Ciężko pobić samego siebie. Microsoft próbuje to zrobić: inżynierowie z Redmond stanęli na głowie, by zaprezentować najbardziej niezwykłego laptopa w historii marki. I właściwie się to udało. Surface Laptop Studio to najbardziej nietypowy sprzęt od Microsoftu. Budzi we mnie skrajne uczucia. Z jednej strony uwielbiam, że ma coś, czego brakuje innym notebookom z dotykowym ekranem – coś na kształt własnej tożsamości. Z drugiej zaś strony, martwi mnie wysoka cena i problem z ergonomią.
Próby osiągnięcia absolutu
Microsoft miał kilka genialnych pomysłów, jeśli chodzi o rozwiązania konstrukcyjne swoich urządzeń. Przecież to tej firmie zawdzięczamy rozkwit rynku hybryd, wśród których liderem jest seria Surface Pro. Niezacieralne wspomnienia pozostawia po sobie użytkowanie Surface Studio. A zawias w Surface Duo i nieskazitelny design jego obudowy (zwłaszcza pierwszej generacji) do tej pory robi wrażenie.
Niecodziennym sprzętem były też laptopy z serii Surface Book. Oto mieliśmy do czynienia z – wydawałoby się – normalnym notebookiem z dotykowym ekranem, ale wystarczył jeden przycisk, by móc odłączyć ekran od podstawy z klawiaturą i używać wyświetlacza osobno. Nie ukrywam, że bardzo podobało mi się to rozwiązanie, zwłaszcza, że osobiście łykam niemal wszystko, co zaproponuje Microsoft. W ubiegłym roku firma nie zaprezentowała kolejnego Surface Booka. Zamiast niego otrzymaliśmy Surface Laptop Studio.
Być może kojarzymy Surface Studio. To komputer Microsoftu typu All-in-One, z dużym dotykowym ekranem i pomysłową stopą przypominającą sztalugę, z zawiasem, który potrafił w kilka sekund zmienić tradycyjne stanowisko pracy w studio, przystosowane do obsługi rysika Surface Pen oraz „pokrętła” Surface Dial. Od tego sprzętu Surface Laptop Studio odziedziczyło swoją rozpoznawalną cechę – możliwość złożenia ekranu tak, by przekształcił się w ministudio.
Dotykowy wyświetlacz nie może już odłączyć się od podstawy, co z jednej strony otwiera przed urządzeniem kilka nowych możliwości, ale zamyka też pewne drzwi i zatraca zalety Surface Booków. Jak?
Specyfikacja Surface Laptop Studio
- wyświetlacz – 14,4-calowy wyświetlacz PixelSense Flow z obsługą Dolby Vision, Rozdzielczość: 2400 x 1600 (201 PPI), Współczynnik proporcji: 3:2, Obsługa pióra Surface, 10-punktowy wielodotyk, Współczynnik kontrastu 1500:1,
- pamięć – 16 GB lub 32 GB pamięci RAM LPDDR4x,
- procesor – czterordzeniowy procesor Intel Core H35 i5-11300H 11. generacji lub Intel Core H35 i7-11370H 11. generacji,
- karta graficzna – Intel Iris Xe (w modelach Intel Core i5), NVIDIA GeForce RTX 3050 Ti z 4 GB pamięci GDDR6 (w modelach Intel Core i7),
- przestrzeń dyskowa – 236 GB, 512 GB, 1 TB, 2 TB,
- złącza – 2 × port USB-C 4.0/Thunderbolt 4, Gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, 1 × port Surface Connect,
- zabezpieczenia – Układ TPM 2.0 dla zapewnienia bezpieczeństwa klasy korporacyjnej i obsługa funkcji BitLocker, Zabezpieczenia klasy korporacyjnej dzięki logowaniu przez rozpoznawanie twarzy za pomocą funkcji Windows Hello,
- kamery, wideo i dźwięk – Kamera (przednia) 1080p HD z obsługą Windows Hello, Dwa mikrofony studyjne dalekiego zasięgu z funkcją Voice Clarity, Głośniki Omnisonic z technologią Dolby Atmos,
- komunikacja bezprzewodowa – Wi-Fi 6: zgodność z 802.11ax, Bluetooth 5.1,
- czujniki – Czujnik światła otoczenia, Akcelerometr, Żyroskop, Magnetometr,
- deklarowany czas pracy baterii – Do 19 lub 18 godz. czasu pracy baterii (odpowiednio – dla wersji z Intel Core i5 oraz Intel Core i7),
- pojemności baterii – Nominalna pojemność baterii (Wh) 58; Minimalna pojemność baterii (Wh) 56,3,
- ładowarka – dla wersji Intel Core i5 zasilacz o mocy 65 W, dla wersji Intel Core i7 zasilacz o mocy 102 W,
- cechy zewnętrzne – Obudowa: stop magnezu i aluminium, Kolor platynowy, Zawias Dynamic Woven Hinge z możliwością zginania się pod kątem 180 stopni, Zintegrowany schowek z ładowarką na pióro Surface Slim Pen 2
- wymiary – 323 mm x 228,32 mm x 18,94 mm,
- waga – wersja z Intel Core i5 -1,74 kg, wersja z Intel Core i7 – 1,82 kg,
- oprogramowanie – System operacyjny Windows 11 Home,
- gwarancja – Roczna ograniczona gwarancja na sprzęt.
