Mapy Google oferują wiele funkcji, które ułatwiają życie użytkownikom. Wprowadzona właśnie nowość może jednak nawet je uratować, jeżeli osoba znajdzie się na obszarze dotkniętym przez kataklizm w rodzaju powodzi, trzęsienia ziemi czy huraganu.
Kilka lat temu Google wprowadziło alerty SOS, które powiadamiają o wystąpieniu kataklizmu i przekazują wiarygodne informacje na jego temat, m.in. podsumowanie, co się dzieje, najnowsze wiadomości, tweety lokalnych władz oraz wskazówki, jak należy postępować.
Teraz koncern z Mountain View dodał w Mapach Google wizualne informacje o naturalnych katastrofach (huraganach, trzęsieniach ziemi i powodziach), by użytkownicy mogli lepiej zrozumieć, co się dzieje. W przypadku huraganów już kilka dni wcześniej osoby, które znajdują się na jego trasie, otrzymają stosowne powiadomienie wraz z szacunkowym terminem dotarcia kataklizmu do danej lokalizacji, żeby miały wystarczająco czasu, aby się na tę okoliczność przygotować.
Z kolei na obszarach, w których wystąpiło trzęsienie ziemi, użytkownicy otrzymają dokładne informacje, takie jak epicentrum i siła. Do tego za pomocą kolorów Google zaznaczy, jak silne wstrząsy były w okolicznych obszarach.
Jeśli zaś chodzi o powodzie, to wprowadzona przez koncern z Mountain View nowość będzie dostępna wyłącznie w Indiach, bowiem to właśnie w tym kraju kataklizm ten pochłania najwięcej istnień ludzkich (ponad 20% wszystkich zgonów związanych z powodziami na całym świecie). Użytkownicy będą mogli zobaczyć prognozę w czasie rzeczywistym, gdzie katastrofa ta może wystąpić i jakie obszary dotknąć.
Oprócz tego, późnym latem Google wprowadzi także zmiany w nawigacji, które pozwolą użytkownikom ominąć obszar dotknięty kataklizmem. Przy okazji koncern z Mountain View zaleca, żeby podczas kryzysu włączyć udostępnianie lokalizacji, aby rodzina i najbliżsi wiedzieli, gdzie się dana osoba znajduje i czy jest bezpieczna, a także zgłaszać zamknięcie drogi, gdyż może to pomóc innym użytkownikom.
Opisane powyżej nowości zostaną udostępnione w aplikacjach na Androida i iOS oraz wersji webowej w ciągu kilku najbliższych tygodni. Miejmy nadzieję, że w Polsce nigdy się one nie przydadzą.
Źródło: Google