Powrót do Microsoft Edge zaczyna być coraz bardziej sensowną opcją. W rok po przejściu przeglądarki na Chromium, deweloperzy zasypali użytkowników programu szeregiem nowości.
Przede wszystkim – nowe motywy
Pamiętam, że w czasach, kiedy wszystkie wiodące przeglądarki internetowe były białe, szare albo niebieskie, jedną z najważniejszych funkcji Firefoxa, była dla mnie możliwość instalowania dodatkowych motywów. Dopasowanie wyglądu strony startowej do własnych upodobań nie wpływało kompletnie na synchronizację haseł czy łatwość przeszukiwania historii, ale nadawało osobistego charakteru programowi. Było czymś w rodzaju ustawienia sobie ulubionej tapety na pulpicie systemu. Przez długi czas Edge nie potrafił z powodzeniem skopiować tej funkcji, ale w końcu nadszedł ten czas. Przeglądarka Microsoftu nareszcie może być ładna, co z dumą ogłoszono na blogu firmy.
Przechodząc na stronę dodatków dla przeglądarki Microsoft Edge (wciąż w fazie Beta, ale jednak), z łatwością odnajdziemy sekcję z motywami. Nowe style, przygotowane przez grafików z Redmond, obejmują zarówno proste kolorystycznie tematy, jak też tła z takich gier jak Halo, Microsoft Flight Simulator czy Forza Horizon. Ich wiodące barwy mają wpływ na sposób prezentowania się głównego paska, otwartych kart, paska adresu i innych elementów interfejsu.
Oprócz tego, Microsoft zaktualizował część ikon użytych w Edge, żeby pasowały do stylu Fluent Design. Jak podkreślają przedstawiciele firmy, ten drobiazg to dopiero początek wprowadzania tego języka projektowego w najczęściej używanych produktach przedsiębiorstwa.
Nie szata czyni przeglądarkę
Aktualizacja Microsoft Edge wprowadza nie tylko modyfikacje wizualne. Inne mają na celu zwiększenie wydajności programu. Na przykład jedna z nowych funkcji zwalnia zasoby systemowe, zajmowane wcześniej przez nieaktywne karty. Pomaga to lepiej działać świeżo otwartym kartom, zapobiega zapychaniu się pamięci i marnowaniu mocy procesora. Co ważne – sami możemy ustalić, po jakim czasie starsze karty mają zwalniać zasoby.
Kolejne dodatki obejmują ulepszenia menedżera haseł. Będzie on proponował własne, złożone kody w sytuacji, gdy będziemy zakładać gdzieś nowe konto, zmieniać hasło na nowe lub gdy wykryje, że dotychczasowe przedostało się do sieci razem z wieloma innymi podczas jakiegoś wycieku danych.
No i nareszcie Edge udostępnia wszystkim pełną synchronizację historii otwieranych witryn oraz otwartych kart między różnymi urządzeniami – coś, z czym przeglądarka ta nie mogła poradzić sobie przez ostatni rok.
Coraz bardziej podobają mi się zmiany, które trafiają do jednego z najważniejszych programów Microsoftu. Choć nie planuję przesiadki na Edge w najbliższej przyszłości, to już od dłuższego czasu przeglądarka ta świetnie spełnia swoją rolę jako alternatywa dla staruszka Chrome. To po prostu bardzo dobry produkt.