Z roku na rok Polska coraz rzadziej stanowi dla firm i producentów wschodnioeuropejski terra incognita. Nie wszyscy jednak uważają, że powinniśmy mieć bezproblemowy dostęp do ich produktów. Przykładem takiej „niezłomnej postawy” od wielu lat jest kultowy już w niektórych kręgach Analogue.
Konsola do legalnej emulacji
Z uwagi na fakt, o jakich produktach dzisiaj mowa, warto wyjaśnić sobie kwestię związaną z emulacją konsol poprzednich generacji. Zgodnie z ustawą prawach autorskich i prawach pokrewnych:
Nie wymaga zezwolenia uprawnionego:
- sporządzenie kopii zapasowej, jeżeli jest to niezbędne do korzystania z programu komputerowego. Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, kopia ta nie może być używana równocześnie z programem komputerowym;
- obserwowanie, badanie i testowanie funkcjonowania programu komputerowego w celu poznania jego idei i zasad przez osobę posiadającą prawo korzystania z egzemplarza programu komputerowego, jeżeli, będąc do tych czynności upoważniona, dokonuje ona tego w trakcie wprowadzania, wyświetlania, stosowania, przekazywania lub przechowywania programu komputerowego;
Oznacza to, że w Polsce granie w stare gry za pomocą emulacji jest legalne przy spełnieniu dwóch warunków – sporządziliśmy kopie zapasową z własnego egzemplarza gry oraz firmware lub BIOS, którego używamy nie został wydobyty z konsoli poprzez złamanie jej zabezpieczeń.
Część graczy pomija kwestie związane ze sporządzaniem autorskich kopii zapasowych oraz uczciwym pozyskaniem BIOS-u i korzysta z zasobów dostępnych w sieci, aby móc ograć Pokemon Yellow na swoim retro-handheldzie lub smartfonie. A gdybym powiedział Wam, że nie trzeba posiadać oryginalnej konsoli i wystarczy sam kartridż do cieszenia się ulubionym tytułami z dawnych czasów?
13 lat nostalgii
Analogue to amerykańska firma założona w 2011 roku przez Christophera Tabera. Już pierwszy produkt zdradzał, jaki cel przyświeca całemu biznesowi. Analogue CMVS było bowiem konsolą, która pozwalała fanom Neo Geo na powrót do przeszłości bez szukania oryginalnego sprzętu. Nie było tu jednak mowy o skomplikowanych sztuczkach – CMVS były maszynami opartymi na chipsetach odzyskanych z oryginalnych sprzętów SNK. Podobnie było w przypadku kolejnego urządzenia – Analogue Nt zaprezentowanego w 2015 roku i wykorzystywanego do uruchamiania kartridży na NES-a.
Wraz z Analogue Nt Mini nastąpił przełom – procesory z odzysku zamieniono na układy FPGA. Aby nie robić w tym miejscu wykładu z architektury komputerów – FPGA (field-programmable gate array) to rodzaj układu logicznego, który może być przeprogramowywany bez demontażu. Jest to rozwiązanie o niższej wydajności i wyższym poborze mocy niż dedykowane układy scalone.
Mają jednak niebywałą zaletę w emulacji – są w stanie symulować 1:1 oryginalny chipset. Oznacza to, że świetnie napisany HDL (hardware description language – język opisu sprzętu) sprawia, że maszyna może zachowywać się jak oryginał – nie wymaga zatem pozyskiwania BIOS-u, a emulacja zachodzi na poziomie osprzętu, nie oprogramowania.
Po Analogue Nt Mini (emulujący NES-a za pomocą FPGA), Super Nt (emulator SNES-a) i Mega Sg (możliwość ogrywania kartridży z Segi SG-1000, Master System, Game Gear i Genesis) przyszedł czas na największy hit firmy – model Pocket. Sprzęt zapowiedziano w 2019 roku i wprowadzono do sprzedaży w 2021 roku.
Wystarczy spojrzeć na ten sprzęt, aby fani starych handheldów zakochali się. Minimalistyczna estetyka, wysokiej jakości ekran LCD LTPS o rozdzielczości 1600×1440 z podświetleniem, akumulator ładowany gniazdem USB-C oraz stacja dokująca umożliwiająca podłączenie bezprzewodowego kontrolera i wpięcia się kablem HDMI do monitora. Cud, miód i orzeszki.
Jakie kartridże obsługuje Analogue Pocket? Uwzględniając dodatkowe adaptery, lista prezentuje się następująco:
- Game Boy,
- Game Boy Color,
- Game Boy Advance,
- Sega Game Gear,
- Sega Master System,
- Neo Geo Pocket/Pocket Color,
- Atari Lynx,
- TurboGrafx-16.
Łyżka miodu w beczce dziegciu
Taka technologia nie może kosztować garści orenów, prawda? Oficjalnie konsolę wyceniono na 219,99 dolarów, co przekłada się na ~865 złotych. Niestety pojawiają się dwie przeszkody, które sprawiają, że samo posiadanie wymaganej kwoty na koncie nie wystarczy.