Testowana wersja miała procesor Intel Core i7, grafikę NVIDIA GeForce RTX 3050 Ti, 32 GB RAM oraz dysk SSD 2 TB.
Genialne wykonanie, nietuzinkowa forma
Surface Laptop Studio nijak nie zdradza swojej innowacyjnej natury, gdy jest zamknięty. Ot, mamy do czynienia z monolityczną bryłą ze stopu magnezu i aluminium – coś, co jest już właściwie znakiem rozpoznawczym urządzeń Microsoftu. Klapę laptopa zdobi z tyłu jedynie połyskliwe logo Microsoftu. Nie jest ono jednak umieszczone centralnie na środku pokrywy, bo ta przecięta jest przez linię zagięcia, która niezbędna jest, by nadać urządzeniu formę studia.
Nie stracimy zbyt wiele czasu na przyglądanie się bliżej bocznym portom. Jak na laptop, który z założenia ma być kreatywną stacją roboczą, jest ich śmiesznie mało. Znajdziemy tu tylko dwa gniazda USB-C (4.0)/Thunderbolt 4. Choć Surface Laptop Studio swobodnie zmieściłby jeszcze z jeden lub dwa porty z USB 3.1, nic takiego tu nie występuje. Microsoft stwierdził, że starszy typ złącz nie będzie nam potrzebny.
Tego typu zagranie można by jeszcze wytłumaczyć, gdybyśmy mieli do czynienia z ultrabookiem. Najnowszy laptop z Redmond jest jednak na tyle ciężki, że nijak nie można nazwać go mobilnym. Wielka szkoda, bo w ten sposób, by skorzystać z ulubionych akcesoriów podłączanych przez pełnowymiarowe USB, będziemy musieli zaopatrzyć się w przejściówkę – w tym także w czytnik kart SD, którego tu zabrakło.
Kiedy otworzymy klapę laptopa, nie uderzy nas oczobitny design czy krzykliwe podświetlenie przycisków. Nic z tych rzeczy. Surface Laptop Studio zachowuje nienaganną prezencję także po ukazaniu nam swojego ekranu i klawiatury. Symetryczne linie powodują, że bardzo szybko odnajdujemy się w tym stylu. Daje on coś na kształt estetycznej satysfakcji, jak z oglądania jakiegoś dobrego rysunku czy obrazu.
Wrażenia potęgują się, gdy „złamiemy” ekran laptopa wpół. Tak, można to zrobić – wystarczy do tego odrobina siły. Dolna część wyświetlacza „odkleja” się od klapy, umożliwiając dowolne ustawienie ekranu. Pozostaje on na regulowanym zawiasie, dzięki czemu możemy kombinować z formą sprzętu. Może on służyć za stojący tablet z podstawą.
W takiej konfiguracji rzecz świetnie nadaje się do oglądania filmów lub grania w gry – oczywiście niewymagające używania klawiatury, bo ta w tym momencie znajduje się „w namiocie” za ekranem. Taka opcja pozostawia jedynie możliwość korzystania z gładzika.
Sam mechanizm zawiasu Dynamic Woven Hinge sprawia wrażenie dopracowanego i trwałego. Trudno powiedzieć, ile złozeń/rozłożeń wytrzyma, ale przyglądając się mu bliżej – nie za bardzo jest tutaj co się psuć. Zresztą, Microsoft zawsze dbał o ruchome elementy w swoich urządzeniach. Jako użytkownik kilku pokoleń serfesów nigdy nie narzekałem na ten aspekt sprzętowy.
