Na Facebooku i w innych mediach społecznościowych jest cała masa hejtu i tzw. fake newsów. Serwisy starają się walczyć z tymi zjawiskami, ale i tak z góry znajdują się na przegranej pozycji i niewiele mogą z tym zrobić, choćby inwestowały w odpowiednie narzędzia miliony dolarów. Swój sposób na walkę z mową nienawiści i nieprawdziwymi wiadomościami wymyśliła minister cyfryzacji, Anna Streżyńska – kwestią tą miałyby się zająć sądy 24-godzinne.
Jak powiedziała w rozmowie z Gazetą Wyborczą, nie ma prawnych przeciwwskazań, aby Facebook podlegał polskiemu prawu. W dodatku przeszkód nie widać także w prawie międzynarodowym. Anna Streżyńska chce, żeby powstała ustawa, dzięki której to użytkownicy mieliby pełną władzę nad swoim kontem – aktualnie to bowiem serwis może je zablokować, a czasami nawet i usunąć.
Użytkownicy dodatkowo mogliby samodzielnie zgłaszać przypadki hejtu oraz tzw. fake newsów. Anna Streżyńska zaproponowała, aby kwestie te rozpatrywały sądy 24-godzinne. Powód jest banalnie prosty – w internecie czas nierzadko odgrywa kluczową rolę i im szybciej się na coś zareaguje, tym większe prawdopodobieństwo, że zgasi się zło w zarodku i dzięki temu nie rozprzestrzeni się ono na większą skalę.
Na razie to jednak pomysł, do którego realizacji jeszcze długa droga. W dodatku – jak zauważa sama Anna Streżyńska – jest to delikatna sprawa. Osobiście uważam też, że niezbędna by była kampania informacyjna, aby uświadomić użytkowników o takiej możliwości i jednocześnie przestrzec przed nadużywaniem tego narzędzia. Nie wątpię bowiem, że znalazłaby się gromadka śmieszków, którzy – po prostu, dla jaj lub na złość – by kogoś sobie zgłosili.
Z drugiej strony zastanawia mnie, czy dodawanie sądom kolejnego obowiązku przyniosłoby wymierne korzyści. W internecie jest mnóstwo hejtu i tzw. fake newsów, więc sędziowie mieliby pełne ręce roboty. Z czasem mogłoby ich to nawet przerosnąć i zmusić sądy do zatrudnienia kolejnych sędziów. I tak w koło Mocieju, syzyfowa praca. Ciekawe też, co na przekazanie pełni władz w ręce użytkowników powiedziałby Facebook. No i w końcu, czy tyczyłoby się to tylko jego, czy wszystkich serwisów społecznościowych (a jest ich przecież trochę).
Źródło: wyborcza.pl