Pierwsza to moce przerobowe Analogue. Firma zatrudnia obecnie 39 osób, więc daleko jej do molocha z własnym biurem i setką pracowników. Skalowalność biznesu w tak małej grupie sprawia, że producent nigdy nie sprzedawał swoich sprzętów w sposób nieprzerwany – zawsze jest to rzut kilku tysięcy egzemplarzy, które rozchodzą się w trybie ekspresowym.
Pocket i poprzednie konsole są zatem towarem deficytowym, a takie przyciągają nie tylko fanów, ale także scalperów. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że nie brakuje chętnych na zarabianie w ten sposób. Trzeba jednak przyznać, że całość z miesiąca na miesiąc nieco się cywilizuje – jeszcze rok temu widok zwykłej wersji Pocketa wystawionej za ponad 2000 złotych to było coś normalnego. Dziś można znaleźć egzemplarze wystawione za ok. 1500-1600 złotych.
Drugi problem jest nieco bardziej lokalny, ale chyba jeszcze bardziej wkurzający niż ludzie wykupujący Pocketa dla zarobku. Jeżeli przyjdzie Wam do głowy chęć zrobienia zakupów w sklepie przy najbliższej okazji, czyli 16 paźdzernika 2024 roku, to mam nadzieję, że macie znajomych albo rodzinę w Wielkiej Brytanii lub Niemczech – Analogue nie oferuje wysyłki do Polski.
Nie byłoby to może aż tak bolesne, gdyby nie fakt, że z jakiegoś powodu firma jest w stanie logistycznie ogarnąć wysyłkę do takich krajów jak Iran, Pakistan, Samoa, Reunion czy Niue. Czujecie to? Mieszkaniec małej wyspy liczącej ok. 1600 osób na Oceanie Spokojnym może zamówić sobie konsolę pod drzwi. Ogarnięcie za to wysyłki do dużego kraju usytuowanego pomiędzy Niemcami i Słowacją, które są dostępne na liście, przerasta możliwości firmy.
Myślicie, że coś zmieni się dla nas 16 października?
Kuba chciał sobie sprawić sobie Analogue Pocket – wiecie, taki prezent od siebie dla siebie. Niestety, większa szansa jest że konsolka trafi do Schmedeswurtherwesterdeich niż do Warszawy. Po wysłaniu zapytania, co z możliwością wysyłki do Polski, otrzymał takiego oto maila:
No nic pozostaje złożyć zamówienie i wyjechać na rok do Nepalu, żeby kupić sobie Pocketa. Chyba że…
Czas działać?
Dobra, koniec wyzłośliwiania się na Analogue – jest jakiś dziwny powód, dla którego różne kraje Azji i małe wysepki na Pacyfiku są obsługiwane przez firmę, a Polska nie. Tyle że może wcale nie musi tak być.
Ile osób na wieść o tym, że producent nie realizuje transportu do naszego kraju po prostu odpuściła sobie temat? Sam nie mam w zwyczaju wysyłać maili w takich kwestiach i podchodzę do tego na zasadzie „jak nie, to nie ma – jak ma być, to będzie”. Wiem natomiast, że jest to niewłaściwe podejście.
Przypomniała mi o tym niedawno akcja #kursnasteam. Przez niekorzystny przelicznik euro na złotówki staliśmy się krajem, który płaci najwięcej za gry na platformie Valve. Nie każdy producent zdawał sobie jednak sprawę ze skali problemu. Pojawiły się petycje i pisanie wiadomości m.in. do Supergiant Games (autorzy Bastion, Transistor, Hades II), MachineGames (Wolfenstein: The New Order, Indiana Jones i Wielki Krąg) czy Moon Studios (Ori and the Will of the Wisps, No Rest for The Wicked) o obniżenie cen.
Zadziałało. Oczywiście nadal czekamy, aż Valve zaktualizuje ogólny przelicznik walut, ale oddolna inicjatywa graczy sprawiła, że zarówno duże i małe zespoły były w stanie dostosować ceny tak, żeby pokrywały się z aktualną siłą złotówki. Być może polska scena retro, jeżeli zależy jej na dostępie do produktów Analogue, powinna wywrzeć podobną presję na producenta.
Za kilka godzin zakup Pocketa ponownie przejdzie nam koło nosa. Ale następnym razem nie musi tak być. Skoordynowana akcja podparta podpisami, chwytliwy hasztag i niewykluczone, że Analogue zauważyłby, że fanów retro w Polsce jest wystarczająco dużo, aby uruchomić wysyłkę do Polski. Być może Analogue 3D – konsola, która ma wykorzystać moc FPGA do ogrywania gier z Nintendo 64, będzie przełomem dla polskich graczy? Nie przekonamy się, dopóki nie spróbujemy działać, prawda?