Lenovo postanowiło „rozruszać” skostniały rynek smartfonów i wprowadzić w życie ideę modułowych urządzeń. Było to bez wątpienia ryzykowne posunięcie, ponieważ nie wszyscy klienci są skorzy do tego, aby przeznaczać pieniądze na zakup modułów – nawet, jeśli pozwalają one rozszerzyć funkcjonalność Motek w znaczny sposób. Chińczycy są jednak pewni, że obrali dobrą drogę i właśnie zapewnili, że nie zejdą z tej ścieżki co najmniej do końca 2018 roku.
To bez wątpienia dobra wiadomość, ponieważ jak wspomniałem, Moto Mods nie są tanie (chodzi tu dokładniej o te, które oferują tzw. wartość dodaną – ich ceny zaczynają się od 299 złotych). Nie byłoby to więc fair wobec klienta, gdyby po roku zrezygnowano z idei modułowości.
Lenovo poinformowało, że każdy smartfon z serii Moto Z, wypuszczony do końca 2018 roku, będzie obsługiwać Moto Mods. Co jednak najważniejsze, zarówno dostępne już na rynku moduły, jak i te, które dopiero powstaną, mają być kompatybilne z wszystkimi, trzema generacjami Motek z rodziny Moto Z.
Taka deklaracja oznacza, że klient, decydując się w dowolnym momencie na zakup urządzenia z serii Moto Z, będzie miał do dyspozycji stale poszerzający się wachlarz Moto Mods. W dodatku Lenovo powołało do życia specjalny program Moto Mods™ Developer, pozwalający tworzyć wszystkim zainteresowanym własne moduły – możemy się więc spodziewać kolejnych rozwiązań o wielu różnych funkcjonalnościach.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że LG, które jako pierwsze zaprezentowało w tym roku modułowy smartfon (a właściwie dwa, bo jest jeszcze LG G5 SE), szybko zrezygnowało z nowej drogi. LG G6 ma bowiem być na powrót „klasycznym” smartfonem, bez wsparcia dla modułów.
Źródło: informacja prasowa