Wiele gier jest darmowych tylko w teorii. Większość oferuje bowiem system mikropłatności, gdzie za żywą gotówkę kupuje się wirtualne itemy. I choć prywatnie uważam to za głupotę (przepraszam, jeżeli kogoś uraziłem, ale takie jest moje zdanie), to mogę jeszcze zrozumieć, jeśli ktoś to zrobi raz czy dwa (względnie kilka), ale nie wyda na to zbyt wiele pieniędzy. Ten dzieciak przekroczył jednak wszelkie granice, ponieważ przez dwa weekendy zrobił zakupy na łączną kwotę blisko 30 tysięcy złotych.
Cała historia działa się w Wielkiej Brytanii. Jedenastoletni Alfie Dobson mógł korzystać z iPada wyłącznie w weekendy. I nic by się nie stało, gdyby jego ojciec, Roy, nie „podpiął” wcześniej do konta w iTunes swojej karty kredytowej.
Co ciekawe, w przeszłości chłopak kilkukrotnie dokonywał zakupów w grach, lecz opiewały one na kwotę 99 pensów-maks 1,5 funta, a w dodatku zawsze wyrażali na nie zgodę rodzice. Tym razem jednak dzieciak totalnie popłynął i w dwa weekendy wydał blisko 6 tysięcy funtów, czyli równowartość prawie 30 tysięcy złotych!
A co „najśmieszniejsze”, Alfie zarzeka się, że nie był tego świadomy i wydawało mu się, że kliknął zaledwie kilka razy (w praktyce było to ponad 50 razy, a każda transakcja kosztowała 99 funtów, czyli ~500 złotych). Za pierwszym razem chłopak wydał 700 funtów (~3500 złotych) w mniej niż pięć minut, a następnie 1100 funtów (~5500 złotych) w pół godziny.
Historia ta jest świetnym przykładem na to, że warto kontrolować swoje dzieciaki, które choć obeznane z elektroniką od najmłodszych lat, zazwyczaj nie zdają sobie sprawy, że mogą wydać prawdziwe pieniądze, w dodatku ciężko zarobione przez ich rodziców. Dlatego też warto włączać mechanizmy zabezpieczające, aby każdą transakcję trzeba było potwierdzać wpisaniem hasła (tak to na przykład działa w przypadku konta Google).
Źródło: BBC