W ostatnich latach rynek monitorów uległ mocnemu… zakrzywieniu. Coraz częściej znajdziemy ekrany „otaczające” użytkownika. Im większa przekątna wyświetlacza, tym przyjemniejszy efekt wywołują. Jeśli wraz z dodatkowymi calami wyświetlacza idzie odpowiednia rozdzielczość, przestrzeń robocza wzrasta. Jak pod tym mątem wypada z monitor AOC CU34P2C?
Czytam specyfikację monitora AOC
Wielu producentów monitorów ma oddzielne linie produktów przeznaczonych do biura oraz innych, skierowanych do wymagających graczy, a także twórców. Przedział cenowy urządzeń zewnętrznych jest niezwykle duży. Zakładając, że poszukiwalibyśmy czegoś uniwersalnego – czyli czegoś przeznaczonego do zastosowań domowych, do pracy nad tekstem podczas home office, a jednocześnie nadającego się do gier, to AOC ma dla nas ciekawą propozycję. Za około 1800 złotych możemy zaopatrzyć się w model AOC CU34P2C.
Trafił on na rynek w maju 2022 roku jako ulepszona wersja AOC CU34P2A, więc wydawałoby się, że można go uznawać za stosunkowo świeżą propozycję. Z drugiej strony – wersja „C” nie różni się diametralnie od edycji „A”. Ma jeden port HDMI zamiast dwóch, ale za to wyposażono ją w USB-C z Power Delivery 65 W, dzięki któremu naładujemy podłączone urządzenie.
Przez ostatnie dwa miesiące miałem szansę sprawdzić go w różnych zastosowaniach i myślę, że po takim czasie mogę przedstawić swoje wnioski odnośnie użytkowania – z poziomu typowego każuala.
Zacznijmy od specyfikacji, do której będę odnosił się w dalszej części tej subiektywnej recenzji. Zwróćcie też proszę uwagę, że podczas testowania tego sprzętu nie korzystałem z kolorometru, więc trudno było mi zweryfikować wartości podawane przez producenta. Posiłkowałem się jednak informacjami, które udało mi się znaleźć w Internecie – w takich przypadkach będę lojalnie zaznaczał, że dany parametr nie był przeze mnie lustrowany osobiście.
Specyfikacja monitora AOC CU34P2C:
Model | AOC CU34P2C |
Wielkość ekranu | 34 cale (86,36 cm) |
Promień zakrzywienia | 1500R |
Obróbka matrycy | Powłoka antyodblaskowa (AG) |
Rozdzielczość matrycy | WQHD – 3440 x 1440 pikseli (109,7 pikseli na cal) |
Proporcje obrazu | 21:9 |
Typ matrycy | VA |
Jasność | 300 nitów |
Typ podświetlenia | WLED |
Częstotliwość odświeżania | 100 Hz |
Czas reakcji GTG/MPRT | 4 ms/1 ms |
Współczynnik kontrastu statycznego/dynamicznego | 3000:1/50M:1 |
Kąt oglądania | 178 stopni |
Kolory ekranu | 16,7 mln |
Technologia synchronizacji | Adaptive Sync |
Częstotliwość sygnału cyfrowego | VDP1.2/HDMI2.0: 48~100Hz(V) DP1.2/HDMI2.0: 30~160KHz(H) |
Przestrzeń barw SRGB | 120% |
Przestrzeń barw Adobe RGB | 89% |
Przestrzeń barw NTSC | 85% |
Flicker Free | tak |
Głośniki | 3 W x 2 |
Mocowanie ścienne VESA | tak, 100 x 100, VESA-P2 |
Pochylanie | -5/23 stopnie |
Obrót | -180/180 stopni |
Regulacja wysokości | 150 mm |
Zużycie energii | 55 W |
Złącza | HDMI 2.0 x 1, DisplayPort 1.2 x 1, USB-C z szybkim ładowaniem, Koncentrator USB (4 porty), Wejście liniowe, Wyjście słuchawkowe |
Cena | 1849 złotych (Morele), 1872 złotych (Komputronik), 1879 złotych (RTV EURO AGD), 2299 złotych (x-kom) |
Zaczynam od wyglądu, ładuję smartfon przez USB-C
Trzeba to od razu powiedzieć: ultrapanoramiczny AOC CU34P2C jest… duży. Przekątna ekranu 34 cale (86,36 cm) robi wrażenie. Szczęśliwie, wyświetlacz jest zakrzywiony (1500R), więc nie mamy odczucia, że ciągnie się on w nieskończoność. Ponadto krzywizna jest umiarkowana – to złoty środek między często spotykanym 1000R a bardziej „ciasnym” 1800R. I tak musiałem się do niego przyzwyczaić po przesiadce z 29-calowego Philipsa (świeć pikselu nad jego matrycą).
