Krótki czas pracy na baterii? Są na to sposoby!

Telefony, tablety — każdy sprzęt ewoluuje z biegiem czasu. Wydawać by się mogło, że ewolucja zazwyczaj prowadzi do czegoś lepszego względem poprzednika, choć w świecie urządzeń mobilnych nie jest to tak oczywiste, przynajmniej z mojej perspektywy. Od kilku już lat możemy zauważyć jeden zatrważający trend — bitwę na rdzenie, ilość pamięci RAM, ilość DPI. Przyznam szczerze, że czasem z zazdrością patrzę na użytkowników sprzętu z Cupertino, którzy cieszą się użytkowaniem swoich jabłuszek, pomimo – wydawać by się mogło – małej ilości pamięci RAM czy „kiepskiej” rozdzielczości ekranu w porównaniu do dzisiejszych, androidowych standardów. Owszem, nie wszystko w iPhonie jest perfekcyjne, lecz Apple z każdą kolejną wersją urządzeń stara się do tej perfekcji zbliżyć, odcinając się jednocześnie od głosów z zewnątrz, bitw i wojen toczonych wokoło. W androidowym świecie jeden patrzy na drugiego, starając się zrobić krok dalej — to właśnie prowadzi do tego, że zamiast faktycznej poprawy komfortu użytkowania, poprawę widzimy tylko na papierze, gdyż producenci zapominają o kilku bardzo ważnych aspektach — tym najważniejszym, w mojej opinii, jest bateria.

Czas pracy na baterii jest dla mnie bowiem bardzo ważny, w pewien sposób nawet najbardziej istotny. Po co nam aparat 23 Mpix, piękny i duży wyświetlacz, skoro możemy patrzeć na niego co najwyżej 2 lub 3 godziny na jednym ładowaniu? Pięknego krajobrazu również nie uchwycimy w migawce aparatu, jeśli telefon będzie rozładowany — to tak oczywiste, a pomimo tego tak często w dzisiejszej pogoni za parametrami się o tym zapomina. Co prawda są producenci, którzy zauważyli w tym swoją niszę, w której mogą się wybić — głównie chodzi tutaj o Xiaomi, Meizu oraz innych azjatyckich producentów, którzy muszą zaoferować coś więcej, by móc zaistnieć wśród takich popularnych firm jak Samsung czy LG.

Nie każdy ma jednak chińskiego smartfona, nie każdy może cieszyć się długim czasem pracy na baterii. Cóż więc począć? Sprzedać telefon? Zapłakać? Nic z tych rzeczy, bowiem jest kilka sposobów, które mogą pomóc naszej baterii w przetrwaniu nieco większej ilości czasu bez dostępu do gniazdka czy powerbanku. Wielu z Was być może już owe rady stosuje nie od dziś, lecz jestem przekonany, że wśród czytelników Tabletowo.pl znajdzie się wiele osób, którym moje słowa pomogą w codziennym użytkowaniu swoich mobilnych urządzeń.

1. Wyłącz automatyczną regulację jasności ekranu

Przypuszczam, że w tym momencie kilka osób mogło się zdziwić, bo przecież wydawać by się mogło, że włączenie tej opcji pomoże zaoszczędzić nam kilka cennych procent naszej baterii. Jest wręcz przeciwnie — opcja ta prowadzi do tego, że ekran co chwilę zmienia swą jasność, pobierając przy tym większą ilość energii, niż w sytuacji, kiedy byłaby ona statycznie ustawiona. Oczywiście, w sytuacji, kiedy ekran ciągle będzie podświetlany z maksymalną jasnością, nie odczujemy poprawy — nie można popadać ze skrajności w skrajność. Wystarczy jednak ustawić jasność ekranu na 50%, wyłączając przy tym automatyczną zmianę jasności i z pewnością nasza bateria poczuje się lepiej.

2. Uważnie sprawdź uprawnienia, które dajesz zainstalowanym aplikacjom

Android 6.0 Marshmallow wprowadził bardzo dobry, w mojej opinii, system zarządzania uprawnieniami aplikacji, z którego warto zacząć korzystać, jeśli do tej pory była to opcja pomijana. W poprzednich wersjach systemu od Google, instalując aplikację, dawaliśmy jej zgodę na używanie wszystkich potrzebnych jej funkcji systemu – tak, by mogła działać w sposób, jak założył to sobie jej twórca. Często było to nadużywane, ponieważ niejednokrotnie aplikacje wymagały dostępu do naszych wiadomości, statusu lokalizacji czy też innych funkcji, które powodowały zwiększony pobór energii, a także niejednokrotnie wybudzanie smartfona z tak zwanego „głębokiego snu” (deep sleep), co dla żywotności baterii kończyło się źle. Jeśli zależy Ci na dłuższym czasie pracy na baterii, zacznij zwracać na to uwagę, bądź Panem swojego smartfona i sam decyduj o tym, co mu wolno, a co nie.

