rozwodzić.
Motorola Moto G9 Plus ma 128 GB pamięci wewnętrznej, z czego do wykorzystania przez użytkownika zostaje dokładnie 108 GB. Pamięć można rozszerzyć za pomocą gniazda kart microSD, ale tylko pod warunkiem, że nie chcemy / nie potrzebujemy korzystać z drugiego slotu kart nanoSIM (dual SIM jest tu bowiem hybrydowy).
Szybkość pamięci przedstawia się następująco (Androbench):
- szybkość ciągłego odczytu danych: 477,22 MB/s,
- szybkość ciągłego zapisu danych: 186,69 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 128,93 MB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 97,64 MB/s.
Audio
Standardowo głos oddaję Kubie:
Jak na telefon za ok. tysiąc złotych, głośniki grają przyzwoicie (a raczej głośnik – niestety, ponownie mamy do czynienia z jednym głośnikiem, mono). Dźwięk jest dość donośny, wysokie i średnie tony mocno słyszalne, czyste, basu standardowo brak. Głośnik w Moto G9 Plus jest wystarczający, żeby obejrzeć na nim film. Jeżeli myślimy o tym telefonie jako telefonie do słuchania muzyki, to raczej średnio na jeża.
Na pokładzie mamy również 3.5 mm jacka audio, który został umieszczony na górnej krawędzi. Jakość jest po prostu OK – bez rewelacji.
Zabezpieczenia biometryczne
Fizyczne czytniki linii papilarnych umieszczone na prawej krawędzi smartfona, zintegrowane z włącznikami, są dość popularnym rozwiązaniem w urządzeniach z niższej i średniej półki cenowej. Nic zatem dziwnego, że Motorola również zdecydowała się na zastosowanie właśnie takiego rozwiązania.
Czytnik znajduje się na dobrej wysokości – od razu po wzięciu smartfona do ręki palec wskazujący ląduje właśnie na nim. Wspominałam już jednak, że moim zdaniem skaner odcisków palców powinien znajdować się niżej – ale tylko po to, by przyciski regulacji głośności były łatwiejsze w obsłudze (inną opcją by było zlikwidowanie przycisku Asystenta Google i przeniesienie regulacji głośności na lewy bok…).
Jakkolwiek – do samego działania skanera w Moto G9 Plus nie mam żadnych zastrzeżeń. Działa całkiem szybko i skutecznie. Właściwie wystarczy przyłożyć do niego palec, by po chwili urządzenie został odblokowane. Wygląda to jednak tak, że najpierw czuć wibrację, dopiero moment później ekran się podświetla.
Drugim zabezpieczeniem biometrycznym jest oczywiście rozpoznawanie twarzy. W moim przypadku jednak rozwiązanie to działało dużo mniej skutecznie od czytnika linii papilarnych – było wolniejsze i mniej skuteczne.
Akumulator
Zanim jeszcze Moto G9 Plus niespodziewanie trafił do mnie testów (swoją drogą, pierwotnie miał ten test pisać dla Was Tomek – wyszło jak wyszło), spodziewałam się, że największą zaletą tego modelu może okazać się długość czasu pracy akumulatora. I faktycznie – dokładnie tak jest w rzeczywistości.
W testowanym smartfonie Motoroli znajdziemy ogniwo o pojemności 5000 mAh, które w jednym cyklu opierało się przed rozładowaniem aż przez trzy pełne dni – poważnie! Rozładowanie go w jeden dzień jest bardzo trudnym zadaniem i odnoszę wrażenie, że jest to możliwe wyłącznie działając na LTE i będąc w trasie z włączonym GPS-em. Tak też właśnie udało mi się go rozładować jednego dnia o 23, odnotowując na włączonym ekranie (SoT) na poziomie 8 godzin i 41 minut.
Przełączając się na WiFi i korzystając z telefonu mniej intensywnie, jesteśmy w stanie osiągać dwa-trzy dni działania z dala od ładowarki, z 7,5-9 godzinami SoT. Są to bardzo ładne wyniki, które zdecydowanie można pochwalić.
W zestawie z Moto G9 Plus dostajemy 30-Watową ładowarkę TurboPower, która faktycznie jest “turbo”. Ładowanie potężnego akumulatora o pojemności 5000 mAh za jej pomocą trwa zaledwie nieco ponad godzinę, z czego pierwsze 25% ładuje się w 15 minut, a 50% – w pół godziny.
Aparat
Motorola Moto G9 Plus oferuje następujący zestaw fotograficzny: główny aparat 64 Mpix f/1.8 (Quad Pixel), ultraszerokokątny 8 Mpix f/2.2 o kącie widzenia 118°, makro 2 Mpix f/2.2, czujnik głębi 2 Mpix f/2.2. Pod względem zastosowanych obiektywów jest zatem typowym przedstawicielem tańszych smartfonów i w żaden sposób nie zaskakuje. A co na ten temat mówią przykładowe zdjęcia?