Front urządzenia – przynajmniej do czasu włączenia ekranu – prezentuje się bardzo nowocześnie. Wydaje się, że sprzęt z trzech stron (od góry i po bokach) praktycznie nie ma ramek. Dolna listwa ma niewiele ponad 2 cm. Całość prezentuje się bardzo schludnie, z centralnie umieszczonym logo producenta oraz niewielką diodą sygnalizującą stan monitora.
Stopa, a także ramię, na których montujemy ekran, są odpowiednio masywne i wzmacniane metalem, by utrzymać spory ciężar. Łącznie z monitorem mają one prawie 10 kg, więc na pewno jest to rzecz do postawienia na odpowiednio stabilnym biurku. I takim, które jest wystarczająco głębokie – sama stopa zajmuje sporo miejsca, ze względu na to, że zbudowana jest na planie kwadratu o boku 27,5 cm.
Ramię umożliwia regulację wysokości monitora za pomocą szyny, a także głowicy, dzięki której dostosujemy nachylenie wyświetlacza w pionie. Monitor da się także obracać w poziomie, ale wtedy będziemy obracać także kwadratową stopą, co może wywołać na biurku małą tragedię, jeśli o tym zapomnimy, a w najbliższym sąsiedztwie podstawy będzie znajdować się kawa lub jakakolwiek inna rzecz, której wolelibyśmy nie przewracać.
Monitor umożliwia oczywiście montaż na wsporniku VESA-P2, dzięki czemu możemy zrezygnować ze stopy – co nie jest wcale głupim pomysłem w przypadku monitora o takich gabarytach.
Na tyle obudowy znajdziemy maskownicę i otwory wentylacyjne, przez które wydostaje się dźwięk z dwóch głośników 3 W. Jej dolna część jest domem dla portów i gniazd. Dzięki nim podłączymy urządzenia źródła obrazu – przez HDMI czy DisplayPort, a także wykorzystamy wejście liniowe audio lub gniazdo audio jack 3,5 mm.
Rzeczą wartą wspomnienia jest koncentrator USB 3.2. Można podłączyć do czterech urządzeń podrzędnych, z czego dwa porty USB znajdują się z boku monitora. Niby dostęp do nich miał być dzięki temu łatwiejszy, ale gniazda te są dość głęboko osadzone, przez co podłączanie czegokolwiek i tak będzie wymagać od nas małej gimnastyki.
I gwóźdź programu zwiedzania, czyli USB-C z Power Delivery. To świetna opcja – za pomocą tego portu naładujemy szybko dowolny sprzęt z USB-C, w tym laptopa, który umożliwia uzupełnianie energii w ten sposób. Oczywiście z gniazda można też jednocześnie korzystać jako źródło obrazu. Bardzo przydatne! Niejednokrotnie korzystałem z możliwości szybkiego ładowania w przypadku mojego smartfona.
W zestawie z monitorem znajdziemy trzy przewody – HDMI 2.0, Display Port 1.2 oraz kabel zasilający C13, a także dokumentację.
Doceniam ekran, za który dziękują mi oczy
Po uruchomieniu monitora, pryska czar malutkich ramek. Okazuje się, że plastikowe obwódki o szerokości milimetra to nie jedyna rzecz, co ogranicza obraz. Z góry i po bokach mamy mamy dodatkowe przestrzenie, których wyświetlane treści nie wypełniają. W sumie, trzeba przyzwyczaić się do czarnych pasków o grubości 4 mm. To i tak nie jest dużo, ale trudno mówić tu o prawdziwej bezramkowości, o której producent wspomina w materiałach promocyjnych.
Sam ekran to matryca VA o rozdzielczości WQHD (Wide Quad High Definition), czyli 3440 x 1440 pikseli z wielkością piksela 0.2745. Obraz wyświetlany jest w proporcjach 21:9, przy częstotliwości odświeżania rzędu 100 Hz i czasie reakcji 1 ms. Jasność w nitach ma sięgać 300, ale profesjonalne przyrządy mierzące wskazują, że panel ten raczej nie dobija do tej wartości (chyba że w trybach HDR).
Subiektywne wrażenia są takie, że jasność matrycy jest… wystarczająca. Monitor nada się do grania nawet w jasne dni, z dużą ilością światła w pomieszczeniu. Dodatkową zaletą jest powłoka antyodblaskowa, która eliminuje niepotrzebne refleksy. Z pewnością nie będziemy jednak oślepiani przez ekran – właściwie w żadnych scenariuszach pracy. W moim schemacie użytkowania i tak najczęściej korzystam ze słabszego podświetlenia, więc ewentualne braki w tym zakresie nie były problemem. Na pewno nie zaszkodziłoby, gdyby AOC zadbało o wyższą luminację.
