W kwietniu Microsoft podjął odważną, ale niezbędną dla dalszego rozwoju swojej platformy decyzję: opublikowano nowe wymagania minimalne dla aktualizacji Windowsa 10. Nie wiemy czy to pod naciskiem społeczności, czy po dogłębnym przeanalizowaniu sytuacji, ale firma właśnie nieco te wymogi złagodziła.
Kwestia aktualizacji Windowsa 10 to temat-rzeka, w oparciu o który można by napisać całkiem niezłą książkę. Podejrzewam, że dla wielu użytkowników idealnym nurtem literackim dla tego typu publikacji byłby komediodramat. Tak wynika też z moich obserwacji, a jestem związany z Windowsem 10 niemal od jego premiery. Microsoft również zaczął dostrzegać, że politykę aktualizacji można wdrożyć o wiele lepiej, a potwierdzeniem tej tezy zdaje się być planowana zmiana w zarządzaniu pamięcią masową i rezerwowaniem przestrzeni dyskowej na aktualizacje.
Wróćmy jednak do najnowszych zmian. W kwietniu firma zaskoczyła obserwatorów rynku, oznajmiając, że od teraz będzie trzeba posiadać co najmniej 32 GB wolnego miejsca na dysku. Co ważne, platformy 32-bitowe wciąż miały być wspierane. Najnowszy dokument Microsoftu, który dotyczy aktualizacji oznaczonej jako 1903 potwierdza, że idą zmiany. Można tam zapoznać się ze wzmianką o tym, że minimalna ilość miejsca na dysku została obniżona do 16 GB (dla wersji 32-bit) oraz do 20 GB dla wersji 64-bit.
Wkrótce będziesz potrzebował aż 32 GB wolnej pamięci na dysku, żeby zainstalować Windowsa
Pozostałe wymagania minimalne nie zmieniły się. Procesor wciąż musi być taktowany zegarem co najmniej 1 GHz, urządzenie musi mieć 1 GB pamięci RAM (32-bit) lub 2 GB dla wersji 64-bit, a grafika musi wspierać standard DirectX 9.0. Ekran musi pracować w rozdzielczości nie mniejszej niż 800×600 pikseli. Podejrzewam, że w 2019 roku nikt nie powinien mieć większych problemów ze spełnieniem tych wymagań. Oby tylko zmiany w zakresie ilości miejsca na dysku twardym nie odbiły się posiadaczom starszych urządzeń czkawką.
źródło: Neowin