Jeden dzień pracy na ładowaniu – taki wynik to maksimum dla większości obecnych na rynku smartfonów. Trudno się dziwić, procesy odpowiadające za płynne i bezproblemowe działanie telefonu pożerają mnóstwo energii. Jak na razie żaden z producentów nie znalazł sposobu na zrewolucjonizowanie rynku w kwestii pojemności baterii, mimo to co jakiś czas pojawiają się produkty, których flagową cechą jest długi czas działania na jednym ładowaniu. Właśnie taki sprzęt miałem okazję testować przez ostatnie tygodnie – zapraszam więc do mojej recenzji Motoroli Moto G8 Power.
Specyfikacja techniczna Moto G8 Power:
- wyświetlacz IPS o przekątnej 6,4 ″ i rozdzielczości 1080 x 2300 pikseli,
- ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 665,
- 4 GB RAM,
- system operacyjny: Android 10,
- 64 GB pamięci wewnętrznej,
- aparat: 16 Mpix, 2 x 8 Mpix, 2 Mpix,
- kamerka przednia: 16 Mpix,
- port USB-C,
- głośnik stereo,
- mini jack 3.5 mm,
- akumulator Li-Po o pojemności 5000 mAh,
- wymiary: 155,95 x 75,84 x 9,63 mm,
- waga: 197 gramów,
- obudowa: tworzywo sztuczne, aluminium i szkło.
Cena w dniu publikacji recenzji: 999 złotych
Obudowa
Pierwszy kontakt z nowym sprzętem zawsze zaczyna się w chwili, gdy bierzemy go w dłoń – po wyjęciu Motoroli z pudełka, szybko zauważymy, że tył telefonu zbudowany jest z plastiku. Nie uważam tego za jakąś wielką wadę, w tej półce cenowej takie wykończenie jest zupełnym standardem – szczególnie, że jakość zastosowanego tutaj tworzywa jest całkiem niezła.
Boczne ramki urządzenia są aluminiowe (seria 6000) a front smartfona pokryty został szkłem. Wersja kolorystyczna, jaką dostałem do testów, to tzw. Capri Blue – pięknie mieniąca się w słońcu i prezentująca się nad wyraz ciekawie. Struktura materiału ma odbijające światło pionowe prążki, co pozytywnie wpływa na wizualny aspekt wykończenia i z pewnością spodoba się wielu użytkownikom.
Nie wspomnieć nie można jednak o bolączce wszystkich wykończonych na wysoki połysk urządzeń – odciski palców są tutaj mocno widoczne i znacznie wpływają na urodę telefonu. Jeśli jesteście wrażliwi na punkcie wizualnego aspektu korzystania ze smartfona, powinniście wyposażyć się w ściereczkę z micro-fibry i odrobinę cierpliwości. Obudowa w trakcie testów nie zebrała żadnych widocznych rys, sprawia więc wrażenie dobrze wykonanej.
Czytnik linii papilarnych umieszczony został w niezbyt lubianym przeze mnie miejscu obudowy – to jest w tylnej górnej części urządzenia. Bardzo ciekawym zabiegiem jest zatopienie w nim okrągłego logotypu marki. Taki zabieg sprawia, że telefon wygląda estetycznie, a identyfikacja firmy jest możliwa już na pierwszy rzut oka – żaden case nie zasłoni bowiem kluczowego elementu zabezpieczeń.
Po lewej stronie czytnika znajduje się poczwórny moduł aparatu – jego główne oczko umieszczono w osobnym, znacznie większym od pozostałych pierścieniu, a obok niego znajdziemy pojedynczą diodę doświetlającą. Reszta obiektywów (zoom, macro oraz szerokokątny) została umieszczona w potrójnej wyspie – jeden pod drugim, na wzór trendu, jaki zawładnął rynkiem po premierze iPhone’a X.
Prawa ramka urządzenia to trzy standardowe przyciski – volume up & down oraz klawisz wybudzania i usypiania. Umiejscowione są na odpowiedniej wysokości oraz wygodne w obsłudze jedną ręką. Na prawej ramce nie znajdziemy już nic poza umieszczoną w górnej części szufladką na dwie karty nanoSIM (jedna z nich zamiennie z kartą microSD).
