Oceny, przyznawane przez ekipę DxOMark, zawsze budzą wiele emocji. Mimo to, najczęściej sprawa rozbija się o zaledwie kilka punktów, ponieważ na szczycie rankingu nie ma aż tak dużego rozstrzału pomiędzy wynikami poszczególnych modeli. Meizu Pro 7 Plus jednak o bezpośrednim towarzystwie iPhone X, Huawei Mate 10 Pro, Galaxy Note 8 czy iPhone 8 może co najwyżej pomarzyć.
Od dawna nie ukrywam, że pomimo ogromnej sympatii do Meizu, każda kolejna nowość tej marki jest dla mnie rozczarowaniem. Nie inaczej było w przypadku tegorocznej serii Pro, w której producent zdecydował się wyłącznie na procesory MediaTeka, a w dodatku w jednym z modeli zastosował układ dla smartfonów ze średniej półki, mimo że to – zdawało się – flagowa linia.
Nie na procesorze powinniśmy się tu jednak skupiać, a na aparatach. Meizu – co oczywiste – wychwalało pod niebiosa możliwości fotograficzne Pro 7 i Pro 7 Plus (smartfony mają takie same moduły, tj. na pleckach 2x 12 Mpix, RGB + mono, Sony IMX386, f/2.0). Tymczasem test, przeprowadzony przez ekipę z DxOMark, nie pozostawia żadnych złudzeń – Meizu Pro 7 Plus jest beznadziejnym narzędziem do robienia zdjęć i kręcenia filmów, biorąc pod uwagę fakt, że zadebiutował w 2017 roku i jest flagowcem.
W sumie smartfon uzyskał zaledwie 71 punktów. Za same fotografie przyznano mu 74 punkty, natomiast za materiały wideo 65. To naprawdę bardzo słaby wynik. O jego tym większej tragiczności niech świadczy chociażby fakt, że tylko jeden punkt mniej zdobył indyjski model Lava Z25 (74 za zdjęcia i 62 za filmy), który pod względem specyfikacji technicznej jest średniakiem, a do tego dysponuje pojedynczym „oczkiem” na pleckach.
Źródło: DxOMark