Pewne obawy można mieć co do wewnętrznego materiału, chroniącego powierzchnie przez ocieraniem się. To tworzywo sztuczne o znacznie niższej wytrzymałości niż „pancerna” magnezowo-aluminiowa obudowa. Z drugiej strony, materiał prawie zawsze chroniony jest przez „tył” ekranu, więc trudno tutaj o bezpośrednie zagrożenie zwiększonego zużycia.
Składając ekran całkowicie, możemy zakryć klawiaturę i obsługiwać urządzenie wyłącznie za pomocą dotyku lub rysika. Taki tryb działania może przypaść do gustu twórcom, którzy zrobią dobry użytek z Surface Slim Pen 2, czyli nowej generacji piórka Microsoftu. Rysowanie, projektowanie, odręczne notatki nie stanowią żadnego problemu.
Nie ukrywam, że taki sposób korzystania z nowego – bądź co bądź topowego – urządzenia z Redmond, sprawia największą frajdę. Producent za pomocą Surface Laptop Studio celuje głównie w twórców treści cyfrowych, czemu podporządkowano główne funkcje notebooka i jego wyjątkową możliwość sprowadzania ekranu „do parteru”.
Warto w tym momencie wspomnieć, jak przemyślana jest kwestia ukrycia rysika Surface Slim Pen 2. Projektanci Microsoftu znaleźli dla niego miejsce w przedniej części obudowy, przy czym chowa się on w podstawie. Dzięki temu z jednej strony nie będzie nam się on plątał po biurku, a z drugiej – zyskujemy do niego dość łatwy dostęp tuż pod gładzikiem. Dodatkowo, jest to też miejsce, gdzie rysik będzie się ładował.
Oczywiście mogą być sytuacje, w których mało wygodnie będzie nam szperać pod warstwą obudowy laptopa. W takiej sytuacji można magnetycznie „przykleić” stylus w innym miejscu, ale już nie będziemy mogli liczyć na indukcyjne ładowanie. W razie czego na stronie Microsoftu można doposażyć się o osobną ładowarkę.
Kratki, przez które wypychane jest ciepłe powietrze z systemu chłodzenia laptopa znajdują się w jednej z warstw „kanapki” obudowy. Nagrzane powietrze wędruje na boki, więc nie jest tłoczone pod ekran ani wypluwane do tyłu. To całkiem niezłe rozwiązanie, sprawdzające się zwłaszcza, gdy trzymamy notebooka na blacie biurka.
No właśnie – biurka. Choć Surface Laptop Studio wydaje się być idealną opcją dla przemieszczających się twórców, oczekujących od sprzętu elastyczności zastosowań, jest zbyt niewygodny, by przenosić go z miejsca na miejsce czy kłaść go na kolanach. Obudowa waży swoje – to nie ultrabook, a dość masywny laptop, który nie pozwala zapomnieć o swojej wadze 1,7~1,8 kg, zwłaszcza podczas korzystania z trybu studia. Pod tym względem wygodniejszy był stary, dobry Surface Book, którego dotykowy ekran można było po prostu odłączyć i nie przejmować się wagą podstawy z jedną z baterii i dodatkową kartą graficzną. W Surface Laptop Studio ekran jest nieodłączalny. Albo odłączalny, ale tylko raz 😉
Podsumowując kwestię samego wykonania, nie ma się do czego przyczepić. To światowa czołówka, jeśli chodzi o zastosowane materiały i spasowanie. Ponadto design jest nienaganny. Jedyne wątpliwości niesie ze sobą forma urządzenia, czyli nowe podejście do zastosowania dotykowego ekranu. Składany w postać studia panel może okazać się praktyczny dla twórców, ale jednocześnie tworzy specyficzne warunki pracy, które nie każdemu będą odpowiadać. Albo inaczej – nie każdy będzie w stanie je wykorzystać.