Na przykładzie aplikacji OLX – widzimy, że chciałaby ona uzyskać dostęp do informacji o lokalizacji naszego urządzenia, po to, by wyświetlać ogłoszenia z okolicy. Zadajmy sobie pytanie, czy naprawdę przemieszczamy się tak często, by z tego korzystać? W mojej opinii lepiej manualnie zmienić lokalizację od czasu do czasu, oszczędzając przy tym na baterii.

3. Google Now — asystent, który niszczy Twoją baterię

27 czerwca 2012 roku, wraz z premierą Android 4.1 Jelly Bean, zadebiutowało Google Now. Była to odpowiedź na Siri, która po raz pierwszy pojawiła się w iPhonie 4S, wywołując zdumienie na twarzach sympatyków firmy. Google nie mogło być dłużne, wymyśliło konkurencyjną usługę, lecz w innej formie. Google Now jest asystentem głosowym, agregatorem newsów, czymś, co często podaje informację, zanim zdążymy chcieć ją wyszukać. Dla wielu jest to bardzo pomocne narzędzie w codziennym użytkowaniu, ja jednak nigdy nie potrafiłem się do niej przekonać – pomimo usilnych prób i starań. Z racji swoich możliwości jest to prawdziwy pożeracz baterii, który do pełnego działania wymaga zarówno dostępu do sieci, jak i lokalizacji, a to i tak nie wszystko. Dla wygody można uruchomić opcję, która pozwoli uruchamiać Google Now frazą „Ok, Google” – nietrudno się domyślić, że ciągłe nasłuchiwanie mikrofonu nie pomoże nam utrzymać telefonu przy „życiu” przez dłuższy czas.

4. Wyłącz historię lokalizacji

Byłeś u znajomego, którego nie widziałeś już kilka lat i urwał Ci się film? Nie wiesz, gdzie byłeś? Żaden problem, Twój telefon, a tak właściwie Google zna te cenne dla Ciebie informacje. To wszystko za sprawą historii lokalizacji, dosyć kontrowersyjnej opcji, która gromadzi informacje na temat miejsc, w których byliśmy wraz z naszymi urządzeniami. Wymaga to niemal ciągłego ustalania naszej lokalizacji za pomocą danych komórkowych bądź GPS. Wyłączenie tej funkcji może spowodować utratę niektórych opcji w Google Maps czy też wyżej wspomnianym Google Now, lecz czasem należy podjąć odpowiedni wybór i pójść na ewentualny kompromis, by uzyskać zamierzony efekt.

Tutaj sprawdzisz, gdzie byłeś.

5. Korzystaj z systemowych rozwiązań

Wielu producentów stara się wprowadzić do oprogramowania swoich urządzeń opcje, które pozwolą na oszczędzanie baterii, poprzez ograniczanie różnorakich funkcji przy określonym stopniu baterii. Są to bardzo korzystne rozwiązania, których warto używać, jeżeli naprawdę zależy nam na tym, aby telefon posłużył nam dłużej niż zwykle. Dla przykładu ja, w swoim Xiaomi Mi5, mam uruchomioną opcję inteligentnego oszczędzania energii oraz spersonalizowane profile dla każdej z aplikacji. Dzięki temu tylko niektóre zainstalowane aplikacje mają uprawnienia do autostartu, a zawsze w godzinach od 23 wieczorem do 7 rano mają one ograniczone uprawnienia do korzystania z usług lokalizacji, sieci, prócz tego ograniczone są systemowe animacje, które w mniejszym lub większym stopniu przyczyniają się do zwiększonego poboru energii. Każdy producent implementuje swoje rozwiązania, więc te w Twoim telefonie mogą się nieco różnić od moich, lecz nie znaczy to, że nie warto się nimi zainteresować, a wręcz przeciwnie!

