Tani telefon z 5G i OLED? Nie da się? Ależ jak najbardziej – da się. Oczywiście osiągnięty efekt to będzie kompromis, który nijak ma się do rozwiązań spotykanych we flagowych modelach, ale to „pomienionemu niczego nie ujmuje”. Motorola Moto G71 5G to właśnie próba stworzenia takiego niedrogiego urządzenia, spełniającego powyższe warunki. A czy udana?
Niebieskie w niebieskim
Motorola Moto G71 5G, którą otrzymałem do testów, była w kolorze zwanym „Neptune Green”, czyli… niebieskim. Fantazja producentów w kwestii nazewnictwa nie przestaje mnie zadziwiać ;)
Fabryczne pudełko zresztą też było niebieskie, z dużym charakterystycznym logiem Moto. Zawartość stanowił telefon, kabel, ładowarka 33 W Turbo Power oraz dość paskudnie wyglądające mleczno-przeźroczyste silikonowe etui, które – mimo wyglądu – okazało się całkiem przydatne.
Przedni panel Moto G71 5G stanowi taflę szkła, z dość dużymi ramkami po bokach i jeszcze większą brodą. Aparat przedni został umieszczony w okrągłym otworze w ekranie. Oczywiście, gdyby niewykorzystaną przestrzeń z dołu przesunąć na górę, oczko aparatu spokojnie by się tam zmieściło i nie byłoby żadnych otworów, lecz to by było zbyt proste, prawda? Do czego wtedy miałby się przyczepić recenzent?
Tylny panel wykonany jest z plastiku. Jego powierzchnia jest gładka, w kolorze niebieskim, o mlecznym, półmatowym charakterze. Trzeba przyznać, że wygląda całkiem ładnie. Wyspa z aparatami jest dwuczęściowa, tarasowa – niższa część kryje doświetlające diody LED, wyższa jest podstawą dla trzech, także lekko wystających obiektywów. Wgłębienie z logo Motoroli w 2/3 wysokości tylnej ścianki kryje pojemnościowy skaner linii papilarnych.
Ramka Moto G71 5G także wykonana jest z plastiku. Po lewej stronie znalazło się miejsce na tackę na karty nanoSIM, po prawej są trzy przyciski: wybudzania, dwuczęściowy głośności oraz Asystenta Google, który umieszczony jest najwyżej, zatem nie ma możliwości pomylenia go z pozostałymi.
Dół urządzenia to port USB-C (w standardzie 2.0), głośnik oraz mini jack audio. Jakość wykonania całości nie budzi zastrzeżeń – nic nie trzeszczy, wszystko jest elegancko spasowane i nieźle wygląda. W każdym razie, dopóki nie weźmiemy smartfonu do ręki – powierzchnia wprawdzie nie łapie jakoś specjalnie odcisków palców, ale za to kurz jak najbardziej. Jednym z większych wizualnych wyzwań tej recenzji było zrobienie zdjęć tak, by kurz nie był widoczny i by nie wiązało się to z usuwaniem pyłków w postprocesie. Niestety – i tak się nie udało.
Parametry
Parametr | Wartość |
---|---|
Procesor | Qualcomm Snapdragon 695 5G (6 nm) (8 rdzeni: 2 x 2,2 GHz Kryo 660 Gold + 6 x 1,7 GHz Kryo 660 Silver) |
GPU | Adreno 619 |
Ekran | 1080 x 2400 pikseli, OLED, 6,4” (411 ppi), 20:9, 100 % DCI-P3, 60 Hz, 83 % StB |
Pamięć RAM | 6 GB |
Pamięć Flash | 128 GB |
Aparat główny | – 50 Mpix, f/1,8, szerokokątny, 1/2,76″, 0,64 µm, PDAF – 8 Mpix, f/2,2, 118˚ ultraszerokokątny, 1/4,0″, 1,12 µm – 2 Mpix, f/2,4, makro |
Aparat przedni | 16 MPix, f/2,2, szerokokątny, 1 µm |
Audio | Mono, minijack 3,5 mm |
Łączność | 5G, LTE+, HSPA, Wi-Fi 5, Bluetooth 5, NFC, dual SIM, USB-C (USB 2.0) |
Lokalizacja | A-GPS, GLONASS, GALILEO |
Akumulator | Li-Po 5000 mAh, ładowanie Turbo Charge 33 W, 50 % w 30 minut |
Waga | 179 g |
Rozmiary | 161,2 x 73,9 x 8,5 mm |
Certyfikaty | brak |
System operacyjny | Android 11 |
Cena za Moto G71 5G w momencie pisania recenzji wynosi 1399 złotych.