Spód urządzenia to znajdujący się centralnie standardowy już (i cieszący w urządzeniach z niższej półki) port USB-C oraz umieszczony po prawej moduł głośnika – będący częścią systemu stereo ze wsparciem Dolby – drugi głośnik znajdziemy na górze, a obok niego mile widziany przez większość użytkowników port słuchawkowy Mini-jack. Po dwóch częściach telefonu rozmieszczone są także dwa mikrofony nagrywające dźwięk w trybie stereo, mają one formę niewielkich otworów widocznych na poniższych zdjęciach.
Telefon jest dość ciężki, dzięki temu urządzenie pewniej leży w dłoni i sprawia wrażenie bardziej solidnego. Warto wspomnieć, że producent dorzuca do zestawu przezroczysty silikonowy case, który mimo wszystko psuje trochę urodę urządzenia. Telefon jest także odporny na zachlapania, co jest atutem, biorąc pod uwagę klasę i cenę urządzenia. Konstrukcja smartfona robi dobre wrażenie, jest świetnie spasowana i wydaje się być dość solidna.
Ekran
Duży, wypełniający 88 procent frontu urządzenia ekran. to wykonany w technologii IPS wyświetlacz z rozdzielczością Full HD plus (tj. 2300 x 1080) oraz gęstością na poziomie 399 pikseli na cal i współczynnikiem proporcji 19:9.
Aparat do selfie umieszczony został w w lewej górnej części ekranu i należy przyznać, że szybko się o nim zapomina i zupełnie nie przeszkadza on w codziennym użytkowaniu telefonu. Ramki na górze i na dole urządzenia nie są symetryczne – ta znajdująca się na spodzie jest zauważalnie grubsza, choć w dalszym ciągu nie wpływa to negatywnie na wygląd frontu. Boczne ramki są najcieńsze i wyglądają ładnie, telefon w kwestii dizajnu nie będzie odstawał od żadnych znanych nam obecnie średnio-półkowych urządzeń.
Barwy wyświetlacza są mocno nasycone i bardzo ładne – w ustawieniach użytkownik ma możliwość regulacji ich intensywności. Znajdziemy tam także opcję filtrowania niebieskiego światła oraz możliwość automatyzacji tej funkcji zgodnie w wybranym harmonogramem. Ustawimy tu także tryb ciemny (co ja od razu uczyniłem) oraz kilka funkcji dopasowujących wielkość elementów na ekranie – szczególnie przydatnych dla osób ze słabszym wzrokiem.
Jasność ekranu ma bardzo wysoki poziom – w mocnym, jasnym świetle, czytelność obrazu jest świetna. Dobrą jakość wyświetlanego obrazu otrzymamy także, gdy zmniejszymy do minimum wartość podświetlenia ekranu – nie staje się on zupełnie ciemny, a jego czytelność jest w dalszym ciągu zadowalająca. Czernie wyglądają nieźle – przy pełnej jasności z łatwością dostrzeżemy jednak różnicę w porównaniu z ekranami OLED-owymi – nie ma jednak powodu do zmartwień, w codziennym korzystaniu nie ma to praktycznie żadnego znaczenia.
Ekran G8 Power prezentuje dobrą jakość wyświetlanych treści – rozdzielczość na poziomie 1080 x 2300 pikseli daje doskonały rezultat, nie ma możliwości dostrzeżenia pojedynczego piksela. Bardzo dobre są także kąty widzenia – spoglądanie na telefon z boku nie powoduje żadnych zniekształceń kolorystycznych i oferuje dobrą jakość – Motka bez wątpienia wyposażona została w wyświetlacz, spełniający wymogi nawet bardziej wymagających użytkowników średniej półki.
Podzespoły i płynność działania
Nad wydajnością G8-mki czuwa ośmiordzeniowy Snapdragon 665 oraz 4 GB pamięci RAM, na pliki użytkownika przeznaczona została pamięć o pojemności 64 GB z możliwością jej rozszerzenia z użyciem karty microSD. Warto zaznaczyć, że slot na karty to rozwiązanie hybrydowe – możemy używać na raz dwóch kart SIM, lub jedną z nich zastąpić dodatkową kością z pamięcią o wielkości do 512 GB.
