Konferencja Apple – festiwal zarozumialstwa

Magiczna, niesamowita, jedyna w swoim rodzaju. Taka (według Tima Cooka) była wczorajsza konferencja Apple’a. Takie były też podobno prezentowane urządzenia.

Nie chcę skupiać się na infantylnym i populistycznym słownictwie używanym przez przedstawicieli firmy czy oklaskach klakierów (pracownicy Apple’a to ponad dwie trzecie zgromadzonych na miejscu „gości”), ale obok pokazywania zwodniczych (żeby nie powiedzieć – ogłupiających) statystyk i wykresów czy prezentowania nieprawdziwych stwierdzeń nie można przejść obojętnie.

Apple Watch i Apple TV

Apple Watch nie okazał się takim sukcesem jak wszyscy się spodziewali. Mimo tego, że firma szybko awansowała na drugie miejsce w liczbie sprzedanych urządzeń rodziny wearable – wyniki były niższe niż oczekiwano. Podczas konferencji podano jakieś niewiele mówiące statystyki „zadowolenia” oraz nowe kolory urządzeń.

Żadnego przełomu w systemie operacyjnym, który wymaga jeszcze wielu usprawnień. Skupiono się za to na nowych skórzanych paskach, które kosztują… ponad 1000 dolarów. To była chyba najnudniejsza część konferencji zaraz po premierze Apple TV, gdzie pokazano nowe urządzenie ze starym czipem, kontrolerem/pilotem jak w Nintendo Wii i… brakiem możliwości odtwarzania wideo 4K.

apple-ipad-pro-1

iPad Pro

iPad Pro jest wszystkim tym, z czego szydził kiedyś Steve Jobs i Tim Cook. To „połączenie tostera i lodówki”. Ani dobry laptop, ani wygodny tablet. Jobs kiedyś powiedział: „jeśli użyliście rysika, spieprzyliście to”. Apple nazwał jednak rysik ołówkiem i nagle wszystko stało się magiczne i potrzebne.

Podczas konferencji kilkukrotnie użyto stwierdzenia „jedyny w swoim rodzaju”, podczas gdy każdy widzi, że iPad Pro jest bezpośrednią reakcją na linię Surface. Skopiowano rysik, klawiaturę chowaną w pokrywie i widok „snap view”, wyświetlający dwie aplikacje obok siebie. Problem w tym, że urządzenie to, które ma zastąpić laptop, nie ma portów USB, rozszerzalnej pamięci, regulowanego wychylenia ekranu ani możliwości odpalania aplikacji desktopowych. Coś na wzór Surface RT tylko bez portów i wsparcia dla urządzeń peryferyjnych.

Apple zachwycało się wydajnością mobilnego procesora twierdząc, że urządzenie jest mocniejsze niż 80% desktopów (?!). Obok takich bzdur ciężko przejść obojętnie. Firma szczyciła się też możliwością edytowania kilku strumieni wideo 4K w jednym czasie. Z 32 GB nierozszerzalnej pamięci ile by musiały mieć wejściowe pliki wideo? Po 30 sekund filmu? Edycja wideo na takim urządzeniu to żart, szczególnie w dobie wideo 4K i bez możliwości podłączenia myszki. A wszystko zaczyna się od 800 dolarów za kaleką wersję 32 GB. Rysik (100$) i klawiatura (170$?!) sprzedawane są osobno.

Czy wspominałem, że bateria rysika wystarcza na jeden dzień i ładowana jest przez złącze lightning? iPad Air nie doczekał się następcy w tym roku.

iphone-6s-zarazpokonfie-01

iPhone 6S

Apple oczywiście użyło „stopu aluminium, używanego w kosmosie”. Tym razem urządzenie ma się nie wyginać ani odkształcać. Chwała Panu. „Kosmiczne aluminium” – mnie przypomina to info-reklamy i dialogi z telezakupów, gdzie sprzedawało się patelnie, garnki i inne przybory kuchenne z kilkukrotnie zawyżoną ceną.

Dużo czasu poświęcono technologii 3D Touch, czyli właściwie… podrasowanej funkcji „przyciśnij i przytrzymaj”. Pokazane zastosowania nie były w żaden sposób przełomowe i w większości mogłyby być zastąpione właśnie klasycznym „przyciśnij i przytrzymaj”. Ale nie byłoby w tym tyle magii.

Apple wynalazło też „live pictures”, czyli zdjęcia z możliwością odtworzenia krótkiego wideo nagrywanego i dodawanego do zdjęcia automatycznie. Przełomowa technologia… pokazana kilka lat temu przez Nokię i Samsunga.

Czy wspominałem już, że bazowa wersja to 16 GB nierozszerzalnej pamięci, co w przypadku nagrywania wideo 4K i zdjęć „live pictures” zapełni się w mgnieniu oka? A czy wspominałem, że zmniejszono pojemność baterii o 100 mAh?