Wstawanie z łóżka to niezbędny, ale i najbardziej znienawidzony element codziennej rutyny. Nagminnie więc włączamy drzemki, aby jeszcze parę minut pozostać w wygrzanej przez całą noc pościeli. Niestety później często okazuje się, że przez nasze lenistwo mamy zdecydowanie za mało czasu, aby wykonać wszystkie, niezbędne przed wyjściem z domu, czynności. Ten gadżet jednak każdego nauczy dyscypliny.
Zasada działania Shock Clock jest bardzo prosta. O ustalonej wcześniej godzinie wearable zaczyna najpierw cicho i delikatnie wibrować. Jeśli to nie obudzi użytkownika, włączy się głośny i irytujący alarm. Gdy również po tym będzie on spał w najlepsze, spotka go kara w postaci porażenia prądem (mocnego i skutecznego). Jak jednak zapewnia producent, jest ono wystarczająco niekomfortowe, ale nie na tyle agresywne, aby spowodować ból. Nie jest też niebezpieczne. Doświadczenie to można porównać z dotknięciem naelektryzowanej powierzchni, która „kopnie” nas prądem.
Shock Clock ma „wytrenować” użytkownika, aby obudził się od razu, już przy wibracji. Po kilku dniach mózg nauczy się bowiem, że gdy wearable zaczyna wibrować, to oznacza, że nieuchronnie zbliża się porażenie prądem (jeśli dana osoba nie ocknie się wcześniej). Kilkutygodniowe stosowanie tej „terapii” ma doprowadzić do tego, że człowiek będzie zasypiał i budził się wcześniej – już bez konieczności zakładania na nadgarstek tego gadżetu.
Jeśli jesteście zainteresowani Shock Clock, to udajcie się na stronę, podlinkowaną w źródle i wesprzyjcie projekt. Kwoty zaczynają się od 89 dolarów (opcja za 79 dolarów została już „wykupiona”). Co ciekawe, w miarę, jak twórcy uzbierają więcej pieniędzy i przekroczą kolejne progi, pojawi się m.in. możliwość personalizacji wearable za pomocą wybranego koloru oraz dodany zostanie akcelerometr, aby gadżet wiedział, że użytkownik wstał z łóżka.
Źródło: Indiegogo