Mikrofony od firmy Blue często są polecane jako sprzęt dla podcasterów i graczy strumieniujących rozgrywki online, którzy chcą nagrywać materiały czymś więcej niż amatorskim sprzętem. Jeden z najbardziej popularnych modeli, Yeti, doczekał się nowej edycji X – z diodami LED, informującymi o optymalnym wzmocnienia dźwięku.
Ogólny wygląd Blue Yeti X nie odbiega specjalnie od tego, co prezentował sobą starszy model. Ma jednak przydatną funkcję: przy pokrętle mamy kilka diod, informujących nas o tym, czy jesteśmy słyszalni zbyt cicho czy też w nagraniu pojawiają się przestery.
Duże pokrętło na przedniej ściance jest swego rodzaju centrum dowodzenia. Dzięki niemu można regulować poziomy dźwięku i przełączać się między trybami działania. Oczywiście za jego pomocą w łatwy sposób wyciszymy mikrofon, po prostu szybko wciskając potencjometr.
Tryby można przełączać, trzymając pokrętło wciśnięte przez dwie sekundy. Jeden z nich to klasyczna kontrola głośności, a drugi pozwala operować trybem mieszanym, pozwalającym (na przykład) manipulować stosunkiem poziomu głośności dźwięków z gry a naszym komentarzem. To może być całkiem użyteczna funkcja, ponieważ zwykle czynność taka wymaga oddzielnego oprogramowania albo podłączenia miksera.
Wraz z Blue Yeti X dostarczana jest nowa aplikacja Logitech Blue Voice, której zadaniem jest dostosowanie korektora graficznego do naszego głosu, a potem zapisanie odpowiedniego ustawienia w postaci domyślnego presetu.
Podobnie jak w poprzednich mikrofonach Blue, tu też można dobierać sposób działania wbudowanych modułów zbierających dźwięk. Dostępne są cztery tryby:
- kardioidalny (zbierający dźwięk głównie z przodu)
- omni (korzystający z wszystkich mikrofonów)
- dwukierunkowy (włączone mikrofony przód-tył)
- stereo (włączone mikrofony lewy-prawy)
Blue Yeti X jest kompatybilny z komputerami z systemem Windows i macOS, a także z większością telefonów z systemem Android za pośrednictwem adaptera USB-C. Operuje w przedziałach 24-bit/48 kHz. Będzie dostępny w sprzedaży w październiku w cenie 169,99 dolarów.
źródło: The Verge