Fotografie robione w dobrym świetle czy po prostu w ciągu dnia są zupełnie niezłe. Dobrze oddają naturalne kolory, są całkiem ostre, choć szczegółowość raczej kuleje, podobnie zresztą, jak słaba jest rozpiętość tonalna – a momentami nawet bardzo słaba. Zwróćcie też uwagę, że w ciemniejszych partiach widać delikatne szumy.
Z dobrej strony natomiast pokazuje się HDR, który robi naprawdę dobrą robotę, zwłaszcza fotografując zachmurzone niebo. Robiąc zdjęcia za pomocą Moto G9 Plus mamy dostępny maksymalnie 8-krotny zoom, który jednak niczego dobrego sobą nie reprezentuje. A makro? Cóż, niech za komentarz posłużą dwa zdjęcia – pierwsze zrobione głównym aparatem, drugie – makro:
Tryb ultraszerokokątny – zdecydowanie fajnie, że jest. Ale mam do niego sporo zastrzeżeń. Począwszy od zlewania w jedno wybranych partii kadru tego samego koloru, przez dużo niższą szczegółowość i brak ostrości przy krawędziach zdjęć, na zupełnie innym odwzorowaniu kolorów i balansie bieli kończąc. Jest po prostu przeciętnie.
Z trybu nocnego („Nocne zdjęcia”) nie możemy skorzystać robiąc zdjęcia ultraszerokokątne – fizycznie nie ma takiej możliwości. Do naszej dyspozycji jest standardowe zdjęcie lub z zoomem, maksymalnie 8-krotnym. Tryb nocny znacznie rozjaśnia zdjęcia, co całkiem dobrze wygląda na ekranie smartfona – gorzej jednak po zgraniu na komputer.
Podsumowując: możliwości fotograficzne Moto G9 Plus są adekwatne do ceny telefonu – i nic ponad to. Zresztą, co ja się tu będę rozgadywać – załączam trochę przykładowych zdjęć, możecie je ocenić sami.
Co do selfie – zrobimy je za pomocą aparatu o rozdzielczości 16 Mpix. Dopóki nie fotografujemy się na jasnym tle i nie korzystamy z trybu portretowego, zdjęcia wychodzą całkiem niezłe – osoba na pierwszym planie jest ostra, dalszy plan lekko rozmyty, wygląda to dobrze.
Niestety, jasne elementy kadrów zostają prześwietlone, a tryb portretowy jest tak masakrycznie agresywny i wręcz sztuczny, że aż muszę Wam odradzić korzystanie z niego – to po prostu nie ma najmniejszego sensu.
Nagrywanie wideo jest możliwe maksymalnie w 4K w 30 kl./s. głównym aparatem oraz w 1080p w kl./s. przednim. W obu przypadkach mamy dostępne nagrywanie w zwolnionym tempie w HD 240 kl./s. oraz w Full HD – 120 kl./s. Jakość standardowych nagrań jest mocno przeciętna pod każdym względem – szczegółowości, kolorów, stabilizacji. Zbyt wiele dobrego na ten temat powiedzieć niestety nie można.
Podsumowanie
Motorola Moto G9 Plus to smartfon dla osób, które potrzebują dużego ekranu, czystego systemu i, nade wszystko, dużego akumulatora, który nie woła o podłączenie do prądu zbyt często. Wśród jego zalet warto wymienić przede wszystkim szybkie ładowanie (bo jak już się ogniwo rozładuje, to w godzinę można je naładować do pełna), niezły czytnik linii papilarnych, 3.5 mm jacka audio, dual SIM (choć hybrydowy) czy też NFC.
Samo działanie jest adekwatne do ceny testowanego urządzenia, choć uważam, że momentami potrafi pozytywnie zaskoczyć i zbliżać się bardziej do średniej półki niż niskiej. Aparat? Główny pokazuje się z jak najbardziej dobrej strony, natomiast ultraszerokokątny pozostawia już nieco do życzenia (podczas gdy jakość makro jest po prostu kiepska).
Co na nie? Jak już wspominałam na początku recenzji, wzornictwo Moto G9 Plus jest nudne, co mi przeszkadza, a Wam wcale nie musi – w końcu o gustach podobno się nie dyskutuje. Podczas testów okazało się też, że przedni aparat w trybie portretowym robi sporo koszmarków, rozpoznawanie twarzy jest dość zawodne, monofoniczny głośnik jest ledwo OK, jakość nagrywanego wideo nie zachwyca, a ekran nie lubi się z okularami polaryzacyjnymi. Do tego trzeba pamiętać, że smartfon ten jest po prostu dość gruby (9,69 g) i ciężki (223,3 g).
Jak widzicie, nie da się jednoznacznie ocenić Moto G9 Plus. Jeśli zastanawiacie się nad wejściem w jego posiadanie, rozważcie jego zalety i wady, biorąc pod uwagę te kwestie, które dla Was są najbardziej istotne. Tylko wtedy będziecie w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie czy warto kupić Motorolę Moto G9 Plus.