Skoro już wiemy, jak wyglądają podzespoły Motoroli na papierze, przejdźmy do ich działania w praktyce. Telefon doznał pierwszego „laga” tuż po pierwszym jego uruchomieniu. Klatkująca animacja powrotu z menu aplikacji do ekranu głównego nie wróżyła dobrze dla finalnej, całkowitej oceny pracy urządzenia. Później było już o dziwo tylko lepiej, niewielkie przestoje w płynności działania były bardzo krótkie i czasem prawie niezauważalne – ale jednak były. Szybko się do nich przyzwyczaiłem i, choć wiem, że dla wymagających użytkowników będą będą one nie do zaakceptowania to przyznam, że nie były one dla mnie szczególnie uciążliwe.
Podzespoły urządzenia pozwalają na stosunkowo płynną grę mobilną i bezproblemowe działanie większości aplikacji. Jeśli korzystacie z social media, aparatu i aplikacji streamingowch telefon na pewno was nie zawiedzie. W kwestii działania smartfon wypada więc poprawnie, choć mogłoby być znacznie lepiej.
Smartfon posiada akcelerometr oraz żyroskop. Nie zapomniano tutaj także o czujnikach światła odpowiedzialnych za jasność i wygaszanie ekranu, słowem G8-oka ma szereg podstawowych funkcji ułatwiających pracę. A szybkość jej działania, choć nie jest perfekcyjna, powinna być dla większości użytkowników zadowalająca.
System i łączność
Telefon działa na Androidzie w wersji 10, który zapewnia przyjemnie korzystanie z interfejsu urządzenia. Sterowanie systemem jest wręcz identyczne jak w telefonach z iOS-em. Oby opuścić otwartą aplikację przesuwamy palcem od dołu do góry ekranu, przytrzymanie go wywoła wszystkie ostatnio otwarte apki. Komenda „wstecz” zadziała po przejechaniu kciukiem od lewej do prawej części ekranu. Dostęp do pełnej listy zainstalowanych programów otrzymujemy po pociągnięciu od dołu ekranu głównego.
Centrum sterowania dostępne jest po przesunięciu w dół górnej krawędzi wyświetlacza (nie ma znaczenia od której strony to zrobimy), a w nim znajdziemy standardowy zestaw skrótów do funkcji takich jak WiFi, Bluetooth, latarka czy automatyczny obrót ekranu. Po przewinięciu całego menu w prawo zyskujemy dostęp do usług Google, między innymi wyszukiwarki, spersonalizowanych newsów oraz ustawień widżetów i własnego konta.
Podsumowując każdy z Was – bez względu na to, jakiej platformy używaliście do tej pory, nie powinien mieć żadnego problemu obsługą testowanego przez mnie smartfona. Jest tak, jak powinno być – prosto, łatwo i przyjemnie.
Telefon obsługuje obsługuje pasmo sieci LTE oraz WiFi 802.11 w częstotliwości 2,4 GHz oraz posiada funkcję udostępniania sieci innym urządzeniom w postaci Hotspotu. Połączenie z siecią domową jest pewne i stabilne – jedyny problem, jaki pojawił się w trakcie testów, to połączenie smartfona z Hotspotem pochodzącym z mojego iPhone’a – tutaj zajmowało to za każdym razem trochę czasu, a Motorola nie zawsze wykrywała znajdujące się tuż obok źródło połączenia internetowego. Jakość połączeń telefonicznych jest zadowalająca, słowem wszystko działa tu jak należy.
Smartfon ma również GPS – bez problemu uruchomicie więc na nim wszelkie wymagające go aplikacje, jak Mapy Google, Yanosik czy Pokemon Go. Jego działanie jest zupełnie bezproblemowe – lokalizacja jest zgodna że stanem faktycznym, śmiało możecie używać motki jako podstawowego GPS-a – szczególnie biorąc pod uwagę jej genialną pracę na baterii.
Ogromnym i odczuwalnym brakiem będzie tutaj rezygnacja z implementacji NFC – jest to coś, z czym jak jako wielki fan płatności mobilnych absolutnie nie mógłbym się pogodzić. Co ciekawe, po uruchomieniu smartfona aplikacja Google Pay była od razu na nim zainstalowana, można jednak używać jej jedynie do płatności podczas zakupów online.
