Dzisiaj na Twitterze społeczność obserwująca profil Elona Muska mogła się dość mocno zdziwić. Opublikował on bowiem… ciekawy wpis, w którym poinformował o restrykcjach, związanych z korzystaniem z jego platformy społecznościowej. O jakich limitach mowa, czego dotyczą i dlaczego ekscentryczny miliarder zdecydował się na ich wprowadzenie…?
Twitter ma problemy…
Platformy sygnowanej logo niebieskiego ptaszka chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Umożliwia ona dodawanie krótkich wpisów i jest nad wyraz popularna wśród znanych i bardziej lub mniej lubianych osób. Celebryci, gwiazdy czy politycy – znaczna większość udziela się na tej platformie, a ich konta obserwowane są przez setki tysięcy osób. Po zakupie tej platformy przez CEO Tesli i SpaceX zrobiło się o niej szczególnie głośno.
Choć Musk zapowiadał zmiany na lepsze, prawdziwą wolność słowa i inne tego typu cuda, po oficjalnym przejęciu Twittera można by rzec, iż wszystko runęło. Zaczęło się od masowych zwolnień, doszło do ogromnego wycieku danych użytkowników serwisu, podejmowane były różnego rodzaju dziwne decyzje (jak chociażby płatna weryfikacja czy abonament Twitter Blue) i skończyło się na tym, że Elon ustępuje z fotela prezesa wspomnianej już platformy. Chociaż to ostatnie faktycznie może być zmianą na lepsze, z punktu widzenia Twittera ;)
…więc sprawmy, by zapłonął!
Mogę się tylko domyślać, o czym myśleli ludzie czytający dzisiejszy tweet amerykańskiego biznesmena, w którym informował o nałożeniu dziennych limitów na wyświetlane treści. Co istotne, ograniczenia te nie są jedynie dla nowych lub niezarejestrowanych użytkowników – obejmują także tych, którzy z serwisu korzystają już od jakiegoś czasu i których konta zostały zweryfikowane. Poniżej możecie zobaczyć treść tego intrygującego wpisu.
Jak możemy w nim przeczytać, zweryfikowani użytkownicy mogą obejrzeć 6000 postów na dzień, niezweryfikowani 10 razy mniej, bo 600, natomiast nowi użytkownicy, którzy nie mają zweryfikowanego konta, jedynie 300 tweetów dziennie. Limity są ponoć wprowadzone po to, aby zapobiec „ekstremalnemu poziomowi scrapingu [metoda zbierania danych z zasobów internetowych – przyp. red.] oraz manipulacji systemem”. Choć ma to być jedynie rozwiązanie czasowe, nie jest wiadome, jak długo wspomniane limity będą obowiązywać.
To kto pierwszy sprawdzi, ile czasu zajmuje przejrzenie 600 tweetów…?