Dziś prawdziwa uczta dla fanów Motoroli, ponieważ mamy prawdziwy dzień premier. Oprócz składanych smartfonów i solidnego średniaka producent zaprezentował także nowy typ urządzenia, którego wcześniej na próżno było szukać w jego ofercie. Co to takiego?
Motorola chce być jak Apple?
Dzisiaj oprócz Motoroli Razr 50, Razr 50 Ultra oraz Motoroli Moto G85 5G producent pokazał jeszcze jedno niepozorne urządzenie, o którym jednak może zrobić się głośno. Mowa tutaj o lokalizatorze. Czy się charakteryzuje i czy może stawać w konkury z kultowym AirTagiem od Apple?
Motorola Moto Tag, bo tak nazywa się to urządzenie, to niewielki, ale jak przekonuje producent „bardzo praktyczny lokalizator”. Wykorzystuje komunikację Bluetooth LE oraz łączność szerokopasmową, a także korzysta z usługi Znajdź Moje Urządzenie (Find My Device) od Google. Motorola podkreśla, że bezpieczeństwo jest tutaj priorytetem, dlatego też tag działa w bezpiecznej prywatnej sieci, a dane o lokalizacji użytkowników są szyfrowane metodą end-to-end.
Moto Tag został wyposażony w wielofunkcyjny przycisk. Jego pojedyncze naciśnięcie „dzwoni” do smartfona użytkownika. Na tym jednak jego funkcje się nie kończą, ponieważ może on służyć np. jako pilot do wywoływania migawki aparatu w urządzeniach Motorola.
Ponadto konstrukcja lokalizatora spełnia normy standardu IP67, co pozwala zanurzyć go na głębokość 1 metra nawet na 30 minut. Jeśli chodzi o czas pracy tego lokalizatora, to producent zapewnia, że wymiana baterii nie będzie konieczna częściej niż raz w roku.
Cena i dostępność
Lokalizator Motorola Moto Tag ma pojawić się w sprzedaży w Polsce jeszcze latem tego roku w dwóch wersjach kolorystycznych: zielonej oraz granatowej. Producent nie podał niestety dokładnej daty premiery tego sprzętu w naszym kraju. Wiemy za to ile trzeba będzie za niego zapłacić. Jego rekomendowana cena detaliczna wynosi 169 złotych.
Lokalizator Motoroli z pewnością nie zagrozi rynkowej pozycji AirTaga, ale dla wielu użytkowników korzystających ze smartfonów z Androidem może stanowić ciekawą alternatywę. Wszystko zależy ostatecznie od tego jak urządzenie będzie sprawdzać się „w boju”.