Okno na świat
Motorola chwali się ekranem OLED zastosowanym w budżetowym modelu. Użyty panel ma rozdzielczość 1080 x 2400 punktów, czyli przy rozmiarze 6,4” mamy gęstość pikseli 411 ppi. Dość spore ramki i bródka dają nieprzesadnie wielki współczynnik Screen to Body, na poziomie 83%. Kąty widzenia wyświetlacza są bardzo przyzwoite, jasność także – ~450 nit wystarczy, by wyświetlacz był czytelny w słońcu, jednak nie jest to poziom uzyskiwany w modelach z wyższej półki.
Trzeba też mieć świadomość, że jest to panel odświeżany z częstotliwością 60 Hz. Motorola ma w ofercie smartfony nawet tańsze, ale z szybszym odświeżaniem – tyle, że były to matryce IPS. Czy wymiana LCD na OLED kosztem niższego odświeżania ma sens? Każdy musi sobie sam odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Dla mnie ma to sens – wolę lepsze kolory niż płynniejszy obraz. Ale moja odpowiedź nie musi być tożsama z waszą.
Panel OLED, zastosowany w Moto G71 5G, w trybie naturalnym odwzorowuje – zgodnie z deklaracjami producenta – 100% sRGB. W trybie żywym powinno to być 100% DCI-P3 / 133% sRGB. Kolory wyglądają przyzwoicie, ale temperatura barwowa bieli odbiega nieco od idealnych 6500K – w zależności od ustawień wychodziło mi 5700-6100K. Nie udało mi się doprowadzić do tego, by odwzorowanie było identyczne z wzorcowym iPhonem 13 Pro. Rozjazdy jednak nie są duże i można przyjąć, że w tej klasie cenowej wyświetlacz pracuje naprawdę nieźle.
Mimo zastosowania OLED i dość dobrej jasności, wyświetlacz nie jest zgodny z HDR. Nie ma na szczęście problemów z uzyskaniem rozdzielczości Full HD w serwisie Netflix – odpowiednie kodeki i DRM są częścią systemu i Motorola ma niezbędną certyfikację. Ale już w Amazon Prime Video w momencie pisania recenzji dostępna jest tylko najniższa rozdzielczość – SD.
System
Motorola Moto G71 5G pracuje pod kontrolą Androida 11 ze swoją autorską nakładką My UX. Czyli mamy system nieodbiegający specjalnie od czystego, z dodatkiem autorskich aplikacji i zmodyfikowanej obsłudze gestami. W systemie pojawiły się spore możliwości personalizacji wyglądu, można także zastąpić standardową linijkę launchera paskiem z czterema ostatnio używanymi aplikacjami. Jako się rzekło, system mamy w wersji 11, więc niezbyt nowej.
Także poprawki bezpieczeństwa są lekko już nieświeże – pochodzą z 1 listopada 2021 roku. Aktualizacja systemowa Google Play natomiast z 1 sierpnia 2021 roku – ręczne sprawdzenie pozwoliło na instalację wersji z 1 grudnia. Dlaczego aktualizacja nie była wykonywana automatycznie pozostaje słodką tajemnicą producenta, ale zwykły użytkownik raczej nie zajrzy tam, gdzie ja, więc taka nonszalancja raczej nie jest godna pochwały.
Łączność
Motorola Moto G71 5G – jak sama nazwa wskazuje – zdolna jest do pracy w sieciach 5 generacji. Obsługiwane są pasma n1, n3, n5, n7, n8, n20, n28, n38, n40, n41, n66, n77, n78, zatem nie powinno być problemów z łącznością tam, gdzie w ogóle jakiekolwiek 5G działa – wciąż nie jest z tym dobrze.
Poza 5G dostępne jest oczywiście LTE+ oraz dwupasmowe WiFi, niestety, tylko w niemłodym już standardzie 802.11ac (WiFi 5). Połączenie z Funboxem 6 zestawiane było z prędkością teoretyczną zaledwie 433 Mbps, a rzeczywisty transfer nie przekraczał 350 Mbps.