Audio
Projektanci G8-mki postawili na zastosowanie w urządzeniu dźwięku stereo, wszystko dzięki umieszczeniu na spodzie oraz na górze urządzenia dwóch dobrej jakości głośników. Jakość dźwięku to duży atut motki – korzystanie z YouTube’a czy Netflixa, staje się dużo bardziej komfortowe, gdy możemy skorzystać z opcji przestrzennego dźwięku.
Sygnowane logotypem Dolby głośniki dają świetnej jakości wrażenia muzyczne – dźwięk nawet przy dużej głośności jest czysty i pozbawiony trzasków. Nie ma tutaj przesadnych basów, a wokal jest czysty i wyraźny. Konsumowanie treści cyfrowych czy słuchanie muzyki za pomocą wbudowanego systemu audio to czysta przyjemność – jest dużo lepiej niż mogłaby to sugerować klasa urządzenia.
W pudełku nie znajdziemy słuchawek i zupełnie nie uważam tego za wadę – dołączane do budżetowych smartfonów zestawy są zazwyczaj dość kiepskiej jakości i nie nadają się do codziennego użytku, przez co z marszu stają się kolejnym elektro-śmieciem. Przypuszczam, że większość z Was posiada zresztą słuchawki dobrej jakości, z których korzysta na co dzień i których używać może także z nowym smartfonem.
Ukłonem w tę stronę jest także pozostawienie w konstrukcji telefonu miejsca na port mini-jack, to dobra decyzja szczególnie, że to właśnie z tym standardem zgodna jest wciąż większość będących w użytku zestawów słuchawkowych.
Zabezpieczenia dostępu
Jak już wspomniałem, ulokowanie czytnika linii papilarnych na tyle urządzenia nie odpowiada mi za bardzo – choć wiem, że grono fanów tego rozwiązania jest dość liczne. Pracę tego modułu można moim zdaniem ocenić jedynie jako poprawną – skaner jest stosunkowo celny, choć czasami się myli i potrzebne jest ponowne położenie na nim palca, szczególnie, jeśli zdarzy nam się dotknięcie go pod kątem.
Jeśli chodzi o szybkość w odblokowywaniu telefonu, tutaj sytuacja nie jest taka prosta w jednoznacznej ocenie. Gdy tylko nasz palec znajdzie się na okrągłym pierścieniu z logotypem Motoroli błyskawicznie otrzymamy zwrotną wibrację, świadczącą o tym, że skaner rozpoczął pracę. Na odblokowanie urządzenia zaczekać musimy jednak jeszcze około sekundę, wynika to z faktu, iż na początku telefon zapala się wyświetlając jedynie czarny ekran, by po chwili dać nam pełen dostęp do interfejsu.
W zakładce zabezpieczenia, wewnątrz ustawień telefonu nie znajdziemy opcji odblokowywania za pomocą wizerunku twarzy – może to i lepiej technologie bazujące na zapisie płaskiego obrazu pochodzącego jedynie z przedniej kamery telefonu rzadko kiedy charakteryzują się wysoką wartością bezpieczeństwa, jak dla mnie lepiej więc by nie było ich wcale. Standardową, drugą opcją jest tutaj numeryczny kod pin, wymagany również – co oczywiste – przy konfiguracji skanera linii papilarnych.
Ciekawą funkcją zdaje się być tzw. Smart Lock – jest to opcja mająca za zadanie ułatwić nam korzystanie z urządzenia kosztem bezpieczeństwa naszych danych. Na czym więc polega? To nic innego, jak możliwość wyłączenia blokady z użycie odcisku palca a pewnych, wybranych przez nas okolicznościach. Pierwszą z nich będzie wykrywanie kontaktu z ciałem – jeżeli telefon pozostanie w ruchu tj. trzymamy go w ręce lub w kieszeni podczas spaceru ten nie zablokuje się automatycznie i będzie do naszej dyspozycji bez potrzeby używania skanera czy wpisywania kodu.
Druga to możliwość ustawienia tzw. zaufanego miejsca – poprzez ręczne lub automatyczne wybranie lokalizacji w której telefon nie będzie się blokował – dzięki temu na przykład w domu nie będzie on wymagał kodu.
