Stało się. Windows RT możemy najprawdopodobniej oficjalnie uznać za martwy. Nie tak to sobie wyobrażał Steven Sinofsky.
Idea była słuszna. Stworzyć lekki, bezpieczny i łatwy w konserwacji system, łączący w sobie zalety pełnego Windowsa oraz architektury ARM wraz z aplikacjami dotykowymi. Jak wyszło – wszyscy wiedzą. Pulpit był zupełnie nieprzystosowany do dotyku, aplikacji od początku brakowało, a zniesienie opłat za pełnego Windowsa zadało ostateczny cios.
Na wczorajszej konferencji, a właściwie po jej zakończeniu, zapytano Terry’ego Meyersona co z Windowsem RT. Okazuje się, że dostanie on część funkcji Windowsa 10, głównie w formie Uniwersalnych aplikacji, ale pełnej aktualizacji nie będzie. Na razie update ten jest owiany tajemnicą i nie znamy jego dokładnego zakresu i celu. Użytkownicy Surface RT, Surface 2 czy Lumii 2520 utkną z Windowsem 8.1 na wieki. Jedynym systemem dla ARM będzie Windows 10 w wersji mobilnej, ale nie trafi na urządzenia o przekątnej ekranu większej lub równej 8 calom.
W jednym z poprzednich wpisów zadawałem pytanie jak Microsoft rozwiąże problem Windowsa RT i jak zintegruje go z Windows Phone. Okazało się, że problem rozwiązany nie został, a Microsoft skapitulował, niejako przyznając się do porażki. Bardzo przypomina to sytuację użytkowników Windows Phone 7, którzy nigdy nie dostali wersji ósmej. Podważa to jednak zaufanie do linii Surface. Skoro własne urządzenie Microsoftu nie dostaje najnowszego systemu, dlaczego mielibyśmy ufać jej przy następnych ruchach? Zaje się jednak, że reset ten był potrzebny – zarówno w przypadku RT, jak i WP7. Microsoft z łatwością pozbiera się po tych stratach, szczególnie, że baza użytkowników RT była znacznie mniejsza niż liczba userów WP7.