LeTV spodziewa się, że jego najnowszy phablet, Le 1s, trafi do 10 milionów klientów. To dość odważne prognozy, biorąc pod uwagę, że producent obecny jest przede wszystkim na chińskim rynku.
Nie da się ukryć, że urządzenie to jest smakowitym kąskiem dla osób, które naprawdę chciałyby jak najwięcej za jak najmniej. Zwłaszcza, jeśli mogłyby jeszcze zapłacić za to mniej, niż w rzeczywistości jest warte. Nie pamiętacie o co chodzi? Koszty produkcji Le 1s oszacowano na 1310 juanów chińskich, podczas gdy w sprzedaży ma się pojawić w cenie 1099 juanów chińskich.
Możecie pomyśleć, że Chińczycy, tracąc na każdej sztuce – po przeliczeniu – około 130 złotych, strzelają sobie w oba kolana. Tak naprawdę może to być jednak bardzo przemyślana strategia i nie bez powodu szacują, że LeTV Le 1s sprzeda się w 10 milionach egzemplarzy. To potężna baza klientów, którzy będąc zadowoleni z aktualnie posiadanego urządzenia (a przy oferowanej przez ten smartfon specyfikacji po prostu muszą), w przyszłości sięgną po kolejną propozycję tej marki oraz chętnie polecą ją swojej rodzinie i znajomym. Myślę, że to najlepsza reklama, o wiele bardziej przekonywująca od nachalnych billboardów czy spotów promocyjnych. Koniec końców Chińczycy powinni wyjść i tak na plus.
Dodatkową zachętą, oprócz nad wyraz atrakcyjnej ceny, jest zapewnienie nieograniczonego dostępu do (normalnie) płatnych materiałów wideo oferowanych przez LeTV.
Źródło: DigiTimes