Ostatnia opcja to zaufane urządzenia – skonfigurowane przez nas akcesorium Bluetooth jak np. smartwatch czy system audio w samochodzie po połączeniu wyłączą zabezpieczenia dostępu i umożliwią wygodniejsze korzystanie z telefonu.
Choć każda z tych funkcji zdaje się być ciekawa, to w moim mniemaniu są one zaprzeczeniem idei ochrony własnych danych i mogą powodować sytuacje, w których dostęp do telefonu otrzymają osoby niepowołane. Cóż, w tej kwestii wybór należy już do każdego z użytkowników.
Bateria i ładowanie
Moto G8 Power – jak sama nazwa wskazuje – charakteryzuje się dużą ilością magazynowanej energii, dzięki której nasz smartfon powinien wytrzymywać na jednym ładowaniu długie godziny. To wszystko za sprawą pojemnego ogniwa, które znalazło się wewnątrz tego urządzenia – mowa tutaj o baterii pojemności aż 5000 mAh.
Początkowo w ogóle nie zwróciłem uwagi na to, jak rzadko w trakcie testów sięgać musiałem po ładowarkę – pewnego wieczoru w początkowej fazie testów zacząłem się zastanawiać, kiedy tak właściwie ładowałem telefon i okazało się, że jeszcze ani razu! Telefon dotarł do mnie z prawie pełną baterią i do gniazdka podłączyłem go po trzech dniach od tej daty i to wcale nie dlatego, że już tego wymagał.
Bateria charakteryzuje się świetnym czasem pracy, a także niewielką stratą energii, gdy urządzenie nie jest ciągłym użytku. Gdy przez cztery dni telefon służył mi jako drugie urządzenie, stan baterii spadł jedynie o 25% – nie zliczę ile razy musiałem w tym czasie ładować swojego dwuletniego iPhone’a X, który z całą moją sympatią do systemu od Apple, zupełnie zawodzi na tym polu.
Producent zapewnia, że Motorola będzie w stanie działać na jednym ładowaniu około trzech dni, i muszę przyznać, że taki wynik jest możliwy do osiągnięcia, lecz tylko przy mniej intensywnym korzystaniu z telefonu. Jeśli mocno dociśniecie swojego smartfona, korzystając z prądożernych aplikacji, smartfon i tak świetnie da sobie radę – wytrzyma do około dwóch dni takiej pracy – spędzenie weekendu poza domem bez zabierania ze sobą ładowarki jest więc jak najbardziej możliwe.
Ładowanie telefonu jest dość szybkie – w zestawie dostajemy 18-watową kostkę, która napełni baterię urządzenia w około 2,5 godziny – to dobry wynik biorąc pod uwagę wielkość zastosowanego w telefonie ogniwa.
Jeśli podłączycie całkowicie rozładowaną Motorolę do dołączonej do zestawu szybkiej ładowarki, na ekranie pojawi się informacja o tym, że rozpoczęło się szybkie ładowanie i że proces może spowodować mocniejsze nagrzewanie się urządzenia. Po 15 minutach bateria wskaże około 13-15 procent naładowania, po godzinie przekroczy już połowę pojemności, dwie godziny to już około 95 procent. Pod sam koniec szybkość doprowadzania energii spada i ładowanie do pełna zajmuje dodatkowe 20 minut.
Myślę, że wynik jest niezły, szczególnie, jeśli będziemy pamiętać, jak długo telefon jest w stanie pracować po niewiele ponad dwugodzinnym ładowaniu. Bateria to z pewności najmocniejszy punkt tego telefonu i ze względu na nią naprawdę warto rozważyć zakup Moto G8 Power.
Aparat
Po odwróceniu telefonu każdy zauważy, że aparatów ma on dość sporo – producent umieścił w jej wnętrzu poczwórny system optyki oraz lampę błyskową. Ale czy ich liczba wpływa znacząco na jakość zdjęć?
Najpierw trochę informacji. Smartfon oferuje aparat główny o rozdzielczości 16 Mpix, ze światłem 1.7, teleobiektyw pozwalający na dwukrotne zbliżenie o rozdzielczości 8 Mpix oraz światłem 2.2, obiektyw szerokokątny o rozdzielczości 8 Mpix oraz światłem 2.2 oraz obiektyw Macro o rozdzielczości 2 Mpix ze światłem 2.2. Dużo tego, co?