Karta Orange Flex, z którą testowałem Motorolę, nie miała włączonej usługi 5G, zatem łączyła się domyślnie z siecią LTE, miała automatycznie aktywne VoLTE i pozwoliła także na ręczną aktywację VoWiFi. Transfery zależały głównie od obciążenia sieci i nie odbiegały specjalnie od innych urządzeń.
Jakość połączeń głosowych stoi na dobrym poziomie, szczególnie z wykorzystaniem VoLTE i VoWiFi i to mimo braku wsparcia dla HD Voice+ w tym modelu. Moto G71 5G nieźle też zachowywała się w warunkach terenowych, gdy zasięgu LTE brakowało – jakość rozmów była oczywiście znacznie niższa, ale wciąż akceptowalna.
Moto G71 5G do lokalizacji wykorzystuje systemy AGPS, GLONASS i GALILEO. Nie zauważyłem żadnych dziwnych zachowań telefonu w tym względzie, lokalizacja była ustalana poprawnie i z odpowiednią dokładnością.
Wydajność
W codziennym użytkowaniu Motorola Moto G71 5G nie ma problemów z wydajnością. Średniopółkowy SoC i 6 GB pamięci okazały się w zupełności wystarczające do przyzwoitej pracy. W testach syntetycznych wygląda to następująco:
- Geekbench 5 Single Core: 588 pkt
- Geekbench 5 Multi Core: 1626 pkt
- Geekbench Compute OpenCL: 1370 pkt
- Geekbench Compute Vulcan: 1184 pkt
- 3DMark Wild Life: 1208 pkt
- 3DMark Wild Life Extreme: 361 pkt
- 3DMark Wild Life Stress Test: 1206 / 1200 pkt, stabilność 99,5%
- PCMark: 7870 pkt
Wygląda to właśnie tak, jak powinno wyglądać u średniaka. Motorola nie jest potęgą, nie nadaje się do gamingu, ale jakieś mniej wymagające gry na niej jednak zadziałają.
Jeśli chodzi o test wydajności podsystemu pamięci, to niestety znany, lecz przestarzały Androbench wypadł z Google Play. Od dawna jednak równolegle testowałem za pomocą CPDT, tak więc pozostało zaprezentować wyniki uzyskane za jego pomocą:
- szybkość ciągłego zapisu danych: 336,73 MiB/s,
- szybkość ciągłego odczytu danych: 422,19 MiB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 21,70 MiB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 22,19 MB/s
- kopiowanie pamięci: 5,13 GiB/s.
Jakoś bardzo szybko nie jest. Ale jak na średniaka nie ma tragedii.
Audio
Motorola Moto G71 5G ma jeden głośnik umieszczony na dolnej krawędzi smartfonu. Siła głosu jest spora, jakość dźwięku, jaki się z niego wydobywa, jest przyzwoita. Ba, jest nawet jakiś bas, ale… to wciąż jeden głośnik. Oglądanie filmów z asymetrycznym dźwiękiem jest dobre na chwilę, później boli.
Znacznie lepiej jest na słuchawkach – dźwięk jest dobrej jakości, choć górna część pasma jest jakby przymulona i mało wyrazista. Telefon ma certyfikację Dolby ATMOS, zatem powinien dać dostęp do dźwięku przestrzennego na słuchawkach, jednak obecnie Netflix nie widzi takiej możliwości i udostępnia wyłącznie dźwięk stereo.
Biometria
Smartfon Moto G71 5G jest wyposażony w pojemnościowy skaner linii papilarnych umieszczony staroświecko na pleckach – niemal nikt już dziś tego rozwiązania nie stosuje, poza najtańszymi modelami. Skąd to przywiązanie do nie nazbyt udanego rozwiązania? Nie mam pojęcia.
Sam skaner działa zaledwie poprawnie – Motka rozpoznawała mnie bez większych błędów (co nie znaczy, że jej się nie zdarzały), ale tempo, w jakim to robiła, nie zachwycało. Byłżeby to kolejny dowód na to, że braki w dostępności komponentów zmusiły producentów do sięgania po bardziej toporne (może starsze lub gorszej jakości) rozwiązania?
