Dopóki Microsoft nie miał się czym pochwalić, jeśli chodzi o liczbę ludzi regularnie korzystających z Teams, dopóty siedział cicho. Ale skoro programowi „pękło” 13 mln użytkowników dziennie, to firma nie omieszkała ogłosić swojego zwycięstwa nad Slackiem.
Ostatnia aktualizacja statystyk Microsoftu dotycząca popularności programu Teams pochodziła z marca bieżącego roku. Wtedy zaraportowano, że z narzędzia tego korzysta ponad 500000 firm i organizacji. Nie było wtedy mowy o tym, żeby precyzyjniej określić liczbę dziennych użytkowników. Producent oprogramowania zdecydował się poczekać, aż Teams osiągnie kamień milowy i BAM! – rzucił na Twittera radosnego posta, w którym ogłosił, że program jest codziennie używany przez 13 milionów osób, a w ciągu tygodnia – przez 19 mln.
https://twitter.com/MSFT365news/status/1149409393689026560
Dlaczego to dla Microsoftu istotne? Największym rywalem MS Teams jest Slack, który w kwietniowym raporcie finansowym pochwalił się liczbą 10 mln aktywnych użytkowników. Przez trzy miesiące liczba ta na pewno uległa zmianie, ale dopóki Slack nie zaktualizuje tych danych, Microsoft będzie mógł chełpić się, że pokonał Slacka na jego własnym podwórku.
To zapewne jest jakieś osiągnięcie, ale trzeba pamiętać też, że Teams nie jest konkurencją dla Slacka w skali 1:1. Microsoft pakuje Teams do subskrypcji Office 365 dla firm, podczas gdy Slack to osobna płatna usługa, nie dołączana do żadnych innych programów. Dlatego gdy pakiet Microsoftu wydaje się być idealny dla średnich i dużych firm, które cenią sobie wykupienie jednej subskrypcji, w której skład wchodzi wiele składników, tak Slack cieszy się popularnością wśród małych firm i startupów, z powodzeniem zastępujących Worda, Excela i Outlooka ich odpowiednikami w Google G Suite.
Microsoft na pewno będzie nadal mocno naciskał na to, by jak najwięcej użytkowników z sektora biznesowego poznało i zaczęło korzystać z Teams. Ostatnie dwa lata rozwoju pokazały, że producent oprogramowania zabrał się do tego z odpowiedniej strony. Oczywiście Slack też nie próżnuje i wciąż rozwija swoją płatną wersję. Programy służą jednak nieco innemu typowi klientów, więc nie można się spodziewać, że jeden z nich zepchnie ze sceny drugi. Ewentualna konkurencja jedynie polepszy funkcje obecne w obu tych narzędziach. A skorzysta na tym ich użytkownik.