Google to najpopularniejsza wyszukiwarka na świecie. Tuż za nią plasuje się należący do Microsoftu Bing. Okazuje się, że w 2020 roku mogło dojść do nietypowej transakcji.
Pokonać kolosa
„Jakiej wyszukiwarki obecnie używacie?” – to pytanie niemal retoryczne. Większość osób w Europie czy Ameryce korzysta z rozwiązania dostarczanego przez Google od 25 lat. Przez słowo „większość” można rozumieć, że niemal wszyscy. Niemal 95% globalnego ruchu wyszukiwarek należy właśnie do niego.
Na drugim miejscu znajduje się Bing, narzędzie wydane przez Microsoft w 2009 roku, ale mające swoje korzenie w MSN Search z 2005 roku.
Szanse na zajęcie kiedykolwiek pierwszego miejsca na tym rynku przez kogokolwiek innego niż Google są raczej nikłe. Nie oznacza to wcale, że Microsoft nie rozwija swojej wyszukiwarki. Największym zaskoczeniem ostatnich miesięcy (jeśli nie lat) było zainwestowanie w rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji.
Bing AI, korzystające z dobrodziejstw GPT-4, pojawia się w coraz większej liczbie miejsc, a sam Microsoft chwali się, że użytkownicy dokonali już ponad miliard konwersacji i wygenerowali 750 milionów obrazów. Ciekawe, jak potoczyłyby się losy wyszukiwarki, gdyby została przejęta przez innego giganta…
Microsoft chciał sprzedać Binga
Menedżerowie z Microsoftu spotkali się w 2020 roku z Eddym Cue, starszym wiceprezesem ds. usług w Apple w sprawie potencjalnej umowy, na mocy której gigant Cupertino odkupiłby Binga. Skończyło się jednak wyłącznie na rozmowach, a sytuacja nigdy nie nabrała rozpędu. Według serwisu Bloomberg, Apple nie było zainteresowane zakupem z dwóch powodów.
Po pierwsze, Apple zarabiało (i nadal zarabia) na umowie z Google. Wyszukiwarka dostępna jest jako domyślne rozwiązanie na iPhonie, iPadzie czy laptopach i jednostkach stacjonarnych Apple. Ostatnia taka umowa była podpisana w 2021 roku. Od 2020 roku gigant z Cupertino otrzymuje od Google od 4 do 7 mld dolarów rocznie.
Po drugie, Apple uważało, że najlepszą wyszukiwarką w tamtym okresie było rozwiązanie giganta z Mountain View. Co ciekawe, dzięki zeznaniom Eddy’ego Cue w sądzie federalnym w Waszyngtonie sprzed kilku dni wiemy, że firma z jabłkiem w logo nie zmieniła zdania i nadal uważa Google za bezkonkurencyjną opcję.
Jak zmieniłby się Bing, gdyby Apple, zamiast otrzymywać pieniądze od swojego największego konkurenta na rynku smartfonów, postanowiło odkupić wyszukiwarkę Microsoftu? Czy zainwestowaliby środki, podobnie jak gigant z Redmond, w integrację rozwiązania ze Sztuczną Inteligencją? A może „magia Apple” wystarczyłaby, aby firma wycięła sobie większy kawałek tortu, niż obecnie ma w swoich rękach Microsoft?
Tego już się niestety nie dowiemy – wierzę, że Bing radzi sobie dostatecznie dobrze u swojego oryginalnego właściciela, choć statystyki są bezlitosne.