Batalia pomiędzy zwolennikami systemu od Apple i tymi, którzy bardziej cenią sobie oprogramowanie Google, zdaje się nie mieć końca. I zapewne trwać będzie do dnia, w którym jeden z producentów na stałe zniknie z rynku, bądź pojawi się na nim zupełnie nowy gracz. Tymczasem ostatnie statystyki udowadniają, że ekipa Tima Cooka ma pewien orzech do zgryzienia: ich najnowsze smartfony zdają się bowiem nie być na tyle innowacyjne, aby skłonić użytkowników do zmiany.
Chociaż, co od razu zaznaczę, nie korzystam z ekosystemu Apple, mam wrażenie, że po prezentacji każdej z najnowszych generacji, spora część posiadaczy IPhone’ów decyduje się na ich wymianę nie z powodu niezadowalającej wydajności obecnego sprzętu, a z chęci podążenia za trendami. Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę nikogo atakować, ale umówmy się – utarło się, że smartfon z nadgryzionym jabłkiem na obudowie jest poniekąd znakiem prestiżu.
Jeszcze do niedawna potwierdzały to statystyki. Wraz z pojawieniem się modeli 6 i 6 Plus, najnowsza odsłona smartfonów od Apple stanowiła aż 91% sprzedanych urządzeń. Inaczej sytuacja kształtowała się już z kolejną generacją, 6S i 6S Plus stanowiły „zaledwie” 71% spośród wszystkich sprzedanych przez giganta z Cupertino smartfonów. Statystyka delikatnie podniosła się wraz z pojawieniem się modeli oznaczonych cyfrą siedem, które stanowiły 73% sprzedaży.
Jeszcze gorzej jest jednak, kiedy przyjrzymy się najnowszym urządzeniom przygotowanym przez ekipę Tima Cooka. Te stanowią bowiem zaledwie 69% spośród całej sprzedaży. I, co istotne, mówimy tutaj nie o dwóch, a o trzech modelach. Oprócz 8 i 8 Plus jest jeszcze przecież jeszcze najbardziej innowacyjny od kilku lat iPhone X.
Jakie mogą być powody takiego stanu rzeczy? Cóż, zapewne zdania będą podzielone. Moim skromnym zdaniem jest to początek zastoju na całym rynku smartfonów. Powoli dochodzimy bowiem do sytuacji, w której urządzenia mające rynkowy debiut za sobą nawet dwa lata temu, są w stanie działać więcej niż poprawnie, nie podnosząc przy tym diametralnie ciśnienia krwi swojego właściciela. Nawet pomimo tego, że na przykład Apple lubi celowo zwalniać swoje smartfony.
A to może spowodować właśnie takie sytuacje, w których użytkownicy, zdając sobie sprawę z faktu, że na rynku brak jest solidnego kroku naprzód, nie będą decydować się na zakup najnowszego urządzenia. Zwłaszcza, jeżeli to jest w stanie zapewnić odpowiednią wydajność, pozwalając przy tym zaoszczędzić kilkaset złotych.
Źródło: Wall Street Journal dzięki Telepolis
https://www.tabletowo.pl/2017/11/18/recenzja-test-iphone-x/