Ekran, klawiatura i dźwięk
14,4-calowy ekran PixelSense Flow z odświeżaniem 120 Hz to bajka. Panel działający w rozdzielczości 2400 × 1600 pikseli wyświetla ostry, nasycony kolorami obraz – na tyle, na ile pozwala na to zaawansowana technologia IPS. Przy współczynniku kontrastu sięgającemu 1500:1 i Dolby Vision bardzo przyjemnie ogląda się wszelkiego rodzaju media. Panel ma 100-procentowe pokrycie palety barw sRGB i szczytową jasność 500 cd/m2.
Subiektywne wrażenia są takie, że jest to najlepszy wyświetlacz, jaki Microsoft kiedykolwiek wcisnął do swojego sprzętu. Z żalem się z nim rozstawałem, odsyłając egzemplarz testowy do centrali.
Trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z ekranem o proporcjach 3:2, a więc podczas oglądania filmów o proporcjach kinowych, musimy liczyć się z obecnością czarnych pasów nad i pod kadrem. Tego typu ekran zdecydowanie lepiej sprawdza się jako maszynka do przeglądania innego rodzaju treści, choć nie narzekałem, nadrabiając kolejne odcinki The Office na Netfliksie czy rewizytując kilkuletnie kinowe hity. Za to do przeglądania internetu i pracy na dokumentach jest idealny, podobnie jak do gier.
Ramki wokół ekranu nie należą do najcieńszych – daleko im na przykład do cieniutkich ramek laptopów Della. Rogi wyświetlacza są zaokrąglone, co nadaje im nieco bardziej nowoczesny sznyt. Wygląda to całkiem nieźle i ewidentnie jest stylem, który będziemy jeszcze widywać w kolejnych urządzeniach giganta z Redmond.
Co oczywiste w przypadku zastosowania dotykowego wyświetlacza, pracując na zewnątrz, zapewne będziemy widzieć w wyświetlaczu nie tylko swoje odbicie, ale także odbicie wszystkiego, co znajdzie się za nami. Trzeba więc przyznać, że Surface Laptop Studio raczej nie jest wymarzonym sprzętem do zabierania go na wycieczki do parku. Na szczęście wysoka jasność panelu odwraca od tego uwagę.
Skoro jesteśmy już przy ekranie, to dodam słowo o akcesorium, które jest stworzone do tego, by współpracować z Surface Laptop Studio. Surface Slim Pen zadebiutował razem z Surface Pro X i wygląda na to, że będzie teraz towarzyszył kolejnym nowościom ze stajni Microsoftu. Druga generacja rysika jest ulepszona i oferuje haptyczną reakcję na ruch i docisk, co w zamyśle miało zapewnić podobne wrażenia z użytkowania jak podczas posługiwania się zwykłym długopisem lub ołówkiem. W mojej opinii nie da się tego ze sobą pomylić – przynajmniej nie w tej generacji piórka.
Oprócz tego praca za pomocą rysika jest bardzo przyjemna, a skróty pokroju dwukrotnego naciśnięcia górnej części piórka czy „zamazywanie” narysowanych linii za jej pomocą, niczym gumką, to świetne pomysły. Czegoś takiego nie ma nawet po wielokroć chwalony Apple Pencil.
Klawiatura to klasa sama w sobie. Od początków istnienia laptopowych Surface’ów Microsoft tworzy jedne z najlepszych klawiszy dla notebooków. Nie inaczej jest tutaj. Głęboki, ponad milimetrowy skok i niemalże idealne odstępy sprawiają, że naprawdę przyjemnie jest pracować na takim sprzęcie. Klawisze podświetlane są białym, nienachalnym światłem, regulowanym w trzech stopniach natężenia. Dodatkowo, kluczowe przyciski – funkcyjny i Caps Lock mają indykatory, wskazujące na ich aktywność.
Gładzik jest szklany i chyba po raz pierwszy wśród Surface’ów nie odniosłem wrażenia, że jest odrobinę za mały. Szkło wierzchniej warstwy jest lekko matowe i przyjemnie sunie się po nim palcami. Wspiera wszystkie gesty z Windowsa i można swobodnie z nim pracować. Pozostawia bardzo dobre wrażenia.
Zestaw głośników w Surface Laptop Studio składa się z czterech elementów – dwa głośniki wysokotonowe znajdują się pod klawiaturą, a kolejne dwa po prawej i lewej stronie obudowy. Niestety, testowany przeze mnie egzemplarz miał ogromne problemy z utrzymaniem dobrego poziomu głośności bez wyraźnego trzeszczenia i charczenia emiterów. Do połowy skali spokojnie można było jeszcze słuchać muzyki i oglądać filmy, ale podkręcenie głośności skutkowało „mieleniem” dźwięku. Żaden inny znany mi tester tego modelu nie zgłaszał podobnych problemów, więc muszę założyć, że po prostu miałem pecha.