Drugą metodą identyfikacji biometrycznej jest rozpoznawanie twarzy. Jego działanie opiera się na pracy przedniej kamery, zatem jest to prosty skan 2D. Aby odblokować telefon musimy spojrzeć w kamerę, czyli musimy mieć otwarte oczy. Sam proces przebiega dość sprawnie (oczywiście jeśli nie zaczniemy porównywać z FaceID), nie udało mi się też pokonać zabezpieczenia poprzez pokazanie zdjęcia na ekranie innego telefonu.
Motorola jednak w żaden sposób nie doświetla twarzy podczas skanowania, zatem im ciemniej, tym gorzej – w nocy o tej metodzie można zapomnieć. Ze względu na uproszczony skan rozpoznawanie twarzy nie może być w Moto użyte do autoryzacji transakcji bankowych i płatności Google Pay.
Zasilanie
Motorola Moto G71 5G ma wbudowany akumulator litowo-polimerowy o pojemności 5000 mAh. Pozwoliło to uzyskać w teście PCMark Battery imponujący wynik 17 godzin i 24 minuty. Przy mieszanym cyklu pracy LTE/WiFi pozwala to na półtorej do dwóch dni pracy przy łącznym SoT rzędu 8-9 godzin. Przy bardzo oszczędnym używaniu realne jest ładowanie co trzy dni.
W zestawie dołączona została ładowarka Turbo Power 33 W. Nie jest to z pewnością rekord, lecz w około półtorej godziny można nią naładować akumulator do pełna, przy czym pół godziny wystarczy, by licznik pokazał 50%. Motorola jest tolerancyjna i bez problemu przyjęła zarówno moją prywatną GaN2 Pro, jak i ładowanie wprost z monitora z portem USB-C PD, za każdym razem aktywując Turbo Power.
Aparat
Motorola Moto G71 5G jest wyposażona w zestaw trzech aparatów fotograficznych:
- 50 Mpix, f/1,8, szerokokątny, 1/2,76″, 0,64 µm, PDAF,
- 8 Mpix, f/2,2, 118˚ ultraszerokokątny, 1/4,0″, 1,12 µm,
- 2 Mpix, f/2,4, makro.
Producent nie chwali się dokładną ogniskową swoich aparatów. O ile z podanego kąta widzenia można wyliczyć, że UWA ma ekwiwalent FF 13 mm, to znając jedynie zgrubny rozmiar matrycy głównej i ogniskową z EXIF przypuszczam, że główny aparat ma ogniskową o ekwiwalencie ~26 mm. Byłaby to wartość zresztą dość typowa. Matryca główna ma fizycznie małe rozmiary i pracuje w układzie Quad Bayer, dając na wyjściu 12,5 Mpix. Układ ogniskowania działa dość przeciętnie i niezbyt szybko, a brak optycznej stabilizacji nie daje większych szans na przyzwoitą sprawność w kiepskim świetle, mimo znośnej jasności obiektywu.
Obiektyw UWA został sparowany z matrycą zaledwie 8 Mpix. Przy miniaturowym rozmiarze sensora ma to jednak swój sens. Aparat ma uproszczoną konstrukcję, nie ma AF i jakiejkolwiek stabilizacji, a i jasność nie powala.
Obiektyw makro ma matrycę 2 Mpix, jasność f/2,4, nie ma AF, stabilizacji i – przede wszystkim – sensu. Ale o tym później.
Jakość zdjęć uzyskiwanych w dzień jest dość przeciętna. Aparat główny radzi sobie jeszcze znośnie, choć mała i gęsta matryca nawet z łączeniem pikseli dała obraz o dość dużej ilości artefaktów.
Wszystkie zdjęcia wykonane były z włączonym automatycznym HDR, który wypada całkiem nieźle, oferując sensowne rozciągnięcie dynamiki przy braku sztuczności. Ostrość obiektywu jest niezła, lecz zauważalna jest obecność nieskorygowanej aberracji chromatycznej.
Główny aparat pozwala także na działanie w trybie 50 Mpix, czyli bez łączenia pikseli. Niestety, jakość użytej optyki nie uzasadnia w żaden sposób korzystania z wyższej rozdzielczości nominalnej, gdyż przeważnie efekt będzie gorszy od standardowego. Co ciekawe jednak, bardziej poprawny jest wtedy balans bieli.