Dla lepszego komfortu pracy, ekran wyposażono w technologię Flicker-Free AOC, która wykorzystuje matrycę z podświetleniem prądu stałego, co ogranicza natężenie światła powodujące migotanie.
Dodatkowo, mamy do tego AOC Low Blue Light, które blokuje niebieskie promieniowanie świetlne. Wydawało mi się to tylko pustymi hasłami reklamowymi, póki nie spędziłem kilku wieczorów z monitorem. Tryb wyświetlania „Tekst”, w połączeniu z powyższymi zaletami spowodował, że odczuwałem znacznie mniejsze zmęczenie wzroku podczas popołudniowych i nocnych posiadówek przy ekranie. Świetna robota, choć opcję Low Blue Light trzeba sobie osobno włączać w menu OSD, co nie jest zbyt wygodne.
Zgodnie z testami matrycy użytej w AOC CU34P2A (najwyraźniej tej samej, co w AOC CU34P2C), pokrycie palety barw sRGB wynosi 99,8%. To naprawdę solidny wynik, występujący w ustawieniach kolorów monitora pod opcją wyboru „Ciepłe”. Co ciekawe, to domyślny tryb kolorystyczny, w jakim włączyłem testowany monitor – i takie samo ustawienie producent ponoć stosuje na dzień dobry w każdym ze swoich monitorów.
Przy ekranach o tych rozmiarach i półce cenowej, efekt backlight bleedingu jest właściwie nie do ominięcia, choć w wypadku testowanego monitora zauważalny przeciek światła można było dostrzec właściwie tylko na dole, i to raczej w granicach normy.
Robię porządek na pulpicie i gram w grę
W tym śródtytule chciałbym przypomnieć, że w monitorze AOC mamy do czynienia z rozdzielczością WQHD przy proporcjach 21:9. Dzięki temu możemy sobie swobodnie rozdzielić najważniejsze dla nas okna na całą szerokość ekranu. Windows 11 znacznie ułatwił zarządzanie układem okien, a także jest w stanie go zapamiętać (z różnym szczęściem, ale jednak).
W ten sposób, pracując na wielu otwartych programach nie gubimy się. Nie musimy też przerzucać poszczególnych programów z jednego monitora na drugi – na 34 calach naprawdę bardzo dużo potrafi się zmieścić, a wysoka rozdzielczość sprawia, że możemy swobodnie skalować sobie zawartość okien i nadal zachowamy ostrość tekstu oraz innych treści.
Powyższa kompilacja cech czyni z AOC CU34P2C bardzo dobry i przyjemny panel do pracy biurowej lub home office. Swoboda działania i ogarniania różnych rzeczy na jednym ekranie to wysoki komfort, którego nie byłbym już w stanie porzucić na rzecz bardziej konwencjonalnych rozwiązań.
Zostawcie mnie teraz w jednym pokoju wyłącznie z laptopem, a zacznę odczuwać niepokój, będąc przyzwyczajonym do tzw. workflow na znacznie innej przestrzeni roboczej. To bardzo uzależniająca rzecz i wiedzcie, że jeśli choć raz spróbujecie pracy na monitorze ultrawide, trudno będzie Wam wrócić do czegoś mniej wygodnego.
Ta sama rzecz tyczy się gier. Coraz więcej tytułów wspiera ultraszerokie monitory, co bardzo cieszy. Trasy w wyścigówkach pokroju Need For Speed: Heat czy plenery w grach akcji, takich jak Jedi: Upadły Zakon czy Shadow of the Tomb Raider, wyglądają na tak szerokim ekranie znakomicie.
Jedynym minusem może być fakt, że najlepiej gra się w ustawieniach natywnej rozdzielczości. Ale to już zadanie dla karty graficznej, by wytworzyć odpowiednią liczbę klatek na sekundę dla 3440 x 1440 pikseli. Wąskim gardłem raczej nie będzie tu monitor, który ma bardzo dobry czas reakcji i wystarczająco szybkie odświeżanie ekranu. W sam raz dla dynamicznych FPS-ów.
Aha – i na 34 calach znakomicie gra się w Age of Empires. W strategiach, dzięki większemu polu widzenia, jesteśmy bogami. Wrażenie „ogarniania” połowy planszy za jednym zamachem, bez przewijania ekranu, jest nie do podrobienia. Jak skończę grecką kampanię w AoE, dam Wam znać, czy mi się znudziło.
Nieco mniej zadowoleni z monitora mogą być początkowo miłośnicy kinowych wrażeń. Nietypowe proporcje obrazu 21:9 sprawiają, że w aplikacjach na Windowsa, obraz ma paskudne ramki po bokach, a czasem też u góry i na dole (Disney+, no jak tak można?).
Wystarczy jednak przenieść się do oglądania treści przez przeglądarkę i zainstalować popularne rozszerzenie Zoom to Fill. W sieci znajdziemy też programy pozwalające patchować starsze gry, które nie wspierają ultraszerokich monitorów, więc początkowym trudnościom można w miarę łatwo zaradzić.