Z poziomu aplikacji aparatu mamy dostęp do takich trybów jak portret, makro czy panorama.
Są też funkcje dodatkowe, takie jak tryb „wycinek zdjęcia”, pozwalający na zamianę tła w wykonywanym zdjęciu, kolor spotowy, dający możliwość wykonania fotografii czarno-białej z jednym wybranym przez nas kolorem. Funkcja ruchome zdjęcia pomoże nam stworzyć gify i krótkie filmy na wzór popularnej aplikacji boomerang (choć tutaj sami zdecydujemy, jaki obszar zdjęcia ma się poruszać) oraz filtr na żywo, który oferuje nakładanie na zdjęcia gotowych, prostych presetów kolorystycznych.
W ustawieniach, dostępnych bezpośrednio przy fotografowaniu, możemy dopasować proporcje zdjęć (do wyboru jest tutaj 4:3, 16:9 oraz 19:9), a także wybrać rozdzielczość fotografii pomiędzy 16 i 8 Megapikselami.
Możemy skorzystać także z inteligentnych funkcji aparatu, jak wykrywanie uśmiechu, automatyczna kompozycja według zasad trójpodziału czy samoistne wykrywanie i dostrajanie fotografowanej sceny. Po prawej stronie migawki mamy także dostęp do aplikacji Aparat Google, która pozwala na tłumaczenie obrazu na żywo, kopiowanie widocznego tekstu, skanowanie kodów kreskowych oraz wyszukiwanie produktów i analizę menu – funkcje, które moim zdaniem nie są niczym niezbędnym.
Zdjęcia w trybie szerokokątnym pozwalają na rejestrację obrazu o szerokości 118 stopni, co daje możliwość uchwycenia pełnej sceny podczas fotografii architektury czy krajobrazu. Warto jednak wspomnieć o dość oczywistym zniekształceniu proporcji i perspektywy znajdujących się w polu widzenia obiektów.
Teleobiektyw również spełnia świetnie swoją rolę – podwójne bezstratne zbliżenie jest w wystarczające do fotografowania szczegółów lub obiektów znajdujących się w dalszej odległości. Efekty pracy obu obiektywów znajdziecie poniżej.
Dedykowany tryb macro pozwoli nam zajrzeć do świata nie widocznego gołym okiem – korzystanie z niego nie jest jednak wcale takie łatwe. Smartfon często ma problemy z ostrością i żeby wykonać dobrą fotografię należy wykonać kilka prób oraz wyczuć odpowiednią do pstrykania odległość. Efekty i jakość zdjęć z bliska są dość przeciętne, choć samą możliwość korzystania z funkcji uważam za plus.
Jakość pochodzących z Motoroli zdjęć jest całkiem dobra, choć trudno mówić tutaj o fajerwerkach. Fotografie z dobrych warunkach oświetleniowych są szczegółowe i pozbawione szumów. Sceneria jest dobrze doświetlona, a barwy naturalnie odwzorowane. Smartfon nie ma dedykowanego trybu nocnego i przeciętnie radzi sobie z fotografią po zmroku. W słabych warunkach oświetleniowych szczegółowość znacznie spada, a źródło blasku jest często przepalone i nieostre.
Telefon ma możliwość fotografowania z trybem HDR, który dobrze radzi sobie z rozjaśnianiem cieni i gaszeniem nadmiernego źródła światła. Bardzo ładnie uspokaja on mocno rozświetlone niebo i uwypukla szczegóły znajdujące się w cieniu. Zalecam używanie go w trybie auto – telefon sam zdecyduje wtedy jak dobrać scenerię do panujących warunków oświetleniowych.
Aparat daje ciekawe możliwości rejestrowania zdjęć, lecz tylko w ciągu dnia. Plusem jest szeroki kąt widzenia oraz możliwość podwójnego zbliżenia – takie funkcje z pewnością wpłyną na kreatywne, mobline fotografowanie. Ogólne możliwości fotograficzne należy jednak, ze względu na jakość zdjęć w mniej sprzyjającej scenerii, ocenić jedynie jako przeciętne. Podsumowując, jest poprawnie i mogłoby być lepiej.
