Podczas kolejnego święta, kolejnego spędu rodzinnego, będziemy mówić o rzeczach ważnych. O piłce i polityce. Jednak kiedy przypominamy sobie, że na wspólnej kolacji będzie wujek Zdzisiek, tracimy jakąkolwiek ochotę na wyrażanie swojej opinii. Na szczęście mamy swoje smartfony. One nas wszystkich uratują.
Użyjemy naszych telefonów jako broni. Posłużą jako coś, co pozwoli nam uniknąć rozmów z rodziną. Tak robi jakieś 40 procent młodych ludzi podczas spotkań rodzinnych, jak wynika z raportu Trends in Consumer Report Mobility, przeprowadzonego przez Bank of America.
Można by pomyśleć, że nadzieja świata, ci wszyscy młodzi ludzie, są po prostu uzależnieni od swoich smartfonów. Ale nie. Oni ich używają po to, żeby od ciebie uciec. W sumie, to dość sprytne. Kiedy tobie jest ich szkoda (bo te dzieciaki przecież życia nie mają poza tym wirtualnym), one się cieszą, że nie muszą słuchać twoich przepełnionych emocjami historii o ostatniej operacji stawu biodrowego, której się poddałeś. I o twojej sensacyjnej podróży do Kazimierza Wielkiego ze swoim jamnikiem.
Nasze telefony stają się naszymi najlepszymi – i najbardziej pomocnymi – przyjaciółmi. Ponad 25 procent dorosłych mieszkańców Ameryki Północnej, biorących udział w badaniu między 29 marca a 12 kwietnia tego roku, przyznało się do używania telefonów jako sprzętu do unikania ludzi.
Badanie to dorzuca kolejną cegiełkę do stosu bardziej jaskrawych przykładów naszej miłości do urządzeń przenośnych. Sześćdziesiąt sześć procent Amerykanów polega całkowicie na swoich smartfonach w temacie wyznaczania kierunku jazdy. Tak, nawet, jeśli oznaczałoby to wpakowanie się w środek jeziora („bo GPS mówił, że tu jest droga”). Mało tego, pięćdziesiąt trzy procent respondentów bardziej wierzy swojej nawigacji samochodowej niż wskazówkom swoich bliskich.
Dziewięćdziesiąt trzy procent millenialsów robi selfie, to fakt. Jednak fotki swoich twarzy/postaci robi też 50 procent seniorów i 61 procent osób urodzonych podczas powojennego wyżu demograficznego (w latach pomiędzy 1946 a 1964 r.). Weź to proszę pod uwagę, kiedy będziesz robił grilla i zechcesz wysmażyć kolejny soczysty komentarz na temat tego beznadziejnego młodego pokolenia. Bo może twój lekko podchmielony sąsiad, z którym będziesz pogryzał karkówkę, też pyka sobie selfie.
Jasne, ludzie wokół ciebie, to rodzina i przyjaciele. Ale ten mały kawałek krzemu, który nosisz w swojej kieszeni, staje się powoli i tym, i tym – jednocześnie.
źródło: Bank of America, cnet.com