Wydajność i kultura pracy
Microsoft nigdy nie tworzył przepotężnych sprzętów. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że hardware firmy często pozostawał nieco z tyłu za wzornictwem i wykorzystanymi materiałami. Tym razem jest podobnie. Choć mamy do czynienia z laptopem, który byłby w stanie „pociągnąć” naprawdę wymagający procesor, w najmocniejszej opcji zastosowano czterordzeniowego Intel Core i7-11370H z TDP na poziomie 35 W. Urządzenia o podobnych gabarytach działają zwykle na układach o większym zapotrzebowaniu na moc (45 W).
Do tego dochodzi jeszcze kwestia zastosowanej karty graficznej. Model testowy działa na NVIDII GeForce RTX 3050 Ti z 4 GB pamięci GDDR6. To układ raczej ze średniej półki. Wspominam o tym ze względu na ceny Surface Laptop Studio – najdroższe konfiguracje są słabsze niż porównywalne cenowo urządzenia konkurencji. Nie wspominam już nawet o podstawowej wersji, która korzysta ze zintegrowanej grafiki Intela. Tam to już w ogóle nie ma rewelacji.
Nie znaczy to wcale, że laptop jest słaby. Pamięci RAM LPDDR4x i dysk SSD o pojemności wraz z procesorami Intela tworzą zgraną ekipę. Dziesiątki kart otwartych w przeglądarce, oglądanie filmów w 4K, renderowanie filmów w programach do edycji wideo, hurtowy retusz zdjęć – wszystko to nie robi na notebooku większego wrażenia.
Laptop w większości przypadków jest wręcz niezwykle cichy. Typowe zadania, niewymagające angażowania karty graficznej i sporych zasobów, nie inicjują działania systemu aktywnego chłodzenia. Wystarczy jednak odpalić jakąś grę i notebook zacznie wesoło nakręcać wentylatory. Szum robi się przy tym niemały – co prawda sprzęt nie buczy i nie „odlatuje” jak większość laptopów gamingowych, ale z ciszą należy się pożegnać (pomiar przy wentylatorze to 50 dB, a na poziomie głowy grającego przed monitorem człowieka, to około 30 dB).
Tak samo „papa” należy powiedzieć przyjemnemu chłodkowi aluminiowo-magnezowej obudowy. Rzecz potrafi się naprawdę trochę nagrzać – do tego stopnia, że trzymanie ciepłego laptopa na kolanach nie jest komfortowe. Do gier polecam położyć Surface Laptop Studio na blacie, najlepiej w formie namiotu i podłączyć do tego gamepada. Fajna sprawa.
Wrzucam poniżej kilka zrzutów ekranu z testów syntetycznych Microsoft Surface Laptop Studio. Same liczby wyglądają naprawdę nieźle, co potwierdza korzystanie z urządzenia – sprzęt uruchamia się błyskawicznie, wszystko działa bardzo płynnie, bez śladu throttlingu.
Skoro już gramy – rzecz nie nadaje się do odpalania najnowszych tytułów w ultrawysokich ustawieniach graficznych, ale praktycznie nie ma tytułu, który byłby niegrywalny przy średnich detalach. Zarówno starsze, jak i nowsze gry bardzo dobrze działają na microsoftowym setupie. Bez problemu odstresujemy się dzięki tej maszynce po dniu intensywnej pracy. Poniżej wyniki kilku tytułów z mojej kolekcji. Wszystkie gry uruchamiane były w rozdzielczości 2400 x 1600 pikseli, przy odświeżaniu ekranu 120 Hz:
- GRID 2 – 100-120 kl./s (detale ultra);
- Batman Arkham Knight – 60-90 kl./s (detale ultra);
- Battlefield 1 – 60 kl./s (detale ultra);
- Mass Effect: Andromeda – ~40 kl./s (detale ultra), ~100 kl./s (detale średnie)
- STAR WARS Jedi Fallen Order – 50-70 kl./s (detale ultra).
