motorola moto buds+

Motorola Moto Buds+ po trzech dniach. Zaskoczenie – to dobre słowo

Moto Buds+ to w zasadzie jedne z pierwszych modeli słuchawek true wireless marki Motorola. Producent nie zamierza przebierać w środkach i chwali się współpracą z jedną z największych i rozpoznawalnych firm audio, czyli Bose. Co z tej kooperacji wynikło i czy Moto Buds+ są warte tych niespełna 600 złotych? Choć na pełną recenzję jeszcze za wcześnie, to po paru dniach testów mogę już co nieco na ten temat powiedzieć. A jest o czym.

Małe, wygodne i solidne

Tuż po wyjęciu słuchawek z pudełka, moje pierwsze wrażenia były jak najbardziej dobre. Motorola Moto Buds+ w całości zostały zbudowane z matowego tworzywa sztucznego w dwóch wariantach kolorystycznych (czarnym i piaskowym). Samo tworzywo nie sprawia wrażenia tandetnego, nie trzeszczy i nie ugina się, przez co koniec końców Moto Buds+ dają poczucie bardzo solidnego wykonania.

Konstrukcyjnie, Motorola nie wymyślała koła na nowo. Zarówno słuchawki, jak i etui, swoim wyglądem przywodzą mi na myśl testowane w ubiegłym roku OnePlus Buds Pro 2. Za ogromny plus uznaję ich gabaryty – etui należy do tych bardzo kompaktowych, przez co dobrze leży w kieszeni.

Same pchełki również są małe i lekkie, przez co (przynajmniej na razie) nie mam żadnych zastrzeżeń odnośnie ergonomii użytkowania – są bardzo wygodne i nie męczą uszu nawet, gdy spoczywają w nich parę godzin. Tyle jeśli chodzi o aspekty wizualne i konstrukcyjne, czas przejść do tych bardziej istotnych.

Jak to gra i wygłusza, czyli o brzmieniu i ANC słów kilka

Oczywiście trzy dni to zdecydowanie zbyt krótko, bym wydawał ostateczne werdykty odnośnie skuteczności aktywnej redukcji hałasów i jakości dźwięku. Chcę omówić to choć pokrótce, bo na ten moment, Motorola Moto Buds+ to dla mnie spore zaskoczenie.

Zacznijmy od ANC. Jak już zdążyłem wspomnieć, Moto Buds+ powstały we współpracy z marką Bose, której raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. W ramach tej kooperacji, Bose ma odpowiadać nie tylko za dostrojenie brzmienia, ale także za optymalizację działania redukcji hałasów – a, jak wiemy, marka ta jest jednym z liderów w materii ANC.

I, muszę przyznać, że to oznaczenie Sound by Bose chyba naprawdę nie wzięło się tu znikąd, a firma ta faktycznie mogła maczać palce przy projektowaniu tych słuchawek. Już teraz trudno oprzeć mi się wrażeniu, że Motorola Moto Buds+ pod względem ANC mogą być jednymi z lepszych słuchawek TWS w tej cenie. Bardzo dobrze radzą sobie z tzw. hałasami komunikacyjnymi (w autobusie, pociągu itd.), jak też z podmuchami wiatru, co często nawet w droższych, flagowych TWS-ach nie jest takie oczywiste.

@tabletowo.pl

To pierwsze takie słuchawki Motoroli! Motorola Buds+ powstały przy współpracy z Bose. Ciekawe czy jest się czym jarać. Kuba to sprawdzi :) #tech #techtok #audio #moto #motorola

♬ dźwięk oryginalny – Tabletowo

No to teraz brzmienie, ale najpierw zagadka – po czym poznać, że przy strojeniu faktycznie swój udział mogła mieć marka Bose? Po niskich tonach, a jakże. Bas jest tutaj tym, co od razu rzuca się w uszy po przesłuchaniu pierwszych taktów utworów. Jest bardzo masywny, szybko atakuje, wybrzmiewa energicznie i całkiem ładnie schodzi w dół.

Na szczęście jednak nie powoduje to całkowitego przytłumienia pozostałych elementów pasma i spowodowania wrażenia zbyt zamulonego, ciemnego brzmienia. Środek sprawia wrażenie bliskiego, a przy tym ciepłego w barwie i dość detalicznego (choć to muszę jeszcze dokładniej sprawdzić). Wysokie tony brzmią bardzo łagodnie – dla niektórych mogą być aż za bardzo schowane, ale w razie potrzeby można to naprawić presetem Czysty wysoki ton w apce.

A skoro już o niej wspomniałem. Motorola przygotowała aplikację o oczywistej nazwie Moto Buds do zarządzania słuchawkami. Pobierzemy ją jednak tylko na Androida, ze sklepu Google Play – szkoda.

Jeśli zaś chodzi o jej interfejs, jest ona banalnie prosta w obsłudze, ale oferuje w zasadzie większość opcji, jakich możemy potrzebować w trakcie używania słuchawek. Znalazły się tu między innymi przełączniki kontroli hałasu, korektor z czterema gotowymi ustawieniami i 10-suwakowy equalizer do ręcznej korekcji brzmienia. Jest też możliwość edycji gestów dotykowych oraz oczywiście funkcja aktualizacji oprogramowania.

Akumulatory umieszczone wewnątrz słuchawek mają pozwolić na do 8 godzin słuchania muzyki bez przerwy, a wraz z etui ładującym wynik ten może zwiększyć się do nawet 38 godzin. Do czasu pełnej recenzji zweryfikuję, jak te deklaracje producenta mają się do rzeczywistości, jednak póki co odnotowuję, że około 6-7 godzin jestem w stanie uzyskać.

Jakieś pytania?

To tyle, jeśli chodzi o wrażenia z tych dosłownie paru dni i około kilkunastu godzin odsłuchów Motorola Moto Buds+. Na pełen werdykt przyjdzie czas w recenzji. Póki co jednak moje odczucia są bardzo pozytywne i, jeśli tak pozostanie do końca testów, to mają one szansę być jednymi z ciekawszych pchełek true wireless w tym przedziale cenowym.

Skoro o cenie – Moto Buds+ zostały wycenione na 599 złotych i można kupić je między innymi w sklepach RTV Euro AGD oraz OleOle (to linki afiliacyjne, korzystając z nich wspieracie naszą działalność – dziękujemy!).

W tej półce cenowej nie będą miały wybitnie łatwego zadania, bo konkurencja jest naprawdę spora, ale póki co mam nieodparte wrażenie, że Motorola Moto Buds+ mogą się obronić bo oferują zarówno solidne brzmienie, bardzo skuteczne ANC, jak i dobrą baterię. Innymi słowy, te słuchawki naprawdę dobrze rokują, ale jak już wspomniałem – stuprocentową pewność będę miał dopiero po kolejnych kilkunastu dniach testów.

Tymczasem, jeśli macie jakieś pytania odnośnie Motorola Moto Buds+, sekcja komentarzy jest do Waszej dyspozycji, a ja na każde z nich odpowiem.