Klawiatur bezprzewodowych przygotowanych specjalnie dla komputerów jest na pęczki. Sami nie rezygnujemy kompletnie z recenzowania tego typu urządzeń – przez nasz dział sprzętowy przewinęły się i takie akcesoria. Jednak czegoś takiego jak Mokibo nie mieliśmy jeszcze w rękach.
Niektóre klawiatury Bluetooth mają wbudowany touchpad – po to, żeby było łatwiej obsługiwać systemy operacyjne używające kursora. Niestety, gładziki te nie zawsze okazują się zbyt dokładne, a czasem są po prostu za małe. Dlatego ktoś zadał sobie pytanie: „Hej, a gdyby tak CAŁA powierzchnia klawiatury była touchpadem?”.
Nie jest to idea obca miłośnikom mobilnych technologii – wszak BlackBerry było znane z oferowania telefonów z fizyczną klawiaturą, która jednocześnie mogła działać jako touchpad. Identyczna idea przyświecała twórcom Mokibo, gdy projektowali swoje urządzenie. Różnica między takim BlackBerry KEY2 a klawiaturą Mokibo jest jednak taka, że akcesorium startupu jest większe, a zatem – i powierzchnia dotykowa nieporównanie większa.
Na każdym klawiszu umieszczono czujnik dotyku, dzięki czemu nie tylko da się używać go jako podstawowego touchpada. Mokibo obsługuje gesty, takie jak uszczypnięcie ekranu czy rozsunięcie palców w celu powiększenia obrazu.
Osobiście bardzo podoba mi się ten pomysł i mam taką wizję, że za kilka lat mnóstwo klawiatur w laptopach będzie wyposażonych w dotykową warstwę na klawiszach, by ostatecznie pożegnać się z klasycznym gładzikiem. Żeby jednak do tego doszło, takie rozwiązanie musi się przyjąć, choćby na Indiegogo, gdzie aktualnie zbierane są pieniądze na realizację projektu Mokibo.