Czas działania na baterii
Już dawno porzuciłem nadzieje na to, by wyciskać z akumulatorów Microsoftu takie wyniki, jakie deklaruje producent na swoich stronach produktowych. W wypadku testowego Surface Laptop Studio, maksymalny czas działania przy typowym użytkowaniu to 18 godzin. Zapomnijcie.
W moim wypadku, typowa praca wyczerpywała akumulator o pojemności 58 Wh w niewiele więcej niż 6 godzin. Przeciętne scenariusze działania przy jasności ekranu ustawionej na 50%-70% to na przykład:
- 6 h 50 min, 6 h 30 min (połączenie z internetem, otwarte karty w Microsoft Edge, Spotify),
- 2 h (granie),
- 6 h (wideokonferencje na Zoom).
102-watowy zasilacz uzupełnia energię w baterii do pełna w ciągu 2 godzin. Przypominam tylko, że wersja z procesorem Intel Core i5 ma zasilacz o mniejszej mocy (65 W).
Jak widać, nie warto zabierać ze sobą nowego Suface’a na cały dzień do biura bez dołączonej do zestawu ładowarki. Chyba że nasz dzień pracy wynosi 6 godzin.
Poza wymienionymi komponentami, Surface Laptop Studio wyposażono w łączność Bluetooth 5.1 i WiFi 6 (802.11a/b/g/n/ac/ax.). Żaden z tych elementów nie sprawiał problemów. Wszystko, włącznie ze słuchawkami bezprzewodowymi działało bezbłędnie.
Podobnie sprawowała się przednia kamera 1080p, idealna do wideokonferencji. Jakość obrazu jest znacznie powyżej średniej, do której przyzwyczaiły nas „zwykłe” notebooki, a nawet inne laptopy Microsoftu. Sensor wykorzystuje też standard Windows Hello, dzięki któremu błyskawicznie zalogujemy się do zainstalowanego systemu Windows 11 przez rozpoznawanie twarzy. Wszystko działa śpiewająco – na wideocallach będziemy wręcz błyszczeć.
Microsoft Surface Laptop Studio – nietuzinkowość za spore pieniądze
Bardzo cieszy mnie, że Microsoft rozszerza rodzinę Surface o takie – nie bójmy się użyć tego słowa – eksperymenty jak Surface Laptop Studio. Zmienna forma tego urządzenia jest tym, co go wyróżnia. I to właściwie za tę niezwykłą możliwość płaci nabywca. Szybkie „morfowanie” sprzętu z laptopa w tablet to coś, czego próżno szukać u konkurencji.
Taka rzecz ma najwięcej sensu w rękach tych, którzy będą w stanie wykorzystać potencjał mobilnej stacji roboczej. Jeśli nasza filozofia pracy opiera się na dość częstej zmianie biura, a ponadto opracowujemy w biegu projekty wymagające mocy obliczeniowej laptopa, a także nie wyobrażamy sobie nie obsługiwać tego typu sprzętu za pomocą rysika – to nowy Surface jest czymś dla nas.
Ponadto ma on wiele innych zalet: znakomity ekran, świetny design, bardzo dobrą kamerę, więcej niż przyzwoitą kulturę pracy, a klawiatura i gładzik to czysta poezja. Oczywiście wad też jest kilka. Jak na mobilną stację roboczą, laptop Microsoftu ma za mało portów, nie jest najszybszym koniem na torze, a ramki ekranu są grubawe. I najważniejsze: to droga zabawka. Podstawowy wariant z Intel Core i5 kosztuje 8 tysięcy złotych, a najwyższa konfiguracja to… grubo ponad 10000 złotych. Mało tego: rysik Surface Slim Pen 2, który idealnie dopełnia obsługę Microsoft Laptop Studio nie znajduje się nawet w zestawie i trzeba wydać na niego dodatkowe kilka stówek.
Jeśli kogoś nie przeraża wydanie dużych pieniędzy na tak nietypowy sprzęt, będzie zadowolony. Jako wieloletni użytkownik urządzeń z linii Surface Pro, byłem Surface Laptop Studio wręcz oczarowany. Ale jest to magia, bez której jestem w stanie się obyć, więc tym razem nie będę przeszukiwał portali ogłoszeniowych, by znaleźć tańsze, używane sztuki po roku obecności tego modelu na rynku. Podejrzewam, że nawet wtedy byłaby to dość droga wycieczka.