Łoję i besztam za niedoróbki
Tak jak każdy inny produkt, monitor AOC CU34P2C też ma swoje wady. Dla niektórych mogą być nie do przeskoczenia, gdyby mieli się do nich przyzwyczajać latami użytkowania (AOC daje na sprzęt 3-letnią gwarancję).
Nie spodobały mi się efekty działania trybów HDR. Jest ich kilka, w tym HDR Obraz, HDR Film oraz HDR Gra. Mam wrażenie, że tylko HDR Obraz jest coś wart – kolejne bardzo agresywnie podbijają krawędzie dla wzmocnienia efektu kontrastu. No i przełączenie się na HDR tak naprawdę nie zmienia aż tak wiele – poziom jasności był po włączeniu niewiele wyższy niż w standardowym SDR.
Monitorowi daleko do znakomitych wyników paneli gamingowych, z 400 lub nawet 600 nitami z włączonym HDR. AOC musi się najwyraźniej od nich jeszcze wiele nauczyć – zwłaszcza, że inne parametry ważne dla graczy (czas reakcji czy odświeżanie) są jak najbardziej w porządku.
Druga sprawa to karygodnie słabe głośniki. Dwa emitery po 3 W po prostu są i to właściwie tyle, co można o nich powiedzieć. Oczywiste jest, że monitory wcale nie muszą oferować nie wiadomo jak dobrego audio – wszak w okolicznościach home office zwykle mamy znacznie lepsze zestawy, które podpinamy do komputerów.
Tu jednak jest po prostu źle – niezależnie od tego, czy mówimy o muzyce, czy ścieżce audio z filmu. Jedynym scenariuszem, w którym mogą się jeszcze sprawdzić, to urządzenie wyjściowe dla rozmowy audio lub wideo, ale naprawdę nic więcej.
I jeszcze jedna rzecz: OSD. Na litość. Obsługa monitora odbywa się przez pięć przycisków, które można znaleźć na spodzie dolnej listwy pod wyświetlaczem. W nawigacji teoretycznie mają pomagać piktorgramy umieszczone na dolnej ramce, ale nie są one w żaden sposób podświetlane. W praktyce więc, wieczorową porą obsługujemy całość „na czuja”. Dlaczego nie skorzystano z bardziej praktycznego dżojstika?
Gdyby jeszcze chodziło tylko o to, ale nie. Menu jest po prostu brzydkie i nieintuicyjne. Za każdym razem, gdy go używam, czuję się, jakbym odbywał podróż do przeszłości. Mamy co prawda osobne zakładki do poszczególnych funkcji, ale działania niektórych z nich trzeba się po prostu domyślać. Współczesne OSD to z pewnością coś, nad czym producent może popracować następnym razem.
Na ironię zakrawa fakt, że AOC umieściło na swojej stronie oprogramowanie iMenu, które ułatwia regulację ustawień monitora, pozwalając na korzystanie z menu ekranowego zamiast przycisków OSD, ale… link prowadzący do strony pobierania prowadzi w ślepy zaułek.
Podsumowuję i polecam
AOC CU34P2C to monitor, który całkiem nieźle wpisuje się w swój profil przeznaczenia. Skierowany jest on do pracujących w home office, gdzie zwykle nad nami nie świecą korporacyjne jarzeniówki, które mogłyby sprawić, że nie najwyższa jasność ekranu zaczęłaby być problemem. W takich okolicznościach nie doskwiera też brak zadowalających głośników – przecież i tak dźwięk odpalimy na domowym zestawie audio.
Duża przestrzeń robocza, wysoka rozdzielczość i bardzo dobre opcje szanujące wzrok na pewno wzbudzą szacunek tych, którzy na co dzień pracują na wielu oknach otwartych jednocześnie. Możliwość dzielenia pulpitu na sektory to rzecz nie do przecenienia.
Do tego monitor potrafi zaoferować całkiem dużo dla graczy czy osób okazjonalnie montujących wideo w programach do nieliniowej edycji wideo – niekoniecznie profesjonalistów. Każuale, tacy jak ja, będą jednak więcej niż usatysfakcjonowani. I jeszcze ta opcja Power Delivery – super sprawa dla tych, którzy wiecznie gubią gdzieś ładowarkę do telefonu.
Słowem, AOC udało się stworzyć uniwersalny monitor, który raczej w niczym nie jest najlepszy, ale w wielu aspektach wystarczająco dobry, by móc go polecić. Nawet z całą siłą wad, które ma, i tak go polubiłem.
I, prawdę mówiąc, już nie wyobrażam sobie pracy inaczej, jak tylko na zakrzywionym monitorze 21:9. Ta perspektywa otwiera oczy.