Apple poczynił interesującą aktualizację na stronie z jednym ze swoich najświeższych produktów. MacBooki Air, niezależnie od wersji, obsługują teraz Bluetooth w standardzie 5.3. To dobrze, prawda?
MacBook Air z lepszym Bluetoothem
Trochę historii. W ubiegłym roku nowy MacBook Air z 13-calowym ekranem otrzymał moduł Bluetooth obsługujący standard 5.0. I tak było jeszcze do niedawna. Pod tym względem przełomowy był 15-calowy wariant, którego poznaliśmy na prezentacji podczas WWDC 2023. Podczas wydarzenia Apple prezenterzy podkreślali, że jedyna różnica między dwoma wielkościami MacBooków, sprowadza się właśnie do przekątnej wyświetlacza. I te słowa miały pewne konsekwencje.
Otóż MacBook Air 15″ od samego początku dysponował możliwościami modułu Bluetooth w wersji 5.3. A przecież miał to być ten sam sprzęt, co „maluch”, tylko z większym ekranem. Okazało się, że specjaliści Apple nie kłamali. Zaraz po WWDC, zaktualizowano stronę specyfikacji technicznej 13-calowca. Zmianę zauważylki redaktorzy MacRumors. Jest to potwierdzenie, że ubiegłoroczna maszyna także obsługuje nowszy standard.
Bluetooth 5.3 – co to daje?
Najkrócej mówiąc, Bluetooth 5.3 zmniejsza ryzyko rozłączenia ze sparowanymi urządzeniami, umożliwia w nich mniejsze „zżeranie” baterii i zwiększa wygodę użytkowania. Przy podłączaniu kilku akcesoriów do jednego źródła (na przykład głośników Bluetooth, smartfona słuchawek jednocześnie), miło będzie widzieć, że nic się nie krzaczy, a wskaźnik naładowania akumulatora w gadżetach nie znika w oczach. Jak na razie, do MacBooka można podłączyć maksymalnie dwa zestawy słuchawek AirPods, ale możliwe, że liczba ta się za jakiś czas zwiększy.
W perspektywie, daje to też szansę na bezstratne przesyłanie muzyki, na które czekają użytkownicy Apple Music. Bluetooth 5.3 otwiera drzwi do obsługi kodeka LC3 (Low Complexity Communication Codec), co od razu kojarzy się z wysokiej jakości dźwiękiem. Gigant z Cupertino użyje go jednak na razie do ulepszenia połączeń audio przez Face Time.
Potencjał jest więc spory, ale nie oznacza to od razu, że Apple z miejsca go wykorzysta. To nie w stylu Tima Cooka. „Księgowy”, jak na niego z przekąsem wołają niektórzy, potrafi zatrzymywać najlepsze funkcje dla urządzeń z „Pro” w nazwie – nawet jeśli dostępne podzespoły umożliwiałyby implementację wszystkich funkcji także w tańszych modelach.