6. Wyłącz to, z czego nie korzystasz

Smartfony to urządzenia, które są naszym centrum komunikacji ze światem zewnętrznym. Mają wiele modułów ułatwiających komunikację — Bluetooth, LTE, WiFi, NFC, GPS. Wszystkie są bardzo przydatne, ale tylko wtedy, kiedy faktycznie z nich korzystamy. W sytuacji, kiedy część z nich jest dla nas zbędna, warto je dezaktywować — po co mają pochłaniać prąd z naszej baterii, kiedy tak bardzo nam na nim zależy. Sam wyłączyłem na stałe NFC, które na obecną chwilę nie jest mi potrzebne, a Bluetooth włączam tylko podczas jazdy samochodem, kiedy paruję smartfona z moim radiem samochodowym. Pomimo tego, że rozwiązania takie jak Bluetooth z wersji na wersje są coraz mniej energochłonne, to jednak dopiero wyłączenie tejże opcji da nam pewność co do tego, że nasza energia nie jest marnotrawiona.


Coś dla zaawansowanych

Powyższe rady są proste i skuteczne, być może większość z nich jest już zastosowana na Waszych smartfonach. Są też takie rady, które wymagają więcej wysiłku i wprawy, lecz efekty ich stosowania są niemal natychmiastowe. Mówię w tym przypadku o dwóch aplikacjach — WakeLock Detector, a także Greenify. Obie do pełnego funkcjonowania wymagają uprawnień administratora systemu — czyli tak zwanego ROOT-a. Jeśli więc posiadasz prawa administratora na swoim urządzeniu, z pewnością możesz wykorzystać je w bardzo pożyteczny sposób, pomagając swojej baterii w uzyskaniu chwil wytchnienia.

Na początek zalecam pobrać aplikację Wakelock Detector, która monitoruje aktywność aplikacji zainstalowanych na naszym urządzeniu, a konkretnie tak zwane wakelocki, czyli niekontrolowane wyjście z trybu uśpienia (deep sleep). Jest to bardzo niekorzystne dla baterii, o czym wspominałem powyżej. Ilość % zgromadzonych w baterii maleje wprost proporcjonalnie do zwiększania się ilości samych wakelocków, należy więc ich unikać. Oto wyniki analizy programu na moim urządzeniu mobilnym:

Widzimy, że największą ilość wakelocków w moim przypadku odnotowała aplikacja SPEEQ. Dzięki tej informacji wiemy już, które aplikacje wprowadzić w tryb hibernacji w aplikacji Greenify, która będzie owym wybudzeniom zapobiegać — przenieśmy się zatem do niej.

Klikając plus w prawym górnym rogu, pojawia nam się lista najbardziej energochłonnych aplikacji — klikając na nie, wybieramy te, które chcemy zahibernować, czyli wprowadzić w tryb deep sleep. Teraz, kiedy skompletowaliśmy już naszą listę, możemy kliknąć ikonkę, tym razem w dolnym prawym rogu. Zapisze ona nasze ustawienia i od teraz będzie czuwać nad niekontrolowanym wybudzaniem się aplikacji — zalecam w ustawieniach zaznaczyć opcję automatycznej hibernacji po wyłączeniu ekranu. Warto jednak korzystać ostrożnie z aplikacji Greenify, szczególnie, jeśli zależy nam na powiadomieniach push z konkretnych aplikacji — wtedy takich nie należy hibernować, gdyż mogą pojawić się z nimi problemy.

Nie przesadzaj

W tym całym oszczędzaniu należy pamiętać o jednym. Smartfony, tablety czy jakiekolwiek inne urządzenia powstały po to, by ułatwić nam życie. Każda ich funkcja, niezależnie od tego, jak dużą ilość energii pobiera, to w jakimś stopniu jest przydatna, a sam stopień przydatności jest różny w zależności od użytkownika. Warto skonfigurować urządzenie pod własne potrzeby i preferencje, jednak nie należy w tym wszystkim się zapomnieć. Nie po to mamy bowiem smartfona za 2 tysiące złotych, by na każdym kroku ograniczać jego funkcjonalność. Należy więc pamiętać, aby znaleźć złoty środek, który pozwoli nam na efektywne korzystanie ze smartfona, przez jak najdłuższy czas — mamy bowiem już 2016 rok, a czas telefonów w monochromatycznym ekranem i brakiem jakichkolwiek opcji multimedialnych już dawno minął — nie wracajmy do tych czasów na siłę.

Źródła ilustracji:

  1. Obrazek ilustracyjny: yac.mx
Exit mobile version