A miało być tak pięknie… LeEco rosło na naszych oczach na światowego giganta. Tymczasem okazuje się, że Chińczycy chcieli za dużo i za szybko. I teraz ponoszą tego konsekwencje.
19 października LeEco oficjalnie „weszło” do Stanów Zjednoczonych. Jest to trzeci pod względem wielkości rynek (po Chinach i Indiach) i wszyscy producenci spoglądają na niego łakomym okiem. Z drugiej strony, nie jest on zbyt łaskawy dla firm „z zewnątrz”. Jest to bowiem bastion Apple i dla chińskich marek jest nie lada wyzwaniem, aby w ogóle tam jakkolwiek zaistnieć.
LeEco zachowało się więc bardzo ambitnie. Niestety, okazuje się, że nie była to wystarczająco dobrze przemyślana decyzja. Tempo ekspansji marki jest bowiem niewspółmierne do jej możliwości, przez co wszystko zaczyna się „sypać”. Chodzi tu głównie o pieniądze i mówiąc ogólnie – Chińczycy są na minusie.
LeEco musi więc się ratować. Najczęściej w takich sytuacjach w pierwszej kolejności redukowane jest zatrudnienie i na właśnie taki krok zdecydowała się również ta firma. Pracę rzekomo (nie jest to jeszcze oficjalna informacja) straci w najbliższej przyszłości aż 1400 osób – nie tylko z działu mobilnego, ale również z marketingu. Podobno także redaktor naczelny działu sportowego, Ao Ming, złożył wypowiedzenie.
LeEco nie jest pierwszą firmą, która masowo „pozbywa się” pracowników. Nie tak dawno Intel też ogłosił, że do połowy 2017 roku pożegna się łącznie z 12 tysiącami osób. Podobne przykłady można by zresztą mnożyć bez końca.
Źródło: GizmoChina