Aparat do selfie wyposażono w funkcje automatycznego upiększania – jej intensywnością sterować możemy w ustawienia aparatu. Jest też tryb portretowy z możliwością zmiany siły rozmycia tła oraz efektami, które pojawiły się po raz pierwszy wraz z premierą iPhone’a X. Odcięcie jest dość gładkie choć czasami źle rozróżnia elementy pierwszego i drugiego planu – o ile w zdjęciach z widocznym tłem wygląda to całkiem dobrze, o tyle w trakcie używania efektów studyjnych niedociągnięcia są znacznie bardziej widoczne.
Zdjęcia z przedniego aparatu są całkiem ładne i wystarczająco szczegółowe – z wyników jego pracy jestem dość zadowolony i wydaje mi się, że trudno byłoby oczekiwać tutaj czegoś więcej.
Telefon umożliwia filmowanie w rozdzielczościach HD, Full HD w 60 klatkach na sekundę (także w formacie 19:9) oraz 4K Ultra HD (wymieniony wyżej format jest też dostępny) z użyciem podstawowego oraz szerokokątnego obiektywu. Smartfon ma także opcję rejestrowania zwolnionego tempa w 120 oraz 240 klatkach na sekundę. Mamy tu także wspomniane wcześniej dwa mikrofony, dzięki czemu możliwa jest rejestracja dźwięku w trybie stereo.
Motorola ma też cyfrową stabilizację obrazu – jej włączenie poprawia płynność nagrywanych klipów, choć wciąż zauważyć można wynikające z jej użycia zniekształcenia. Choć funkcja nie jest idealna, wykonane z jej użyciem filmy będą zauważalnie lepsze – zalecam więc pozostawić ją stale włączoną.
Jeśli chodzi o ocenę filmowych możliwości telefonu, tutaj sytuacja wygląda podobnie jak ze zdjęciami, czyli jest po prostu przeciętnie. Telefon zarejestruje podstawowe wideo w zadowalającej rozdzielczości, ale nie ma tutaj mowy ich wysokiej jakości. Plusem będzie naturalne odwzorowanie kolorów i poprawna szczegółowość rejestrowanych klipów. Jeśli szukacie telefonu z dobrą jakością funkcji foto-wideo, to powinniście moim zdaniem rozejrzeć się jednak gdzieś indziej.
Podsumowanie
Jakim telefonem jest Moto G8 Power? Moim zdaniem to całkiem udane urządzenie, którego zakup można polecić, szczególnie osobom zmęczonym ciągłym ładowaniem swojego obecnego telefonu. Najbardziej kluczowa funkcja (której znaczenie podkreśla dodatkowo udział w nazwie) nie zawodzi i z pewnością zadowoli szerokie grono klientów. Duża bateria to wygoda w codziennym użytkowaniu – jeśli ta kwestia jest dla Was najważniejsza, to będziecie z Motoroli bardzo zadowoleni.
Telefon charakteryzuje się ładnym designem i ciekawym wykończeniem, jakość zastosowanych materiałów jest dobra, dzięki czemu obcowanie z urządzeniem jest doświadczeniem całkiem przyjemnym. Smartfon charakteryzuje się pięknym rozciągającym się do obu krawędzi ekranem, przyjaznym i intuicyjnym interfejsem oraz stosunkowo płynnym działaniem. Jest także wygodny w korzystaniu, biorąc pod uwagę spory rozmiar wyświetlacza.
Aparat, a raczej ich zestaw, nie jest najmocniejszą stroną urządzenia – zdjęcia i filmy są przeciętne i jedynie zadowalające, lecz myślę, że zaspokoją potrzeby mniej wymagających użytkowników.
Atutem telefonu będzie jednak system audio, głośniki stereo i ogólna jakość dźwięku – na tym polu producent bardzo się postarał i to warto docenić. Podobnie jak opcjonalny dual SIM z możliwością użycia karty SD; jestem pewien, że i ta kwestia ucieszy spore grono potencjalnych użytkowników.
Podczas testów z telefonu korzystało mi się bardzo przyjemnie i zwyczajnie go polubiłem, mimo wcześniej wymienionych wad. Jestem zdania, że jest on ciekawym i godnym zainteresowania produktem w tej półce cenowej.