Aparat ultraszerokokątny wypadł słabiej. Malutka matryca 8 Mpix dała obraz o znacznej ziarnistości, a obiektyw, choć dobrze skorygowany programowo pod względem geometrii, w miarę ostro rysuje tylko w centrum kadru. Na peryferiach jest słabo i zauważalna jest silna aberracja chromatyczna.
Zarówno aparat podstawowy, jak i UWA, ustawiają balans bieli nieco przesadnie ocieplając kadry, do tego zauważalne są różnice (miejscami spore) w ustawieniach między aparatami.
Aparat makro ma matrycę 2 Mpix i obiektyw o jasności f/2,4. Jest to typowe zwycięstwo marketingu (gdyż wypada mieć trzy aparaty) nad zdrowym rozsądkiem – jakość uzyskiwanych zdjęć jest bardzo niska i trudno je uznać za nadające się do czegokolwiek.
Zdjęcia nocne okazały się niemałym zaskoczeniem. Zacznijmy od tego, że można je wykonywać jedynie głównym aparatem szerokokątnym – wydaje się to zrozumiałe, wziąwszy pod uwagę przeciętne parametry UWA. Efekty działania trybu nocnego są natomiast, łagodnie mówiąc, dziwne.
Zdjęcia wykonane w trybie nocnym są bowiem przeraźliwie rozjaśnione w stosunku do tych, które wychodzą w trybie automatycznym – tak, że przestają mieć cokolwiek wspólnego z prawdziwością tonalną. Do tego są silnie zaszumione, a miejscami wyglądają jakby niewyspany grafik stracił kontrolę nad suwakiem maski wyostrzającej i wrzucił jej tyle, ile fabryka dała. Także i tu balans bieli zbytnio ciągnie w kierunku czerwieni.
Do porównania poniżej zdjęcia mniej więcej z tego samego miejsca wykonane w obu trybach przez G71 5G i przez iPhone’a 13 Pro.
Wygląda to słabo i nie tłumaczą tego ograniczenia użytego sprzętu, gdyż tak się składa, że testowałem smartfony z tej półki cenowej, które w gorszych warunkach (nie było zimy i śniegu, rozjaśniającego kadr) radziły sobie lepiej. Pozostaje mieć nadzieję, że dziwne działanie trybu nocnego zostanie poprawione w przyszłych aktualizacjach (jeśli takowe będą ;)).
Motorola Moto G71 5G oferuje oczywiście także tryb portretowy. Działa zarówno dla aparatu przedniego, jak i głównego tylnego, jednak bardzo nierówno – na sześć przykładowych zdjęć jedno zrobione jest poprawnie, w dwóch są niewielkie błędy wykrycia głębi, a trzy pozostałe to sen wariata śniony nieprzytomnie.
Zdaję sobie sprawę, że tak kadrowany koniński człekoń nie jest łatwym modelem, jednak bokeh wydaje się być nakładany niemal losowo. Jeszcze bardziej spektakularną porażką okazał się być parkowy chochoł, który – mimo bycia wyraźnym planem pierwszym – został rozmyty, w przeciwieństwie do części tła.
Krótko mówiąc,tryb portretowy jest jednym z najsłabszych, jakie miałem okazję widzieć. Na szczęście z modelami rozpoznanymi jako ludzie radzi sobie nieco lepiej. Nieco.
Podsumowanie
Motorola Moto G71 5G jest smartfonem, którego funkcjonalność stoi na dość dobrym poziomie. Dobry ekran (choć częściowo niewykorzystany), sensowna wydajność, bardzo porządny czas pracy na baterii (no i dość szybkie ładowanie), a także łączność 5G mogą zachęcić (i w sumie słusznie) do zakupu.
Jednocześnie Moto G71 ma sporo wad – kiepskie WiFi, bardzo podatna na kurz obudowa, niespodziewanie słaba część fotograficzna, brak wodoszczelności, dźwięk mono – mogą zniechęcić.
Jak każda konstrukcja budżetowa, jest to kompromis między „chcemy, aby” a „jesteśmy w stanie”. Do potencjalnych użytkowników należy ostateczna decyzja, co ważniejsze.