Zwykle producenci oprogramowania mocno zniechęcają do korzystania z nielegalnych kopii swoich aplikacji. Microsoft niby też jest po właściwej stronie barykady, ale w praktyce daje najwyższe zniżki na pakiet biurowy Office… piratom.
Tani Microsoft Office, ale tylko dla piratów
Ile byśmy nie pisali, że nie warto korzystać z wątpliwych źródeł oprogramowania, piractwo było i w dalszym ciągu będzie zjawiskiem powszechnym. Choć w sektorze muzycznym serwisy streamingowe i niskie ceny internetu niemalże wyeliminowały nielegalny obrót empetrójkami, tak w wypadku drogich, specjalistycznych programów komercyjnych wciąż wiele osób korzysta z aplikacji z szemranych sklepów.
Jednym z najczęściej piraconych pakietów jest Microsoft Office. Choć dostęp do podstawowych funkcji Worda czy Excela jest bezpłatny przez stronę internetową, a cały zestaw programów wraz ze wsparciem producenta można subskrybować w postaci Microsoft 365, wciąż jest całe mnóstwo ludzi, którzy wolą sobie kupić Office’a 2019 za 3,50 zł w jakimś sklepie spod ciemnej gwiazdy. Zaopatrując się w takich miejscach można być praktycznie pewnym, że wspieramy piractwo.
Ciekawą strategię stosuje ostatnio Microsoft. Niektórzy użytkownicy pirackich wersji pakietu Office 2019, namierzeni przez firmę, zaczęli widzieć reklamy z 50% zniżki na usługę Microsoft 365. Obniżka dotyczy zarówno kont osobistych, jak i rodzinnych. Gdyby taką ofertę zastosować w Polsce, oznaczałoby to możliwość wykupienia rocznej subskrypcji za 150 złotych dla jednego użytkownika i 215 złotych w wariancie rodzinnym. Niezły deal!
Zostać piratem, by nie być piratem
Wydaje się więc, że opłaca się teraz ściągnąć piracką wersję pakietu Office 2019, by dostać od Microsoftu zniżkę 50% na legalną opcję subskrypcji. Trudno to inaczej odebrać niż swego rodzaju nagrodę dla kombinatorów. Producentowi oprogramowania chyba nie zależało na takim efekcie.
Z drugiej strony, istnieje (marna, ale jednak) szansa na to, że kiedy ktoś już przyzwyczai się do subskrypcji Microsoft 365, to nie zrezygnuje z niej tak łatwo. Dużo zależy od sposobu korzystania z oprogramowania biurowego. Wydaje się, że na nowy chwyt Microsoftu nie złapią się ci, którzy ogólnie zgrzytają zębami za każdym razem, gdy muszą zapłacić za jakieś dobra cyfrowe.