Jeszcze nie tak dawno testowałem dla Was zestaw klawiatury i myszy Logitech G513 oraz G502. Były to urządzenia przewodowe, a teraz przyszła kolej na G502 w wersji bezprzewodowej. Muszę przyznać, że podczas przesiadki z G502 Hero na G502 Lightspeed przeżyłem mały szok.
Na początku maja zadebiutowała bezprzewodowa wersja myszy G502. Ta sama nazwa sugeruje, że to praktycznie identyczny gryzoń, ale po prostu działający bez kabla. W zasadzie można powiedzieć, że to sama prawda, bo różnice między nimi są absolutnie kosmetyczne.
Rzeczywiście, obie myszki wyglądają niemal identycznie. Nie można więc tu mówić o żadnym minimalizmie, bo G502 już samym swoim wyglądem zdradza, jakie jest jej przeznaczenie niezależnie od wersji. To gdzie te różnice?
To ledwo dostrzegalne, ale logo Logitecha w G502 Lightspeed jest minimalnie większe niż w przewodowej Hero. Poza tym scroll został pokryty gumą, co zapewne miało ułatwić korzystanie z niego, ale ja tam żadnej różnicy nie czuję.
Oczywiście z przodu nie znajdziemy na stale zamontowanego kabla, a głęboko schowany port microUSB, do którego można podłączyć kabelek. Jest on dołączany do zestawu i służy do ładowania. Ciekawostką jest to, że G502 Lightspeed wspiera także ładowanie indukcyjne Powerplay, więc będąc wyposażonym w odpowiednią podkładkę można z tego kabla praktycznie całkowicie zrezygnować. Chyba nie muszę tłumaczyć, że praca bez kabla stale ocierającego się o podkładkę, wyginającego się i ciążącego na myszce jest sporo wygodniejsza, prawda?
Wróćmy jednak do różnic. Nowa mysz jest lżejsza od przewodowej o 7 gramów i ma nieco inaczej zaprojektowany spód, co wynika bezpośrednio z bezprzewodowej natury Lightspeed.
Oczywiście wciąż jest miejsce na dociążanie odważnikami. Tym razem czterema o wadze 2g i dwoma o wadze 4g. Pod plastikowym krążkiem znajduje się miejsce na większe odważniki i schowek na transmiter, np. na podróż. Nie zabrakło też oczywiście przełącznika on/off.
Poza tym znajdziemy tu dokładnie to samo, co w standardowej wersji myszki – dwa główne podstawowe przyciski, przycisk rolki, przęłącznik oporu rolki, przyciski do zmiany czułości DPI, dwa konfigurowalne przyciski oraz ten na bocznej ściance do czasowego przytrzymywania i zmiany na konkretne DPI. Opis ich działania znajdziecie w mojej recenzji G502 Hero.
Nie zabrakło też wbudowanej pamięci 32-bitowego procesora ARM, w której możemy zapisać nasze ulubione ustawienia i przenosić je wraz z myszką bez konieczności instalacji oprogramowania czy konfiguracji od nowa.
No pochwałę zasługuje sensor HERO 16K. Myszka jest szalenie precyzyjna i kompletnie nie byłem w stanie odczuć, że to mysz bezprzewodowa. Nie boryka się z żadnymi opóźnieniami czy spadkami precyzji, a mówimy tutaj o urządzeniu, które realnie osiąga czułość na poziomie 16 000 DPI, gdzie maksymalna częstotliwość odświeżania wynosi 1000 Hz. Opóźnienie? Poniżej 1 ms. Maksymalna prędkość rejestrowanego ruchu? 400 IPS.
Byłem w szoku, gdy sięgałem z wersji przewodowej do bezprzewodowej i nie byłem w stanie wyczuć różnicy. To o tyle niezwykłe, że Logitechowi udało się to osiągnąć przy jednoczesnym zachowaniu czasu pracy na pojedynczym ładowaniu na poziomie od 48 do aż 60h (w zależności od trybów, rodzaju, wł./wył. podświetlenia). To świetny wynik, który pozwala zapomnieć o tym, że to mysz bezprzewodowa. Przypomina nam o tym dopiero komunikat o powoli rozładowującej się baterii za sprawą zainstalowanego oprogramowania. Dlatego także i tu, podobnie jak w przypadku słuchawek HyperX Cloud Flight, gorąco polecam wyłączyć oświetlenie, żeby uzyskać jak najlepsze wyniki pracy na baterii.
Model G502 Lightspeed wymusza na nas przejście na odświeżone oprogramowanie Logitech G Hub, które wygląda nowocześniej i po prostu ładniej. Niestety jednocześnie wydaje mi się, że jest tam sporo zmarnowanej przestrzeni, przez co program traci na czytelności.
Może to kwestia przyzwyczajenia do starszej wersji, ale obecnie mam wrażenie, że trzeba się trochę więcej „naklikać” i naszukać, żeby coś skonfigurować. Niewątpliwie ciekawostką jest natomiast to, że teraz w Logitech G Hub można ściągać popularne profile ustawień urządzeń np. najlepszych graczy w danej grze. Osobiście polecam jednak metodą prób i błędów dochodzić do własnych konfiguracji, ale wierzę, że na pewno komuś to się przyda.
Wydawać by się mogło, że to mysz idealna. Niestety, G502 Lightspeed może przerazić swoją sugerowaną ceną, która wynosi 649 zł. To bardzo dużo, szczególnie że identyczną mysz w wersji z kablem można dostać za 250 zł. Trzeba oczywiście pamiętać, że ta cena pewnie będzie się powoli zmieniać – tak samo, jak to było w przypadku chociażby innej myszy, Logitech G Pro Wireless. Wtedy też będę mógł ją z czystym sumieniem polecić każdemu.